środa, 25 lutego 2015

Dr Zoydbergh- Handmade Songs


Pierwsze przesłuchania przyprawiły mnie o ból uszu i głowy jednocześnie. Pomyślałem sobie weź chłopie, daj sobie spokój, nie rozumiesz i nie zrozumiesz o co biega w tej muzyce. Jednak z każdym kolejnym przesłuchaniem zaczął ten krążek zyskiwać moją sympatię. Może nie miłość ale przychylność z pewnością. A do tego płytę nagrano w moich rodzinnych stronach, więc się chwalę, że ją znam i mam.
 


Może jestem głuchy ale ciągnie się za mną duch myślenia Mike Pattona we wszystkich swoich wcieleniach muzycznych. Te pokręcone i pojechane dźwięki to moje myślenie potęgują. Ciężko uznać ta płytę za lekką i przyjemną, ale nudą to raczej z niej nie wieje. Czy chciałbym tak grać? Chyba nie? Czy chciałbym iść na ich koncert? Sam nie wiem. Wiem za to jedno. Panowie nagrali materiał, który im w duszy siedział i nie oglądali się na nikogo i na nic, na żadne mody i potrzeby kogokolwiek. Za to szacunek. Niech żyje wolność dźwięków i Swoboda.
 


Handmade Songs 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz