niedziela, 28 czerwca 2015

Wojciech Gąsowski- Party


Panie Wojtku, pan wybaczy, ale nie jestem wstanie przesłuchać pana płyty. Wziął pan na warsztat utwory cudze, ale lata osiemdziesiąte pana brzmieniowo pokonały. Nie da się tego strawić. Do tego repertuar jest zupełnie poza moją orbitą zainteresowań. Pisałem o panu w kontekście zespołu Test. To było coś. Tu niestety nie mam właściwie nic do powiedzenia.


Mimo, iż Elvis był królem rockendrola, to te presleyowskie nastroje nie pasują mi kompletnie.Ciężko mi nawet wyróżnić jakikolwiek utwór, wszystkie są raczej nijakie. Nie wiem czy Wojciech Gąsowski nie zapragnął czasem zostać polskim Shakin'em Stevensem? Jeśli tak to raczej bez powodzenia.



wtorek, 23 czerwca 2015

Mirror (John Porter)- Right Time


Nie, nie zapomniałem o muzyce rockowej. Chociaż w sumie ta płyta też pasuje do tego co już od ponad miesiąca opisuję i pewnie niektórych już męczę. Otóż płyta Johna Portera, który nie wiedzieć czemu tym razem nazwał swój projekt Mirror delikatnie mówiąc nie nadaje się w moim mniemaniu do słuchania. Jestem bardzo tym faktem zawiedziony, bo póki nie zakupiłem boksu z większością nagrań Portera to o tej płycie śniłem i marzyłem, że to będzie coś niesamowitego. W dniu kiedy ten właśnie krążek wylądował w odtwarzaczu cały czar prysł i kolejny szklany dom runął niczym karciana budowla.


Mimo mojej całej ogromnej miłości do Johna Portera zarówno solowego jak i tego zespołowego, nie zdołałem się przekonać do muzycznej zawartości tego wydawnictwa. Nuda, smęt i flaki z olejem. Do tego to sztuczne brzmienie. Perka brzmi jakby nagrywana była z automatu. A może i faktycznie jest ona sztuczna. Liczyłem, że skrzypce nadadzą więcej klimatu. Z drugiej też strony myślę sobie, że winny takiego mojego odbioru tego wydawnictwa jest właśnie czas. Gdybym poznał tą płytę w okresie mojej największej miłości do artysty to pewnie dzisiaj pisałbym o niej w zupełnie innych słowach. I taki numer jak "Naked" byłby jednym z najlepszych na płycie.



Tak więc jeśli mam być szczery, a ja chcę być szczery, to moja ocena tej płyty jest nie do końca obiektywna i sprawiedliwa. I już pewnie nigdy taką nie będzie, bo nie mam ani czasu ani ochoty odnajdywać w sobie cząstki siebie sprzed dwudziestu lat i poszukiwać tych nut które grały mi w duszy. Sorry John.

niedziela, 21 czerwca 2015

Bank- Jestem Panem Świata


Oni są panami świata, ale ja na szczęście jestem panem swojego gramofonu i wiem już, że ta płyta nigdy nie zabrzmi w moim domu więcej. Coś okropnego. Nie wiem na co stylizowali się muzycznie panowie, ale ja tego kompletnie nie kupuję. Czy to jest imitacja hard rocka, czy może polska pogoń za brzmieniem artrocka. Na dzisiejszy czas nazwałbym tą muzykę pop rockiem. Nie da się tego słuchać. To wszystko jest do tego okraszone beznamiętnym i nijakim wokalem, który tylko potęguje moje wrażenie nędzy i rozpaczy jakie kojarzy mi się z tą płytą.


Czy to jest jakiś kultowy polski band? Z tego co widać na aukcjach internetowych, gdzie płyt tych są tysiące w bardzo niskich cenach to raczej śmiem w to wątpić. Zastanawia mnie tylko obecność Marka Bilińskiego w składzie. Drodzy czytelnicy, nawet nie wiecie jak dużo samozaparcia wymagało ode mnie przesłuchanie tej płyty, byście mogli przeczytać tą skrzącą się złotymi myślami pseudorecenzję. Mam nadzieję, że docenicie chociaż to. Doceniam teraz wszystkie te płyty, które w ostatnich tygodniach przesłuchałem. Płyty Ireny Santor i Tercetu Egzotycznego biją na głowę ten Bank, w którym sobie konta raczej nie założę.




piątek, 19 czerwca 2015

Jacek Skubikowski- Jedyny Hotel W Mieście


No i dlaczego ja nie słuchałem do tej pory tej płyty? Chyba byłem za młody. Dzisiaj, przechodząc kryzys wieku średniego zupełnie inaczej podchodzę do tego krążka. To, że Jacek Skubikowski znakomitym tekściarzem był to widziałem, ale w końcu posłuchałem nie tylko muzyki ale i tekstów. Co do samej płyty to brzmienie oczywiście bardzo osadzone w latach osiemdziesiątych a sposób gry i śpiewu Skubikowskiego rozpoznawalny na kilometr. Chyba sięgnę po jego inne płyty i projekty.


Jedyny Hotel W Mieście 
 


Muzycznie trochę drażni mnie brzmienie akustyka pana Jacka, a poza tym przyzwoite songi. Kolejna płyta, której nie będę się wstydził na półce. Żebyśmy się dobrze rozumieli nie wpadam w euforię, ale sami widzicie ile ostatnio dziwnych płyt przesłuchałem, może i moje ucho polubiło bardziej te dźwięki niż pozostałe i stąd ten lekki zachwyt. Zaczynam powoli tęsknić za jakąś dobrą rockową płytą, ale trzeba dokończyć ten cykl skoro się go rozpoczęło. A właściwie dlaczego mam się ograniczać do płyt winylowych? Wiecie ile mam niesłuchanych płyt na kompaktach i na kasetach magnetofonowych?

środa, 17 czerwca 2015

Kaczki Z Nowej Paczki- Greps


Płyta chyba niegrana od samego początku, bo brzmi niczym kompakt. Żadnego trzasku. Bladego pojęcia nie miałem co mnie spotka, gdy igła opadnie na winyl. Spodziewałem się w sumie muzyki country a tu dostałem kabaretowy concept album. Utwory połączone ze sobą, mnóstwo dźwięków w tle, niczym w Pink Floyd. Szczekanie psa, strojenie radia, dzwoniący telefon, komunikaty radiowe i wiele innych dźwiękowych niespodzianek.


Nie jestem zwolennikiem tego typu kabaretowej formy wyrazu, ale zagrane wszystko jest na poważnie, tekstowo bywa kabaretowo, chociaż pierwszy utwór ma tekst jak najbardziej rockowy. W sumie jak na pierwszy raz to przesłuchałem tego krążka z zaciekawieniem. Nawet lubię takie tajemnicze kawałki winylu. Chyba zacznę kupować polskie stare płyty w ciemno. Dobra, przesłuchane więc z powrotem na półkę.



Ty Nie Wierz Im

niedziela, 14 czerwca 2015

Bajm- Martwa Woda+sleeveface


Miał być obciach i hejt, a tu proszę, jestem nawet pod wrażeniem. Całkiem niezła płyta. Znałem z niej do tej pory jedynie utwór "Małpa i Ja", o którym zresztą już pisałem dawno temu. No to jest zupełnie inny Bajm niż ten, który serwują nam media w ostatnich piętnastu latach. Może nie grają tu alternatywnego rocka, ale do miałkiego popu również im daleko. Cała pierwsza strona bardzo przyjemna w odbiorze. Przestawiam tą płytę na półkę ze słuchanymi winylami i wstydzić się już nie będę.


 

1984 rok, szedłem do komunii a Beata Kozidrak budowała piramidy na niby. Pamiętam taką historię ze szkoły podstawowej, która jest jak najbardziej autentyczna, bo brałem w niej udział osobiście. Wszedłem do pokoju nauczycielskiego nie pamiętam już po co ale pewnie pani mnie wysłała po kredę a tam w najlepsze toczy się dyskusja o zespole Bajm. Jeden z nauczycieli nie mógł przeżyć, że wokalista śpiewa o Józku, że mu nie daruje, że na pustyni nie ma wody, iże po tyłkach biją ich batem. Potem rozmowa zeszła na Maanam i Lucciolę. Ciało pedagogiczne nie mogło zrozumieć kim jest Lucciola z refrenu i gdzie ma ona wrócić. W końcu mnie zauważyli i poprosiłem grzecznie o kredę. Zapamiętałem to zajście nie wiedzieć czemu. Może wtedy już przeczuwałem, że zostanę kronikarzem polskiego rocka.




Utwór "Diabelski Młyn" znakomity. Dlaczego ja nie słuchałem tej płyty do tej pory. A nagrania z Opola niezwykłe. Nie to co wczorajszy Michał Szpak, który wygrał jakąś premierę za utwór po prostu straszny. Na koniec tradycyjnie jak to bywa w ostatnich tygodniach zamieszczam sleeveface. Dziękujemy wraz z modelką obsłudze Hard Rock Cafe Kraków za wyrozumiałość i za to, że nas nie usunęli z lokalu. Trochę dziwnie wyglądaliśmy przy barze pstrykając sobie zdjęcia z winylem w dłoni.




czwartek, 11 czerwca 2015

Exodus- The Most Beautiful Day


W końcu jakaś rockowa płyta, lecz ona nie trafiła do tego zestawienia przypadkowo. Tej płyty po prostu nie mogę słuchać.  Podejrzewam, że tysiące fanów rocka progresywnego trzyma tą płytę na półce z namaszczeniem. Ja jej najzwyczajniej w świecie nie zrozumiałem. Nawałnica klawiszowych dźwięków wierci mi w mózgu ten obszar, który odpowiada za jego spokój. Po kilku minutach słuchania jestem rozdrażniony i nerwowo zaczynam przechadzać się po pokoju.


Nie wiem czy inne wydawnictwa tego bandu działają na mnie w podobny sposób, ale nie zamierzam na razie tego sprawdzać. No chyba, że mnie ktoś bardzo do tego przekona i zachęci.




wtorek, 9 czerwca 2015

Anna Jantar- Sleeveface


Wiem, że niedawno był post o tej płycie, ale wiecie jak ciężko było znaleźć dla córki żółte spodenki, żeby pasowały do koncepcji tej okładki? Na szczęście wszystko się skończyło tak jak miało i Anna Jantar spaceruje sobie po moim ogrodzie.

sobota, 6 czerwca 2015

2+1- Nowy Wspaniały Świat


Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że mam tą płytę. To znaczy wiedziałem, ale nigdy nawet nie spojrzałem na spis utworów. Ale hiciory co nie? Oczywiście nie jest to muzyka jakiej bym chciał słuchać, ale zgodnie z ideą ostatnich tygodni słucham płyt wyklętych, płyt, których jeszcze kilka lat wstydziłbym się położyć na gramofonie, a co dopiero wrzucać je w internet i opisywać. Sygnując to swoim nazwiskiem. Na szczęście wstydu nie będzie bo moi znajomi i tak nie czytają mojego bloga bo są leniwi i kilkanaście linijek z tekstem ich przeraża, więc nie będą mnie wytykać palcami na mieście, że słucham zespołu 2+1.


Słucham sobie zatem tego krążka i muszę stwierdzić, że bardzo ładną wokalistkę miał ten zespół. Szczególnie zdjęcie tylnej ścianie koperty pokazuje walory tej pani. Muzyka jak to w przypadku Dwa Plus Jeden rozpoznawalna na kilometr. Łagodne miłe melodie i wokale damsko- męskie. Dobrze brzmi ten mój winyl nawet jestem zaskoczony. Oczywiście strzela i trzaska, ale takie ciepełko z niego bije, że wysłucham tego krążka do końca bez problemu, chociaż wiem, że nigdy już nie wrócę już do tej płyty.





W sumie to powinienem się chwalić tym krążkiem, w końcu to debiut zespołu z 1972 roku! Ale mam starą płytę! Strona druga wręcz powala kalibrem przebojów się tam znajdujących:




czwartek, 4 czerwca 2015

Podróże Pana Kleksa- muzyka z filmu+ sleeveface


Byłem wielkim fanem pierwszej części przygód pana Kleksa, to i jego podróże obejrzałem z przyjemnością jako dziecko jeszcze. Nie kopały już mnie tak mocno jak "Akademia Pana Kleksa" bo może już trochę podrosłem, a może dlatego, że zobaczyłem w kinie "Imperium Kontratakuje" i "Powrót Jedi", więc nie mogły zrobić na mnie wielkiego wrażenie roboty Wielkiego Elektronika i ich makaronowy koniec. Trudno. Po "Gwiezdnych Wojnach" nic już nie było takie samo.


W Akademii Pana Kleksa tak samo ważna jak obraz okazała się muzyka. Do dzisiaj z przyjemnością oglądam sceny marszu wilków, który zagrało TSA, zresztą ten utwór otrzymał osobny wpis kiedyś na moim blogu. Żałuję, że nie posiadam płyty ze ścieżką dźwiękową właśnie to pierwszej części filmu, ale za to mam bardzo ładnie wydaną, z wkładką z nutami i tekstami piosenek płytę właśnie tę, którą dzisiaj po raz pierwszy postanowiłem sobie włączyć. Do tej pory nie miałem na to ani czasu ani ochoty. Nabyłem ją w pakiecie z innymi płytami i wylądowała jak się okazało do dnia dzisiejszego na półce. Gdyby nie ten cykl, w który zacząłem się poważnie już wkręcać, to pewnie nigdy bym nie przypomniał sobie tych filmowych piosenek.



Nie widziałem tego filmu pewnie z trzydzieści lat, ale niektóre piosenki pamiętam dokładnie, jak chociażby te poniżej. Szczególne przerażenie sieje marsz robotów z ostatniego filmiku.




Tradycyjnie już dodaję również kolejny sleeveface. Tym razem moja stała modelka usunęła się chwilowo w cień, by dać okazję do popisu młodym wyjadaczom. Pan Kleks zabiera zatem w podróż rowerem młodych adeptów przygód.









poniedziałek, 1 czerwca 2015

Gayga / DIN + sleeveface




No Gayga nie zaskarbiła sobie mojego serca wykonywaną muzyką. W sumie to nawet nie wiem co mam o tej płycie napisać, bo na próżno tu szukać czegoś co może przypominać muzykę rockową jaką słucham. Dziwna płyta, z dziwną muzyką. Zawsze zadaję sobie to samo pytanie. Do kogo jest adresowana taka muzyka. Na parkietach dyskotek, raczej takie utwory się nie sprawdziły. Podobnie też rzecz się ma ze społecznością rockową. Nie widzę raczej braci w czarnych skórach, którzy rytmicznie wymachują głowami w rytm gaygowych kompozycji.


Ani to Maanam, ani Lombard. Daleko też tej płycie do poziomu Bandy i Wandy. Trzecia liga polskiego rocka, chociaż już się boję, bo za chwilę spadną na mnie gromy od was drodzy moi czytelnicy, którzy mi uświadomicie zapewne, że to jest dobre wydawnictwo i się nie znam. Jeśli już miałbym wybrać jakiś utwór z tej płyty to bez dwóch zdań stawiam na ten:


A tu proszę, nawet oficjalny klip do utworu z tej płyty. Nie do wiary. Na jutubie podpisano, że to największy hit z tej płyty. No kłóciłbym się z tym stwierdzeniem.


No i jeszcze jeden klip z tego wydawnictwa. Swoją drogą promocja całkiem niezła. Ejtisowe obrazy w pełnej krasie.


Nie sposób w tym miejscu nie wspomnieć o największym hicie i najbardziej znanym utworze tej wykonawczyni. Włączyłem go sobie i prawie mnie ciarki przeszły. Zapomniałem zupełnie o tym kawałku i zapomniałem też, że przecież to właśnie Gayga go wykonywała. Swoją drogą całkiem niezły klip do niego nakręcono. Dlaczego nie słyszę tego utworu w radio? Zamiast tego na każdej długości fal zmuszają mnie do słuchania "Białej Armii" Bajmu, a takie utwory leżą na półkach i się kurzą. 





A na koniec zgodnie z nową świecką tradycją prezentujemy kolejny sleeveface powstały na kanwie opisywanej płyty. Dzisiejsze zabawy z okładkami noszą nazwę: Kochanie, włącz piec, bo nie ma ciepłej wody, a chcę się wykąpać...