niedziela, 3 kwietnia 2011

IMTM- Born To Run

Pisałem o nich wcześniej, więc nie bedę sie powtarzał. Dziś kolejny ich rewelacyjny utwór z pierwszego nazwijmy to okresu działalności.



A tu Pan Ulewicz dzisiaj:


dziennikarz radiowy, prowadzący audycje, samozwańczy krytyk kultury i sztuki. Widziałem go w TVN Style w takim programie typu 66 najwiekszych utworów czy coś w tym stylu.

A to wywiad z Tylko Rock z 2001 roku:


 
to ten wywiad, ciekawe czy ktoś to przeczyta
 
To nie jest Kabaret Starszych Panów
Grzegorz K. Kluska
– Co z waszą nową płytą?
MACIEJ ULEWICZ: Siedzieliśmy w studiu naszych przyjaciół Blendersów od połowy maja do prawie połowy sierpnia 2000. W listopadzie płyta była na etapie miksowania i masteringu. Czyli materiał jest już całkowicie nagrany i skończony. Mam nadzieję, że w ciągu dwóch, trzech miesięcy dogadamy się z jakąś firmą fonograficzną, która to wyda.
– Wasz jedyny – jak dotąd – kompakt, Enjoy, ukazał się w 1993 roku. Dlaczego zrobiliście tak długą przerwę?
– W zasadzie aż tak dużej przerwy nie było... Gdzieś w 1994, 1995 roku nagraliśmy piosenkę „Spooky” i nakręciliśmy teledysk do „Muzycznej Jedynki”. To był jakby koniec pierwszego etapu. Nastąpiły przetasowania personalne i stylistyczne. Dobrałem nowych ludzi, zostawiając jedynie perkusistę i wokalistkę Maję Kisielińską. Zaczęliśmy pracę nad nowym programem i już w 1997 roku na składance Pozytywne wibracje, wśród nagrań Jamiroquai, Brand New Heavies, znalazła się nasza piosenka. Później udało nam się zagrać suport przed Us3 w Trójmieście. Później zagraliśmy kolejny koncert przed acidjazzowym Tab Two. Tak więc zespół cały czas się rozwijał. W 1998 roku Pomaton EMI wydał nasz singel, a w 1999 jeden z naszych kawałków znalazł się na płycie „Tribute To Depeche Mode”. Później podpisaliśmy kontrakt ze Stasiem Trzcińskim. Nagraliśmy demo, z którym w lutym 1999 Stasio pojechał na targi Midem. Nasza twórczość bardzo podobała się Japończykom. Niestety, firma splajtowała i teraz prowadzimy rozmowy z kolejną i mam nadzieję, że zakończą się one sukcesem. Myślę, na podstawie obserwacji koncertów, że nasza muzyka podoba się publiczności. W tej chwili niewielu polskich  wykonawców gra w ten sposób. Ktoś kiedyś powiedział, że gramy latino–afro–acid–jazz–trans–funk. Myślę, że to określenie w miarę dobrze oddaje to, co obecnie prezentujemy... Wiesz, to co zrobiliśmy, to absolutnie IMTM, tylko przefiltrowany przez style acidjazzowe. Wiadomo, że acid jazz istnieje już od ponad piętnastu lat. Ale to jest tylko element naszej twórczości. Płyta została nagrana bardzo nowocześnie i bardzo współcześnie. I powiem, że takiej muzyki nikt jeszcze w Polsce nie zrobił.
– Może opowiedz o waszej pracy w studiu.
– Wszystkie dźwięki, które znalazły się na płycie, są wytworzone przez palce naszych muzyków. Oczywiście komputer wspomagał to wszystko – są tu brzmienia elektroniczne i syntetyczne, ale nie ma nic, co byłoby grane przez komputer. Ze względów finansowych nie możemy sobie na razie pozwolić na sekcję dętą na koncertach. Moim marzeniem byłoby mieć własny big band i jeżeli big band – to z dwoma perkusjami.
– Śpiewacie głównie po angielsku. Nie obawiasz się, że będziecie mieli problemy z promocją na polskim rynku?
– Tak. Ale staram się mimo wszystko pamiętać o naszej publiczności. W naszym repertuarze jest kilka piosenek z polskimi tekstami. Oprócz tego mamy kilka utworów instrumentalnych. Wiesz... ja nie jestem publicystą i komentowanie naszej rzeczywistości pozostawiam takim tuzom jak Maciek Maleńczuk czy Kazik. Ja śpiewam jakby o pewnych określonych rzeczach, które pasują do charakteru muzyki, którą tworzymy. I w tym momencie one idealnie przekładają się na język angielski. Nie jestem wielkim poetą. IMTM to nie jest Kabaret Starszych Panów, gdzie potrzebny jest tekst. Jest on ważny, ale nie jest główną rzeczą. Zdaję sobie sprawę, że śpiewając po angielsku zmniejszam sobie publiczność, ale tylko teoretycznie. Jeżeli jest dobra muzyka, dobry produkt, to tak naprawdę nie ma znaczenia, w jakim języku się śpiewa.




no i do dzisiaj nie usłyszałem żadnych nowych nagrań...

chyba mam do nich słabość.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz