Na dzień dobry wyrzuciłbym beznadziejny numer „ Ciągnik” co za gniot. Dobry był na raz jako żart, ale zrobiono z tego przebój lata i rzygać mi się chce gdy słyszę lalalala i słowa w refrenie. Poza tym bujanie funkowo- rockowe. W porównaniu z pierwszą płytą więcej tu przestrzeni i czystych gitar, mniej czadowych riffów. Spora część płyty wchodzi do głowy za pierwszym przesłuchaniem Lekko łatwo i przyjemnie. W pewnym okresie mej młodości miałem spory odpał na ta płytę i była faktycznie swoistym przebojem pewnego lata. Wiecie werterowskie miłości, imprezy z piwem, noce nad wodą, wakacyjna praca i takie tam. Dzisiaj jako cynik i buc podejrzewam siebie o to, że ta płyta nie zrobiłaby mi nic pod kopułą i wyśmiałbym jej płytkość i miałkość. Wtedy jednak chciałem Blendersów na ołtarze wynosić. Trochę przesadziłem w poprzednim zdaniu o tej miałkości i płytkości. Trochę to krzywdzące dla chłopaków z zespołu i dla samej muzyki, którą naprawdę jeśli sobie włączę słucham z niekłamaną przyjemnością. Bujające to rytmy. Może jednak za rzadko słucham tej płyty.
Ostatnio pisząc o jakiejś płycie postanowiłem sobie odświeżyć ją przesłuchując by wrażenia były świeże, a bym się jeno na wspomnieniach nie opierał, bo może być to wrażenie fałszywe. Dzisiejszy post napisałem zanim dokonałem przesłuchania po długich miesiącach niebytu płyty na mojej muzycznej orbicie. Te słowa piszę po odsłuchaniu całej płyty i wnioski nasuwają się następujące:
- nadal mijam jednak ten „Ciągnik” szerokim łukiem
- Kto pyta wielbłądzi- porwało mnie
- "Trują nas"- może zbyt wesołe, ale też nie pozwala, by buty me nawiązały trwały kontakt z podłożem
- "Biribomba"- zbyt wesoła, zbyt oczywista
- "Mała obawa"- same dobre wspomnienia, muzycznie przyjemne
- "Fudek am tekek"- niedoceniony kiedyś przeze mnie, dzisiaj, rasowe granie
- "Drowned in The Rain"- po angielsku przekonują mnie, fajne riffy
- "I see"- ależ ładna miniaturka
- "Brother Anyway"- skróciłbym o dwie minuty
- "Latem"- czyżby najlepszy delikatny moment tej płyty? A może to tylko wspomnienia? Nie wiem sam.
Szacun za to że w Polsce, gdzie raczej dominuje tendencja by grać strasznie smutno i poważnie znalazło się kilku facetów którzy czują, że świat jest kolorowy i durowe dźwięki są sympatyczniejsze od tych molowych. Taki morał tej opowieści ciśnie mi się na usta.
gramy w dur
Latem
5 z + dla Blendersów za słowa :
OdpowiedzUsuń..."Tak bardzo droczyć się chcę tak bardzo dotykać cię
Tak bardzo że aż w środku coś drąży mnie.....
...Tak bardzo kochać cię chcę tak bardzo odkrywać cię
Ubranie przeszkadza więc precz z ubraniem ...
...Tak można by cały dzień całować cię tam gdzie chcesz
Dopadać się nawzajem bez nadziei na sen
Zapłacić słoneczku by wstawało później ...