środa, 7 stycznia 2015

Hey- ?

 

Miałem wtedy dość hejomanii i wypisałem sie z tej sekty. Praktycznie od tej płyty na bardzo długi czas odszedłem od nich. Wróciłem co prawda wybiórczo ale wróciłem. Czuję się jakbym słyszał te dźwięki po raz pierwszy, chociaż znam przecież tą płytę doskonale. Po latach smakuje mi jeszcze bardziej. Teraz tak słucham i nawet trochę żałuję, że spisałem ich wtedy tak szybko i zbyt pochopnie na straty.


 
 
Płyta jest bardzo hejowa i chwała im za to. Najlepszymi numerami i tak są covery zespołu Dum Dum, ale to zupełnie inna historia. One też brzmią bardzo ... hejowo. Wiem, że odbieram dzisiaj tą muzykę bardzo emocjonalnie i słucham jej przez pryzmat lat minionych, ale bardzo dobrze się tego słucha, w przeciwieństwie do płyt z tego okresu, które kiedyś mi robiły, a dzisiaj sie ich wstydzę. No i Katarzyna jak zwykle w genialnej formie jako poetka rocka. To zdanie zawsze pojawia się, gdy piszę o tym zespole. Jedynie okładka kiepskawa.
 
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz