środa, 30 marca 2016

The Dumplings- Sea You Later


Początkowo wydawało mi się, że druga płyta dumplingsów jest słabsza, dzisiaj się zastanawiam czy czasem nie jest lepsza od debiutu. Zadaję sobie też pytanie, czy czasem nie wolę The Dumplings bardziej niż Rebekę. Stwierdzę ten fakt dopiero po zapoznaniu się z występem młodszego elektro duetu na żywo. Tak wtedy będę wiedział. Chociaż czy to ważne. Raczej nie, dobrze, że dwa takie zespoły mi się trafiły i grają zawodowo. Druga płyta „Sea You Later” urzekła mnie tym, że duet potrafi zagrać tajemniczo i wciągająco swoim transem jak chociażby chyba w moim ulubionym na płycie „Dark Side” czy „Możliwość Wyspy”. Zespół potrafi też zagrać bezczelnie popowo i to po polsku „Nie gotujemy” dodając też utwór z pokręconym tekstem „Kocham Być z Tobą”, którego to zresztą jako czterdziestolatek nie potrafię objąć swoim już kurczącym się umysłem.

Powala mnie lekkością „Blue Flower”. Właściwie wszystkie te numery są dojrzałe podane bez klawiszowego kiczu, słucham i nie nudzę się. Mogę ten krążek jedynie chwalić i zazdrościć (jako niespełniony muzyk) zespołowi, że potrafi w tak młodym wieku nagrać już dwie znakomite płyty, o których pisze cała muzyczna Polska i to raczej pochlebnie. No i dziewczyna na wokalu zarówno z zespole Rysy jak i w swoim macierzystym bandzie daje radę.  Utwory promujące klipami ten krążek nie są do końca reprezentatywne może dla całości, chociaż i tak wraz z pozostałymi kompozycjami tworzą spójną i logiczną całość. Brawo i jeszcze raz brawo.

niedziela, 27 marca 2016

Bokka- Bokka


W wypadku tej płyty już nie jestem tak zachwycony, w przeciwieństwie do internetów gdzie wszyscy chwalą tą płytę. Trochę zbyt dużo momentów spokojnych, które wprowadzają elementy dłużyzny, która strasznie mnie w dzisiejszych niespokojnych czasach drażni i powoduje brak możliwości skupienia się na czymś co tego skupienia mi nie daje. Wyrywając jednak niektóre fragmenty z całości muszę przyznać, że bronią się one znakomicie i właśnie tego mi brakuje, żeby cała płyta była taka spójna i mocna jak jej niewielkie fragmenty, dzięki którym nadal wracam do tej muzyki. Zobaczcie sami zresztą ten poniższy fragment. Mam ciary.


A przy klipie już nie mam

 

piątek, 25 marca 2016

Oxford Drama- In Awe


Nie wiem jak oni to robią. Kolejny duet damsko męski grający elektro pop. Grający znów ze skutkiem całkiem niezłym. Nie można się uwolnić od niektórych utworów, które są tak bezczelnie przebojowe, że dziwi mnie to , że jeszcze nikt nie wpadł na to by promować ich mediach. Czy jest to sezonowy strzał i za pół roku będę się wstydził za to, że ich słuchałem nie wiem, ale na dzień dzisiejszy mam taki nastrój, że taki granie mi robi.


W sumie to czekam z niecierpliwością na kolejną ich płytę, bo nie wiem czy zostaną w takich nastrojowych klimatach, czy w plotą więcej energii do swoich kompozycji. Na dłuższą metę bowiem, senne spokojne kompozycje są jednak bardziej dziewczyńskie, a ja jestem jednak facetem z brodą. Czy cała dzisiejsza młodzież słucha dzisiaj Pet Shop Boys i Kapitana Nemo? Pewnie to zbyt brutalne porównanie dla ich subtelnej muzyki, ale chodzi mi cały czas o ten klimat z tamtej epoki. Chyba kupie sobie jakieś syntezatory i będę też robił taką muzę.

 

niedziela, 20 marca 2016

Baasch- Corridors


Czy tylko żeńskie wokale występują w tego typu muzyce? No na szczęście nie. Znalazłem jeden elektroniczny zespół gdzie facet śpiewa i robi to przekonująco. Do tego grają też całkiem nieźle. Jest to mroczniejsza elektronika niż ta, którą prezentowałem w ostatnich dniach, ale to nie stoi na przeszkodzie by nie dało się w niej odnaleźć tego czego zawsze szukam w muzyce.  Każda kompozycja dopracowana w każdym szczególe, począwszy od podkładu, poprzez linie melodyczne utworów, a na smakach brzmieniowych i zagrywkach klawiszy kończąc.


Wiem, że teraz taka muzyka jest modna i pełno jej wszędzie, co nie znaczy, że poddałem się tej modzie i zapomniałem o brzmieniu gitar. Faktycznie jednak, ostatnie tygodnie noszą mocne piętno elektroniki w słuchanej przeze mnie muzyce. A jak pięknie takie brzmienia niosą się przez głośniki, pełne i głębokie basy. Co jeszcze podoba mi się w tym krążku to być może nieświadome ale mimo wszystko bardzo słyszalne muzyczne lata osiemdziesiąte. Jako dziecko tamtych czasów słyszę to niezaprzeczalnie. Smaczne to bardzo. Dobrze, że faceci też śpiewają elektro, tym bardziej, że w tym wypadku wokal Baascha jest głęboki, męski idealnie pasujący do tej muzyki .

 

piątek, 18 marca 2016

The Dumplings- No Bad Days


I znów płyta przed, którą się broniłem bardzo długo. Tradycyjnie miałem zastrzeżenia do wokalu, że kobita znowu śpiewa, że mało rocka, a dużo plastiku. Minęły dwa ledwie lata, a ja jestem już fanem tej dwójki młodych ludzi. Polski elektroniczny pop trzyma się bardzo dobrze i ma kilku znakomitych swoich przedstawicieli. Ostatnio słuchaliśmy Rys, gdzie wokalnie udzielała się pani czy też właściwie dziewczyna z The Dumplings. Wszystko mi się na tej płycie i te kompozycje, które są bardziej nazwijmy to taneczne jak i te mroczniejsze, dostojniejsze. Dopiero co zakochałem się w tym debiucie, a duet już atakuje mnie swoim drugim wydawnictwem, które zdążyłem z marszu również polubić. Nie am zatem na co czekać, tylko przypomnieć sobie najlepsze chwile debiutu i pisać o ich drugiej płycie. Zdolną mamy młodzież w tym kraju. 


Nie dość, że muzyka światowa, to i obrazki niczego sobie. Nie ma to jak dostać się w łapy wielkiego koncernu, który kiedy trzeba pomoże i wyłoży banknoty na niezłą produkcję. 




A i podoba mi się ich wykonanie tego utworu. Ale nie bójcie się bracia i siostry, rocka też słucham a nawet czasami gram. Niedługo zobaczycie efekty tej pracy. Tymczasem przesyłając elektroniczne pozdrowienie zostawiam was sam na sam z tym zespołem. W kwietniu będą grać w Poznaniu, nie omieszkam się tam wybrać by ich zobaczyć i usłyszeć.

 
 

środa, 16 marca 2016

Rysy- Traveler


Nie wiem czy to mój chwilowy wybryk, ale coraz częściej moje ucho domaga się elektronicznych dźwięków. Od dłuższego czasu przyglądam się i przysłuchuję się polskim zespołom czy też projektom grającym tego typu muzykę. Nie wiem czy to jest elektronika, czy też elektro pop, czy może jeszcze coś innego. Tak czy inaczej słucha mi się tych rzeczy bardzo przyjemnie. Mam nadzieję, że ta moda nie minie mi zbyt szybko, bo widzę, że słuchać będzie czego przez najbliższe kilka miesięcy. Chociażby dzisiejszy zespół Rysy, brzmiący światowo, którego płyty słucham namiętnie od kilku tygodni, a która sprawdza się w wielu sytuacjach, nie będąc jedynie muzyka tła czy też rodem z hipermarketów. Czy to aby na pewno grają Polacy?


Nie chciałbym oczywiście słuchać tylko takiej muzyki, ale muszę i chcę docenić kunszt muzyków, bo dąłem się ponieść klimatowi tej płyty w całości. Muzycznie i na parkiet i do poddaniu się tym dźwiękom siedząc w fotelu i mając na uszach słuchawki.  Utwory jak te, które tu chociażby umieściłem to rewelacyjne kąski brzmieniowo, wokalnie i muzycznie. Nadal nie mogę wyjść z niemałego zachwytu.  Chociaż pozostałe utwory, równie udane. W końcu trochę świeżości na blogu.


 

niedziela, 13 marca 2016

Rebeka- Live


Znów mała obsuwa czasowa, bo nie mogę nadążyć z byciem na bieżąco ze wszystkimi wydarzeniami, które chciałbym opisać. Zatem dnia 27 lutego byłem na koncercie Rebeki w wielkopolskich Szamotułach w bardzo przyjemnym klimatycznym kinie. Duet zagrał praktycznie całą debiutancka płytę plus kilka fragmentów nowej niewydanej jeszcze płyty "Davos". Żeby było bardziej tajemniczo te nowe kilka utworów zagrali w wersjach akustycznych. Ciężko zatem powiedzieć, co teraz i jak grają. 



Mam nadzieję, że pamiętacie jak kilka miesięcy temu przepraszałem swoją żonę i właśnie zespół Rebeka, za to, że ich twórczość była przeze mnie niezrozumiała, a potem moja miłość do ich twórczości rozkwitła i dlatego sobie obiecałem, że muszę znaleźć się na ich koncercie by zweryfikować jak sprawdza się elektronika w kontakcie bezpośrednim.


Sprawdziła się bardzo dobrze. Świetny występ, świetny kontakt zespołu z publicznością, dobre nagłośnienie. Czegóż chcieć więcej. 

piątek, 11 marca 2016

Dr Misio - Pogo

Długo czekałem, sługo słuchałem za nim napisałem te słowa. "Pogo" jest logiczną następczynią debiutu. Te same patenty muzyczne, te same znakomite teksty drążące dalej umysł czterdziestolatka, który w życiu już czegoś doświadczył, coś przeżył i nie obce są mu porażki i małe sukcesy. Teksty, bo one są tu ważne i są mi bliskie ideologicznie i prawdziwe życiowo. wiele wersów idealnie pasuje do mojego i chyba nie tylko życiorysu. Za to plus ogromny. Podobnie jak zresztą jak było to na pierwszej płycie Doktora. Utwór tytułowy to przecież rozwinięcie utworu "Młodzi".

Pogo 

 Znakomity jest też znany na długo przed premierą albumu utwór" Hipster" grany już na trasie promującej debiut fonograficzny Jakubika i spółki. Wydawać by się mogło, że jest dobrze, a nawet znakomicie, coś jednak dalej się psuje. To co było świeże na pierwszej płycie tu staje się trochę rozlazłe i wtórne. Nie zabrakło pomysłów, tylko, że w warstwie muzycznej zrobiło się bardziej ponuro, mniej przebojowo mam takie wrażenie. Na pierwszej płycie co numer to przebój, tutaj mimo usilnego wgryzania się w płytę, nie znalazłem zbyt dużo utworów, które noszą znamiona takiego rozumienia muzyki. Maniera wokalna pana Arka również zaczęło mnie lekko nużyć i drażnić, no bo ile można jechać na jednej chrypie.


Zarówno "Pedagogika" jak i "Sekta" są zbyt przyciężkawe, a "Modlitwa" nijaka. No nie wiem, dlaczego tak to odbieram, czy te kilka lat temu bardziej do mnie trafiały dźwięki tego bandu, czy po prostu nadal "Pogo" nie trafiło w mój lepszy muzyczny humor i apetyt. Może za jakiś czas jak to już drzewiej bywało odszczekam te słowa i na kolanach będę przepraszał tą płytę. Stan na dzisiaj jest taki jak to wyżej opisałem. 

Broni się jeszcze całkiem bojowy, idący do przodu utwór "Wrzesień". Właśnie takich przewodników stada mi tu brakuje. Jest świetna zagrywka w zwrotce i zabójczy refren.  


poniedziałek, 7 marca 2016

LOW


Muszę trochę odpocząć od seansu z przeszłości. Przestrajam się zatem o kilka dekad do przodu i ląduję w połowie lat dziewięćdziesiątych za sprawą jednego z moich ulubionych krzykaczy metalowych czyli Maćka Taffa i kolejnego projektu, w którym brał udział czyli zespół LOW. Może jakoś specjalnie nie jestem zauroczony zawartością tego wydawnictwa, ale tego wokalu zawsze przyjemnie posłuchać. Nazwiska tworzące ten materiał są raczej dosyć znane w kręgach nazwijmy to metalowych, to starzy wyjadacze tworzący kilka dosyć znanych w tamtych czasach zespołów. W sumie to można to wydawnictwo potraktować raczej jako rarytas, bo nie wyszło ono oficjalnie z tego co wiem.


 

czwartek, 3 marca 2016

Skaldowie- Krywań, Krywań


Jestem totalnie oszołomiony i oczarowany. Słucham tej płyty od kilku miesięcy praktycznie bez przerwy. Nadal nie wierzę, że ta płyta została nagrana w naszym kraju, a do tego przez zespół Skaldowie. To już któraś z kolei płyta tego zespołu, o której piszę i kolejna bardzo dobra jeśli nie znakomita. To ja przeszukuje niezbadane pokłady internetu w poszukiwaniu muzycznych dzieł wybitnych nagranych przez nieznane kapele, zasłuchuje się w kapelach z nieznanego kanonu rocka a pod własną strzechą ukryła się taka płyta. 


Wiem, że zaraz posypia się na mnie gromy okrutne za to, że nie znałem tej muzyki, ale wierzcie mi, że w dziewięćdziesiątych latach wolałem poznać raczej kolejne płyty Illusion, niż próbować włączyć sobie ten krążek, zresztą i tak nie miałem do niego żadnego dostępu. Owszem czytałem w Tylko Rocku, że to klasyka rocka, ale po opisie sądziłem raczej, iż będę miał do czynienia z górlaskim rockiem. No bo jeśli słyszysz nazwę Skaldowie to w głowie masz dziesiątki ich przebojowych piosenek a nie filtr z rockiem progresywnym. No i stąd zatem geneza mojego późnego zachwytu nad tą płytą.


Kompozycja tytułowa to absolutna petarda, przy której włosy stoją mi dęba. Znakomite, włączę jeszcze raz sobie głośno ten numer jak tylko napiszę te kilka zdań. Zresztą "Juhas Zmarł" poza mniejszą formą jest równie znakomitym kąskiem. Kolejna znakomitą kompozycją jest "Jeszcze Kocham". Nie mam pytań, absolutnie żadnych, Też kocham i to dopiero, a nie jeszcze! Tylko dlaczego taki krótki ten utwór. Właściwie to mogę stwierdzić, iż to moja polska płyta rocku.Czy mam dalej wymieniać? Raczej nie, zostały do końca dwa równie znakomite kompozycje. Tak to jest jak się jako nastolatek czyta recenzje płyt i się ich nie rozumie. A pisali przecież, że to wybitne dzieło polskiego rocka inspirowane góralskim folklorem. To mnie chyba zniechęciło. No i okładka znakomita. Klasycznie progresywno rockowa.