Nie przepadam specjalnie za twórczością Hasioka, ale tym razem urzekli mnie jednym numerem na tym krążku. Bezapelacyjnie numerem jeden i przebojem ostatniej wiosny była dla mnie ich "Andżela". Nośny gitarowy riff i pastiszowy refren. Stuprocentowo obłędny tekst utworu. Tym mnie kupili. Trochę się sam sobie dziwię, że akurat ten numer najmocniej do mnie przemówił, go generalnie jestem wrogiem jaj w muzyce. Tym jednak razem jestem fanem tego utworu.
Co do reszty płyty moje uczucia są już raczej mieszane. Mieszanka ciężkich riffów z podkładami hip hopowymi i melorecytacją wokalisty czasami nawet w gwarze śląskiej to nie jest ulubiona moja szufladka. Generalnie dziwna płyta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz