Jakoś nigdy nie byłem fanem klasycznego hejwi mentalu i wysokie zaśpiewy wokalistów, którzy w swych pieśniach opisywali smoki, czy też inne wyprawy Wikingów były mi raczej obce. Nie inaczej jest z twórczością zasłużonego dla naszego rodzimego rocka Grzegorza Kupczyka. Ani solo, ani w CETI mnie nie przekonywał. Po prostu nie moja bajka. Na tej solowej płycie znalazłem jeden utwór, który za sprawą całkiem niezłego riffu zapadł mi w pamięć. Mam na myśli utwór "Schron". Jest tu jeszcze jedna niezła kompozycja "Koko Dżambo"
No i tradycyjnie jak to bywa w przypadku płyt na których wytępuje Grzegorz Kupczyk o pomstę do nieba woła szata graficzna. Okładka płyty poraża pięknem. Chociaż do obrzydliwych okładek zespołu CETI to i tak jej jeszcze bardzo daleko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz