W sumie nie powinienem pisać już o tej płycie, bo zrobiłem to pisząc o utworze Rock Me Now i temat wydawał mi się wyczerpany. Jednakże w ostatnich tygodniach ucieszyłem się ogromnie, gdyż za naprawdę niewielkie pieniędze nabyłem kompaktową edycję tej płyty. W związku z tym dzisiejszy post to taka reedycja, czy właściwie suplement. Przesłuchałem jeszcze jej sobie kilka razy i uważam iż dobrze ulokowałem te dwadzieścia złociszy bez grosza.
Dzisiaj niedziela, koniec tygodnia, boli mnie trochę głowa, stad taki spokojniejszy fragment tej płyty. Takie granie mi dzisiaj pasuje. Blues o śmierci
Pan Winder wszytsko opowiedział we wkładce więc moja rola dzisiaj jest więc marginalna. Nawet mi to dzisiaj pasuje.
Recenzja dosyć miażdżąca ale chyba dosyć prawdziwa w kilku miejscach. Nie jest to równa płyta, nie zawsze chcę mi się jej całej przesłuchać, ale momenty ma znakomite.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz