Nie tęsknię za peerelem ale od pierwszej sekundy mam
wrażenie jakbym oglądał film czarno biały, którego bohaterem jest stolica
naszego kraju a po ulicach przejeżdżają niemrawo Warszawy, Nysy, autobusy
„ogórki”, migają neony Społem i PKO. Prawda? Nie tylko ja tak mam. Powodem tego
jest nie tylko sama muzyka ale i zapach winylowej płyty wraz z okładką,
nazwiska muzyków i twórców tego krążka. Muzyka chociaż nie rockowa sprawdza się
znakomicie. Nie „weszła” mi co prawda do głowy za pierwszym razem i kilka razy
wykonała puste przebiegi na talerzu gramofonu. Jednak z każdym kolejnym razem
coraz więcej nieczytelnych plam zaczęło się składać w urokliwe kompozycje. No i
te Hammondy.
Szczerze mówiąc to chciałem już o tej płycie kiedyś napisać,
że jestem głuchy na jej wdzięki i że słabe to i bez sensu. Dałem jej szansę i
proszę cóż za awans z niebytu do ligi płyt słuchanych. Najsmaczniejsze są te
numery gdzie słychać wokalizy żeńskie, chociaż jak już wspomniałem wszystkie
numery za sprawą pięknego brzmienia klawiszy są jak najbardziej do słuchania.
Jest to jazzik podany w przyjaznej formule i pewnie dla fachowców jest to
bardzo popowe i latjowe granie, co nie umniejsza radości z obcowaniem z tym
krążkiem
Przyznam się, że jak usłyszałem po raz pierwszy jeden utwór Karolaka na YT kilka lat temu, wydał mi się taki trywialny, niepoważny, jednak od kiedy zacząłem słuchać Polish Jazz mam do tej płyty wielki respekt - dobry kawał muzyki.
OdpowiedzUsuńTe żeńskie wokale to zdaje się Novi Singers.