Jak miło posłuchać klimatów rodem z głowy Brylewskiego Roberta. Niewiele jest płyt z tym gatunkiem muzyki, których słucham z przyjemnością i bez poczucia znużenia. Ta jest tą jedną z niewielu. Nie wiem co ma na to wpływ. Brzmienie, czy może transowość utworów. Tak czy inaczej nie nudzę się przy żadnym z utworów zawartych na tym wydawnictwie. Brakuje mi czasem takiego grania w dzisiejszych czasach. Na szczęście nie muszę szukać żadnych nowości. Odpalam sobie Rebelię i znów walczę z Babilonem.
Trochę tu energii starego Izraela i chyba to jest kluczem do sukcesu. Wiadomo, że tekstowo cały czas jesteśmy w Babilonie i jego przedmieściach, ale akurat kompletnie mi to nie przeszkadza. Podejrzewam, że dla wielu dorastających w latach dziewięćdziesiątych ta płyta była czymś naprawdę ważnym. Zawsze w takich sytuacjach, kiedy słucham takich relatywnie mało znanych kapel zastanawiam się co teraz ci dorośli faceci robią w życiu. Ilu z nich nadal gra, a ilu rzuciło w kąt swoje instrumenty i zaczęło żyć dorosłym życiem. Dorosłym nie oznacza, że odcięli się od muzyki ale zostali mężami, pracownikami korporacji i ojcami. Zastanawiam się po patrzę na siebie i sam nie wiem nadal kim jestem.
Jak Ranny Ptak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz