W końcu odpoczniemy od zgiełku gitar, chociaż wcale tak
lekko nie będzie jak wam się wydaje. Przed telewizorem siedzę rzadko, bo
rzadko, ale siedzę i bezmyślnie zazwyczaj klikam pilotem, licząc że znajdę coś
co mnie zainteresuje i docieram po raz kolejny do stacji TVP Kultura. Często
się tam zatrzymuję na dłużej, nie dlatego że taki kulturalny jestem, ale często
można tam znaleźć programy dotyczące tego co mnie interesuje, a interesuje mnie
z tego co mi się wydaje i na ile siebie sam znam- muzyka. Na ekranie ukazał się
facet w elegancko skrojonym garniturze i czarnym krawacie elegancko
rozkładającym się na białej koszuli. Facet miał też bardzo modną fryzurę, chyba
sam sobie taką zapuszczę. No generalnie wyglądał bardzo porządnie, tak
porządnie że sam z przyjemnością bym się tak ubrał. To był właśnie Wojciech
Mazolewski. Nazwisko znane w kręgach jazzowych i jego okolicach, stąd też
delikatnie podniosłem palec z nad klawisza odpowiedzialnego za przejście o
kanał wyżej.
Zagrali jeden utwór, piękny spokojny, miękki….
Potem Mazolewski opowiedział wszystko o tej płycie, że
nagrali ją praktycznie na setkę, że zakupili mnóstwo starego sprzętu z epoki,
że nagrywano analogowo, że w studio było gorąco, że grali, nagrywali, że brzmi to
ciepło, aksamitnie, tak jak kiedyś… że płyta nawiązuje do klasycznych dokonań
jazzu z lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. Opowiedział o okładce, że to
naklejone kawałki prawdziwej taśmy magnetofonowej, opowiedział, że to
nawiązanie oczywiście do Nirvany, ale tego już nie pamiętam jak to uzasadnił.
Zagrali jeszcze raz, program się skończył, a ja już wiedziałem, że muszę mieć
tą muzykę. Wiedziałem, że będę tego słuchał, że będzie brzmiała tak jak lubię
jak Coltrane, jak Davis. „Smells Like Tape Spirit” swoją drogą świetny tytuł i
oddanie ducha tej muzyki. Momentami płyta ta jest bardzo przystępna, jak na
twórczość pana Mazolewskiego, który w innych projektach daje upust swoim
awangardowym ciągotom. „Newcomer” z początku i „Newcomer (Sunny Take)".Początek
i koniec tej świetnej płyty. Polak jednak też czasem potrafi.
Na marginesie :
Na marginesie :
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz