A jeszcze tak troszkę sentymentalnie pojadę. Już kilkakrotnie Marek Biliński nasz polski Żan Miszel Żar był gościem u mnie, a dzisiaj ostatecznie i dogłębnie potraktuję go i zakończę pisanie o nim, bo wszystkie numery znane mi z dzieciństwa jego autorstwa już przerobiłem.
Możecie te moje biograficzno-muzyczne wynaturzenia przeczytać w poście o utworze Ucieczka Z Tropiku oraz w opisie innego kultowego utworu artysty Dom W Dolinie Mgieł. Tak więc kolejne trzy utwory do imprezowej składanki, nie ma siły wszyscy je znają.
Dzisiaj tylko sentymentalnie mogę podejść do jego twórczości, no bo kto wtedy nie widział tych klipów nie słyszał tych kilku jakby nie było swojego rodzaju przebojów, które weszły na stałe do świadomości trzydziesto-czterdziestolatków jako znak tamtych czasów, jako podkład muzyczny do życia w tamtych okresie. Dla wielu z nas to dzieciństwo i młodość. Stąd też Marek Biliński z "Fontanną Radości" musiał się pojawić.
Nie byłem nigdy fanem el-muzyki i już nie zostanę, ale te instrumentale Bilińskiego mają coś w sobie, a jeśli chodzi o tą płytę, to szczególnie strona druga nadaje się do przesłuchania, i uczyniłem to nawet z przyjemnością. Chociaż jak się można domyślić nie będę za często tego powtarzał.
Dla mnie najwiekszym killerem będzie na zawsze Dom w Dolinie Mgieł. El muza jest spoko, sam od dawna przesiadlem się z basu na syntezator. Jeszcze jedna ciekawostka - Biliński w tym wywiadze opowiada o ludziach, którzy - pamietam to doskonale z ówczesnych audycji pana Kordowicza - w pierwszej połowie lat 80tych byli bogami. Ale zaskakuje mnie znajomoscią Waltera Carlosa, postac - było nie było - praktycznie u nas nie znaną. A szkoda. Facet zrobił furę dobrego dla moogmuzy, zanim zmienił płeć i imię na ... Wendy. Jego (jej) płyty sa zajebiaszcze:)
OdpowiedzUsuńi jeszcze cytat "myślę, że polska muzyka gopralska z jej rytmem wspaniale by zabrzmiala w konwencji rockowej". no miał facet nochala. prorok czy co...
OdpowiedzUsuń