Jedno z lepszych i ciekawszych dla mnie armijnych dokonań ostatnich lat. Tym razem płyta, którą prawie w całości da się słuchać i nie trzeba skakać po dysku żeby znaleźć dobry numer, a to się Armii ostatnio często zdarza i zdarzało. Grube riffy, zapamiętywalne motywy bananowej waltorni, zakręcone teksty to definiuje styl tego zespołu, ja jednak oprócz tego cenię sobie bardzo element swoistej przebojowości i melodyjności, a tego pierwiastka w utworach z tej płyty jest dużo. Bardzo dobra i stanowczo za rzadko słuchana przeze mnie płyta.
A końcowa suita bardzo dobra i suitowa. Wrzucam tą płytke do odtwarzacza przenośnego i od jutra na rower zabieram.
Muzycznie świetny krążek - to co prawdziwe tygrysy lubią najbardziej:)
OdpowiedzUsuńrewelacyjny krazek...niestety chyba ostatnia tak dobra plyta w calosci..."De Process" juz tak nie powala...i Armia juz jakby nie ta ;)
OdpowiedzUsuńhehe. Maciuś na garach:) 22 lata temu razem budowaliśmy basen ppoz w fabryce CKD HradecKralove. Maciuś wtedy grał w kapeli Maniana i kochał Guns'n'Roses :)
OdpowiedzUsuńTo zdecydowanie ich najlepszy krążek.
OdpowiedzUsuń