Moje wrodzone skłonności archwiwistyczno dziennikarskie skłoniły mnie do przesłuchania płyt, których raczej nie wkładam na talerz gramofonu. Jednak bym nie musiał okłamywać sam siebie i obcych ludzi, że znam te płyty postanowiłem sprawdzić to organoleptycznie. No cóż, przesłuchałem, wytrzymałem, ale dupy mi nie urwało.
Zresztą jakość "dwójki" Czerwonych Gitar skutecznie nie pozwalała zapoznać się z muzyką na niej zawartą, a reedycje kolejnej ich płyty nie miały tyle czaru w sobie co oryginalne wydanie. Przesłuchałem. Kilka utworów usłyszałem po raz pierwszy w życiu, pozostałe są pewnie klasyką polskiego big beatu. Cieszę się jednak, że znalazłem czas na odsłuchanie tych krążków, lecz nie poddam ich ocenie, bo to nie mój czas i nie moja bajka.
Jako bonus zaserwowałem sobie Jurka Połomskiego. Bonus był jednak częściowy bo w kopercie nie znalazłem jego płyty, a zupełnie inne rzeczy, widoczne na zdjęciach poniżej. A na półkach stoją jeszcze inne zagadki muzyczne. Przykładowo płyta Tercetu Egzotycznego, której jeszcze nigdy nie odsłuchałem. Za jakiś czas znów zatem wrzucę sobie do głowy taką dawkę polskiej muzyki z połowy ubiegłego wieku.
Sama klasyka polskiej piosenki :)
OdpowiedzUsuń