Dawno nie graliśmy nic z winyla, więc dzisiaj trafiło na tą płytę. Dawno też żadna śpiewająca pani też się tu nie zapodziała, więc może najbliższe kilka wpisów będzie kobieco, spiewająco. Czasem muszę też od tych wyjców facetów odpocząć i uraczyć się popem na dobrym światowym poziomie. Basia zarówno na tej właśnie płycie jak i na swoim debiucie daje przykład, że pop może też być dobry i można go słuchać bez poczucia obciachu, bo właśnie tak się czuję słuchając obu tych płyt Barbary. Odpoczywam i nie wstydzę się otworzyć okna, by jakiś co bardziej rockowy sąsiad mnie później wytykał palcami na ulicy, że wielki ze mnie rockman na blogu, a w domu popeliny słucha.
Tak przyjemnie się tego słucha, że aż nie do wiary, że to nasza Basia karierę zrobiła. Osobiście jdynie mam wrażenie, że ta płyta jako całość jest ciut odrobinę słabsza i częściej słucham jednak poprzedniej jej płyty, ale to tylko takie polskie narzekanie, bo to i tak są bardzo dobre nagrania. Kiedy to właściwie wydano, niech spojrzę tylko na okładkę. O matko, toż to 1990 rok. No tak, pop wtedy jeszcze nie był tak skurwiały jak teraz, ja nie byłem tak muzycznie zblazowany jak teraz, a teledyski miały zazwyczaj jakąś treść.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz