Zamiast zapomnianych piosenek Bogusia Łyszkiewicza
otrzymałem popowe mierne karykatury twórczości Chłopców z Placu Broni. Może
gdyby nagrał te utwory nieżyjący wokalista zespołu, wtedy miałoby to sens i
kupy się trzymało, a tak muszę słuchać płyty, który nie powinna się ukazać.
Jeśli upamiętniać imię artysty to można było to było zrobić chyba w trochę inny
sposób. Nie wiem do końca w jaki, ale ta płyta i wykonania tych utworów w taki
sposób jak to zrobiono jest dla mnie nie do przyjęcia. To co gra Balcar, albo
Golden Life to pop klasy „c”. Utwór w wykonaniu Olka Klepacza chyba najlepiej
tu wypadł i sprawia chyba najlepsze wrażenie. Całkiem przystępne jest też
granie jakie prezentuje Sztywny Pal Azji, ale Muniek Staszczyk zagrał na
poziomie telewizji śniadaniowej.
Nie ma sensu się dalej rozpisywać i wytykać każdemu
wykonawcy, który wziął udział w nagraniu tego swoistego tribiutu co zrobił źle
i dlaczego. Ogólnie bardzo słaba płyta w moim odczuciu, chociaż ważne, że pamięć po tym artyście nadal nie zanika. A ja jestem zupełnie w innej muzycznej bajce obecnie i pewnie też dlatego taka forma artystycznego wyrazu mi nie odpowiada.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz