sobota, 24 grudnia 2011

tOMEk Beksiński- OME- Children Of Cool


Dosyć nierówny to muzyczny projekt. Oprócz świetnych kompozycji, kilka, do których przekonać się nie potrafię. Ale płyta bardzo ważna z uwagi na kontekst jej powstania. Nie wiedziałem że Omni i on, kiedyś coś. Zresztą o Omni wiedziałem tylko ze słyszenia.
Dobrze że taka płyta powstała, utwór Vision Of Death (świetnie dobrane obrazy do tekstu w tym 'klipie") i kompozycja Children Of Cool  to dwa najmocniejsze fragmenty tej płyty, no i dorzuciłbym jeszcze Elektryczny głos, gdyby wszystko było w takim klimacie i tak zagrane byłoby pięknie. Mam trochę poczucie niespełnienia, chociaż i tak bardzo dobrze się tej płyty słucha, a te trzy kompozycje- rewelacja.

wszystko o tym projekcie:




Oto ja, jego uczeń.

Oto ja, jego wychowanek.

Różne osoby stawały na drodze mojego muzycznego rozwoju. Niedźwiedzki, Kaczkowski, Majewski, Żąda, Kosiński, , ale to Tomasz Beksiński wywarł i wywiera na mnie największy wpływ. To dzięki niemu poznałem najważniejsze dla mnie zespoły życia, to on zaprezentował w swoich audycjach te kompozycje, które od tego momentu są ze mną i idę z nimi przez świat. Oczywiście niecała muzyka jaka była grana w jego audycjach do mnie przemówiła, ale i tak jest tego mnóstwo.


Wiem, że takich jak ja jest wielu, i pewnie wszyscy mieli podobne doświadczenia. W moim przypadku to były najpierw „Wieczory płytowe” w II pr. polskiego radia, gdzie usłyszałem po raz pierwszy takie rzeczy jak Depeche Mode- "Violator" (Clean), The Mission- „Carved in Sand” (Amelia), maxi single Depeche Mode, Bauhaus, solową płytę Martina Gore’a- "Counterfeid" (Compulsion) i wiele innych zespołów , których nazw nie jestem nawet teraz sobie przypomnieć. Potem przeniósł się do Trójki i w tygodniu prowadził kilka audycji, jeśli już trafiłem na nie to byłem w niebo wzięty. Tam znów poznałem mój ukochany New Model Army i płytę "Thunder And Consolation" (White Coats), tam leciał Nick Cave- "Henry’s Dream" Brother, My Cup Is Empty) i "Tender Prey".


Mijające lata zatarły dokładne daty i może to wszystko mi się niechronologicznie układa ale wiem, że potem już poszło hurtowo- audycje wieczorno- nocne z Closterkeller i ich debiutancka płytą, której bałem się okrutnie jako młodzian (Maska, I jeszcze raz do końca), Sisters Of Mercy, Collage. Co za czasy, tyle nowych płyt i zespołów, które poznałem w kilka miesięcy



Nocne Trójki pod księżycem stały się pewnym rytuałem, bo wiele sobót spędzałem z chłopakami w knajpie ale nerwowo lukając na zegarek i gdy zbliżała się godzina 23:30, bo o tej godzinie przez jakiś czas rozpoczynał się seans, kończyliśmy w pośpiechu piwo i biegliśmy przed radioodbiornik by chłonąć klimat, nastrój i muzykę. Moi kumple byli o wiele bardziej nawiedzeni niż ja, po pierwsze nagrywali wszystkie audycje na kasety, i potrafili wytrzymać do końca audycji. Mi się to nie udało ani razu, a i nie miałem tyle kaset by nagrać wszystko, zresztą kasetę trzeba było co 45 minut obrócić i włączyć nagrywanie ponownie. Na szczęście potem mogłem odsłuchać tego od nich albo u nich, chłopaki zresztą zaraz biegli do sklepu muzycznego i zamawiali w ciemno całe płyty prezentowanych przez Beksę wykonawców.


Potem, z wypiekami na twarzy czytałem felietony w Tylko Rocku, nie powiem, w wielu kwestiach się z nim zgadzałem, nawet w tych dotyczących komputerów- wtedy jeszcze nie wiedziałem ze komp zostanie moim najlepszym przyjacielem. Ostatni felieton przeczytałem jak zwykle, nie widząc w nim nic dziwnego.

jeden z felietonów

za wiele to sie u nas nie zmieniło, nadal colę dostaję ciepłą i laną z dużych butelek. Tak mi się skojarzyło gdy przed chwilą jeszcze raz przeczytałem sobie ten felieton.


                  …………………………………………………………………………………..


Mijały lata, trochę o nim zapomniałem. Aż do chwili gdy całkiem przypadkiem wpisałem sobie w goglarkę jego nazwisko. Pojawiły się strony o nim , z nim w rolach głównych. Strona ze spisanymi audycjami Tomka i z zapisanym każdym utworem jaki puszczał. Niesamowite jaką autorzy tej strony wykonali, codziennie sprawdzałem i grzebałem w tych audycjach i ich opisach. Znalazłem w sieci dziennik zapowiedzianej śmierci- rozwalił mnie ten film. Okazało się, że kompletnie nie znałem i inaczej go postrzegałem Tomka Beksińskiego. 


Dzięki różnej maści maniakom udało mi się wejść w posiadanie całych dostępnych roczników audycji. Praktycznie przesłuchałem cały rocznik 1995,1996,1997,1998,1999 i częściowo 1994 i fragmentarycznie wcześniejsze audycje, niektóre pamiętam, niektóre są dla mnie całkowitą nowością. Przesłuchiwałem te audycje z uwagą prawie rok. Nie sposób opisać ile radości i wzruszeń mi one przyniosły. A ile nowej muzyki poznałem, lub sobie przypomniałem. Często to co kiedyś mi się kompletnie nie podobało teraz po latach odkrywam na nowo jako piękne płyty. Tak zmartwychwstały w mej głowie takie zespoły jak XIII Stoleti, ELP, Alan Parsons Project, i mnóstwo innych. Jednakże największym odkryciem jest dla mnie cykl audycji w których Beksiński wspólnie z Jackiem Leśniewskim odkrywają dla mnie nieznany kanon rocka czyli drugą ligę- wykonawców większych od swoich znanych kolegów. Tutaj muszę wymienić Rare Bird- rewelacja, Andromeda- rewelacja, T2- rewelacja. I jeszcze mógłbym tak długo wymieniać. Brakuje mi go, zresztą nie tylko mnie.

5 komentarzy:

  1. nic dodac - nic ujac..moge sie tylko podpisac pod tym postem :)..dla mnie tez byl wielkim Guru

    OdpowiedzUsuń
  2. dobry tekst. Naprawdę. Niewiele mogę dodać, tak, zaczynało się od II PR i audycji "Romantycy muzyki rockowej" i "Wieczorach płytowych" a na trójkowych późnowieczornych kończąc. Tak właśnie odbieraliśmy te spotkania a właściwie uczty muzyczne. Podobnie jak Ty ja właśnie jestem na etapie przesłuchiwania jego audycji dostępnych w necie i ciągle coś odkrywam. Niesamowite.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam dwie płyty Omni,pewnie którąś wrzucę na bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  4. wracam do audycji znanej i zawsze coś mnie zaskoczy, zawsze coś nowego odkrywam - a macie tak, że jak TB coś okrasił słowem wstępnym to kawałek genialniej brzmiał?

    OdpowiedzUsuń
  5. Cholernie żałuję, że nie należę do TEJ ery, do ery ludzi, którzy mogli Go słuchać na żywo. Miałam 4 lata, kiedy odszedł na ciemną stronę księżyca. Co do Omni, dobra płyta z perspektywy Tomkowej, chociaż muzycznie w wielu miejscach ociera się o kicz. Aczkolwiek teksty, teksty, teksty! Może to zniewaga w stosunku do muzyków, ale cóż.

    OdpowiedzUsuń