środa, 29 lutego 2012

Krzysztof Cugowski & Cross- Zostać w Tobie


Nie zamierzam sie długo rozpisywać o tej płycie, bo nie mam za wiele o niej do powiedzenia. Nie jest to do końca to co lubię, lecz utwór "Zostać w Tobie" wart by stać w gronie moich najlepszych polskich utworów. Chociaż im więcej słucham tej płyty to coraz bardziej mi się podoba, może nie wszystkie numery ale kilka, coraz ciekawszymi się wydaje.






















Gdyby nie portale aukcyjne i blog Piotka K, to w życiu bym nie usłyszał i pewnie nawet nie chciałbym słyszeć tej płyty, (z wiadomych opisywanych przeze mnie przy okazji innych postów dotyczących pana Cugowskiego przyczyn czyli ogólna niechęć do zespołu Budka Suflera). Jednakże warto czasem próbować, szukać, sprawdzać, bo wśród miernoty i banału, można znaleźć perełkę na miarę tego utworu.



wtorek, 28 lutego 2012

Something Like Elvis- Scared Man


Armia ma waltornię,a Something Like Elvis ma akordeon. w życiu bym nie padł na pomysł by połączyć rzężące gitary z brzmieniem akordeonu. Oni na to wpadli. Świetny pomysł. Uzupełniają się te brzmienia. O wiele więcej tu tego instrumentu niż na płycie Cigarette Smoke Phantom, którą uważam za najdojrzalszą w ich niewielkiej dyskografii


To również jedna z takich płyt, które należy słuchać w całości, w jednym klimacie, brak jakichś wyróżniających się fragmentów, lecz jako całość robi wrażenie i nadspodziewanie ma w sobie ukryty przebojowy potencjał. Każdy numer jest na swój sposób bardzo melodyjny, no i ten akorderon.



Na swój użytek skonstruowałem nazwę dla kapel, które grają w nieoczywisty, trudny do zaklasyfikowania rodzaj muzyki, jest to dla mnie Trash Punk Trans- wszystkiego po trochu, czadu, odjazdu, żywej energii, ważniejszy jest w takiej muzyce pomysł, emocje, niż umiejętności muzyków. Nie chcę rzec, że oni grają słabo, wręcz przeciwnie, chodzi mi o to, że nie trzeba znać dwunastru rodzajów skal gitarowych od jońskiej po azjatycką i używać ich w każdym utworze, a do tego zmieniać motywy i riffy co 13 sekund, ważne że chłopaki wpadają w trans i odlatują przy swojej muzyce, bo to słychać. A ja wraz z nimi.

poniedziałek, 27 lutego 2012

The Days- Mr Right


Nie wysiliłem się zbytnio, gdy pisałem pierwszy raz o The Days. Dzisiaj muszę to naprawić, bo spokoju mi to nie daje od dłuższego czasu. Wpis z przed roku. Po mojej rocznej pisaninie jeszcze bardziej utwierdziłem się w przekonaniu, że lubię tą płytę.


Jakież było moje zdziwienie gdy po latach dopiero nabyłem kompakt i znalazłem tam kilka dodatkowych utworów w porównaniu do wydania kasetowego. Miła to niespodzianka, ale już bez takiej siły rażenia niż gdybym poznał te kawałki razem z zawartością kasetową wydawnictwa.


Takie to kiedyś były uroki wydawnictw, że na kasetach zawsze tych utworów było mniej, a mnie nie było stać na kompakty i nie miałem praktycznie szans usłyszeć jakby nie było pełnoprawnej zawartości albumu. Czułem zawsze, że mnie coś wielkiego- muzycznie omija. Taki proceder prowadziły praktycznie wszystkie zespoły, czy właściwie wydawcy w tamtym okresie.


Jedynie opisywany przeze mnie Bakszysz i jego płyta "One Love' wyłamały się tym regułom i dołozyli utwór "Driver" jako bonus jedynie na edycji kasetowej swojej płyty. Też dziwny zabieg. Dzisiejszy szczęsliwy posiadacz kompaktu "One Love" nie ma tego bardzo zresztą dobrego numeru.


Szajba wokalisty na scenie. Kompletnie nie kumam, o co mu chodziło:





Czego jak czego, ale najbardziej to mu chyba zazdrościłem tych kudłów

sobota, 25 lutego 2012

Garden Party- Imigrant Song + inne


Jedno z niespełnionych moich muzycznych pragnień. Niespełnionych bo nie wydali oficjalnie żadnej kasety, płyty. Ich nagrań chyba nie ma na żadnej składance. Swego czasu było o nich nawet dosyć głośno. Widziałem ich kilka razy w telewizji, słyszałem sporo w radio. I tyle. Szukałem jakiejś wzmianki o nich, lub o ich wydawnictwach. Bez skutku. Po 1991 roku jakikolwiek słuch po nich zaginął. Stąd dzisiaj wszystkie ich utwory jakie mam i znam w jednym poście,oraz wszystkie materiały prasowe jakie udało mi sie odszukać.


Bardzo mi się wtedy podobał ten zespół. Na jutubie jest też ich teledysk, żeby jeszcze pech był całkowity, to klip ten jest bez dźwięku. Można za to zobaczyć zespół w akcji. Klip bez dźwięku.

Zresztą dzisiaj nadal te dźwięki są dla mnie aktualne i potwierdzające fakt, że kapela ta miała potencjał i dobrą muzę. Wspóczesna technologia pozwoliła mi na to by ich utwory, które cudem odnalazłem zachować u siebie.

Skoro już obejrzeliśmy ten utwór, to teraz można go posłuchać: Imigrant Song- chyba mój ulubiony z tej trójki

Może jednak są jakieś inne zachowane nagrania Garden Party?

Drugi ze znanych mi utworów: China Town

Popowo- rockowe granie, tak by można ich określić, ale te dwadzieścia lat temu, wydawali mi się bardzo świezi, nowocześni i na wskroś rockowi. I tak teraz myślę, że sam już nie wiem ile w tych numerach jest dobrego rocka, a ile moich wspomnień.
Obstawiam jednak to pierwsze. Poniżej sławna już:
 
 
 











Wzmianka o jednym z koncertów zespołu Garden Party:


I jeszcze jeden artykuł, o gdańskiej scenie, muzycznej, wycinek o zespole Garden Party:



I jakoś nie zobaczyłem, można by tak zakończyć po latach ten artykuł.

czwartek, 23 lutego 2012

Kombi- Inwazja z Plutona


Dawno nic tej pięknej epoki nie było prezentowane. Niby kicz, niby archaiczne brzmienie i klip a jednak coś w tym jest. Ten utwór to czysta rockowa energia chociaż przedstawiona przez Kombi jako produkt pasujący do swoich plastikowych czasów. Idealny materiał na dobrze zrobiony kower. Chylę czoła przed zespołem, który przerobi ten numer z rockowym pazurem i zacięciem.




Ach tam, dobre numery bronią się po prostu same. Dla mnie bomba. Podobnie pisałem o innym numerze Kombi- Jej wspomnienie. Oba numery na wyimaginowaną przeze mnie imprezę na której jestem didżejem i puszczam muzę przy jakiej sam chciałbym się bawić. Już niezłą setlistę mógłbym stworzyć.

środa, 22 lutego 2012

Satellite- Not Afraid


Chodzi za mną pierwsza płyta Satellite, od momentu gdy napisałem posta o płycie "Safe" zespołu wiadomego. Słucham jej już kilka dni przed snem. Tak mogłaby wyglądać następna płyta Collage. Wszystko tu jest genialne, od okładki po samą zawartość. Właściwie same ochy i achy można by tu wypisywać, ale lepiej posłuchać.



Jako chyba najlepszy komplement chyba mogę uznać, że płyta ta stoi na jednej półce z Marillion (ten z Rybą w składzie oczywiście). Pierwsze Satellite uważam za najlepsze, chociaż nie znaczy to, że pozostałe są gorsze, ale ta jest chyba numerem jeden.

I znów ciężko wybrać tu jakiegoś przedstawiciela, bo to znów płyta do słuchania w całości. Wybrałem najkrótszy.



wtorek, 21 lutego 2012

Kości- Umysł ciągle drga


Wiem, że rzadko nowe rzeczy tu goszczą. muszę więc zrobić jakiś ukłon w stronę płyt wydanych po 2000 roku. Pisałem już o tym, że ciężko znaleźć pasujące mi dźwięki wśród tych młodych, powstałych niedawno. Zdarzają się jednak wyjątki. Kości poznałem dzięki ich gitarzyście, który się sprowadził do mojego miasta jakiś czas temu i przyniósł ta płytę do knajpy, i pomiędzy jednym a drugim, a może i nawet trzecim piwem, leciała sobie ta płytka. Dzisiaj jest u mnie i muszę się przyznać, że wciągająca to dawka zakręconych lekko dźwięków.

Jedną z głównych postaci w tym bandzie jest znany z kapeli Pivo- Garwol. Lubię takie lekko a czasem mocno transowe granie. Na tej płycie oprócz autorskich kompozycji są jeszcze dwa niezłe obce numery. Zapewne wrócę do jednego z nich gdy będę kontynuował swój cykl o kowerach


Chłopaki nagrywali to w tym studio, które znajduje się około 9 kilometrów od mojego domu.


vintagerecords, cóż za umuzyczniona ta kraina moja. Muzycy mieszkają, muzycy nagrywają, kultowe kapele stąd pochodzą. Tylko dumnym być. Chyba będę musiał stworzyć cykl o kapelach rockowych z mojego podwórka.



poniedziałek, 20 lutego 2012

Irek Dudek- A jeżeli mój dobry Boże...


Utwór ten znajduje sie też na opisywanej już kasecie Band Of 80's i właściwie mógłbym to samo napisać dzisiaj, więc nie będę się powtarzał. Nie mogłem sobie odpuścić i dzisiaj ten kawałek w roli głównej. Irek Dudek, ale taki troszkę inny, poważny i muzycznie subtelnie i nastrojowo.




Irek w latach osiemdziesiątych

niedziela, 19 lutego 2012

Proletaryat- Czarne szeregi


Słuchałem sobie ostatniej płyty chłopaków i przypomniała mi się ta kaseta i ta muzyka. "Czarne szeregi" to jeden z moich ulubionych ich numerów. Chociaż ta płyta jako całość, chyba najmniej podoba mi się z ich pierwszego okresu działalności jeśli tak to można nazwać. Początek lat dziewięćdziesiątych to dominacja Proletaryatu w mediach, oj było ich wtedy pełno.



Nie przepadam za ich wersjami standardów muzyki rockowej jakie umieścili na tej kasecie, trochę to tak wygląda jakby Johnny Be Good i Nadine pełniły rolę wypełniaczy, ale niech im będzie, na koncertach się to sprawdzał, lecz mnie jakoś to nie rusza, wole ich autorski repertuar, który po latach nadal jest miażdżący. Siemion miał talent do prostych ale niosących riffów i lubie ten ostro i wyraźnie brzmiący bas Kacpra.

Patron duchowy zespołu:


proza głosu ulicy:


Teledyski kultowego dla mnie programu "Luz". Ktoś powinien je zebrać wszystkie i wydać na DVD. Ja bym takie wydawnictwo kupił napewno.