Dawno nie gościł tu Closterkeller, którego z uporem maniaka opisuję tu płyta po płycie. Robię to na szczęście nie dlatego, że muszę, ale dlatego, że praktycznie większość muzyki jaka nagrali trafia do mnie po całości. Można im zarzucić, że praktykują skutecznie zresztą smutek stosowany, że każda płyta zawiera przewidywalny materiał. Może to i prawda. Co z tego skoro właśnie taki odcień ich muzyki kocham najbardziej. Paletę kolorów zespół po latach ma już szeroką i wielobarwną, a że nie jestem daltonistą i wydaje mi się, iż kolory rozrużniam to doceniam piękno każdego odcienia.
Grafitowy czyli w sumie do tej pory myślałem zawsze że to bardziej szary, ale skoro szata graficna sugeruje że to niebieski to niech i tak będzie. Piękny kolor i piękna płyta. Trudno jest mi dzielić ją na fragmenty lepsze czy gorsze. Dzieło pełne i skończone. W sumie zawsze wydawało mi się iż najmniej przepadam właśnie za "Graphite" to po latach rozłąki z takim graniem dzisiaj nie wiem o co mi chodziło, zatem "Graphite" stoi dumnie na półce obok "Purple", "Blue", "Scarlet" czy "Violet" i "Cyan", chociaż w tej chierarchi jest najniżej.
Pewnie mało oryginalny będę gdy uznam, iż numer z klipu powyżej to jedna z lepszych kompozycji jakie popełnił zespół na przestrzeni lat. No przebój. To co Anja zaczęła wygadywać po tej płycie lekko mnie zadziwiło, ale na szczęście okazało się, że zmieniła zdanie dość szybko. Chociaż może faktycznie nic lepszego od tego czasu nie nagrali. Mam na myśli oczywiście płyty jako całość, a nie dające się wykroić z nich fragmenty.
no i to by było na tyle
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz