Niebywale się ucieszyłem gdy okazało się, że wygrałem tą płytę w "terazrockowym" konkursie gazetowym. Po pierwsze, bo wygrałem, po drugie, że wygrałem płytę, a po trzecie liczyłem na dobrą muzykę. To ostatnie było spotęgowane dobrymi jak zwykle recenzjami prasowymi. Oczywiścei zawodowi fachowcy z branży dziennikarskiej zapewniali mnie o tym, że druga płyta młodziaka gitarzysty i starego wyjadacza i praktycznie nestora polskiej sceny hejwi, który z niejednego wzmacniacza rockowy chleb jadł i z niejednego klubowego pokala śmietanę rockmana spijał. Z zapałem przystąpiłem więc do odsłuchu licząc na rockowe doznania z najwyższej półki.
Trudno oceniać mi płytę na której grana jest muzyka, której kompletnie nie rawię i nie słucham. Taki nurt w muzyce rockowej jest mi obcy i nie mogę w nim nic dla siebie odnaleźć. Słyszę, że grają faceci, którzy to czują i kochają to co robią. Młodzian jeśli faktycznie gra tak jak mówią to jest niezły. Tytus występujący w takiej ilości różnorakich projektów stał się już mało rozpoznawalny. Leci jakiś numer z jego wokalem i już sam nie wiem czyja to muzyka. Czy to Acidzi, Antitanknuny czy jeszcze może Titus coś tam Gun.
Mimo najszczerszych chęci z trudem dotrwałem do końca tego albumu, który zapewne zostanie jedną z płyt tego rocku wg branży a młodzian dostanie medal za najlepsze wisłowanie w sezonie. Dotrwałem zatem do końca i chciałem wyłowić chociaż jeden mały fragment dla którego, znalazłbym kiedyś powód by ponownie włączyć ten krążek. Z trudem mi to przyszło, ale pewne małe symptomy czegoś, czego mogę słuchać znalazłem w utworze:
najbardziej inny, najbardziej "rockowy" bez titusowej maniery i bez hejwi riffów. Reszty muzyki nie oceniam, bo to nie moja bajka i nie chcę wyrażać opinii o czymś co kompletnie do mnie nie trafia. Nie wiem zatem czy to dobra czy zła płyta.
Niestety jestem już chyba dziadem z antykwariatu, zblazowanym poszukiwaczem nowych lądów muzycznych, któremu wystarcza i który tylko ma ochotę na grzebanie w archiwaliach. Kolejna płyta, kolejny przykład na to, że mimo szczerych chęci odnalezienia w nowej muzyce czegoś wartościowego nie udaję mi się to. Może zamknąłem się w pewnych schematach, może zbyt mało czasu poświęcam na nowe płyty. A może po prostu mój umysł jest jak roztwór nasycony i nie przyjmuje już więcej nut, fraz refrenów i riffów.
Obiecuję jednak, że będę nadal próbował i szukał, bo nie chcę być reliktem minionej epoki, który opowiada swoim wnukom, że najlepszym zespołem jest Led Zeppelin, albo Pearl Jam, który dzisiaj dla młodych jest już klasykiem, a dla mnie był rówieśnikiem podczas wchodzenia w krainę muzyki. Dobra nie biadolę już, idę sobie włączyć "Facelift" Alice'ów, bo to dobra "stara" muza.
W myśl zasady nowa płyta- to materiałów prasowych brak. Nie przeczytacie zatem żadnych recenzji ani wywiadów bo by mnie wydawnictwa prasowe podały do sądu i oskarżyły, że przez moje pirackie działanie spada im sprzedaż tytułów z ich stajni. Zatem do kiosków drodzy fani rocka. Co prawda za wiele nie macie takowej prasy do wyboru, ale coś tam na półkach stoi.
plyty nie sluchalem ale musze powiedzic ze koncertowo sie sprawdzaja...juz nie wspomne o Titusie bo widzialem go z Acidami juz wielokrotnie, ale mialem okazje na tegorocznej edycji Metalfest widziec ich na zywca..zespol zostal dokoptowany do skladu w ostatniej chwili /jeden z zespolow zrezygnowal/.Igor daje rade i brzmia naprawde fajnie...oczywiscie poczatku wystepu nie pamietam dokladnie, z racji robienia zdjec, ale po 3 numerach juz moglem oddac sie sluchaniu ;)
OdpowiedzUsuńWidziałem ten zespół na żywo. Publika, owszem, szalała. Ale nie pamiętam absolutnie ani jednego utworu i mnie, starego dziada, osobiście ta twórczość przez duże Tfu znudziła. Niby to dobre technicznie, niby jest ogień, ale to takie granie dla grania. Zero przebojowości. Porównania z wieloma klasycznymi zespołami uważam za co najmniej niesmaczne.
OdpowiedzUsuń