środa, 13 listopada 2013

Jezabel Jazz- Shame

 

Samego siebie nie da się oszukać. Dzisiaj taka kaseta z taka muzyką zapewne nie miałaby u mnie szans. Jednakże z racji swego poochodzenia, czyli zamierzchłego początku lat dziewięćdziesiątych takie dźwięki cały czas mają rację bytu i wracam do nich po prostu z nostalgią. Wiele do życzenia pozostawia brzmienie całości, ale tak się wtedy nagrywało, takie były możliwości i myśl techniczna. Pewnie, że chciałbym, by to było bardziej naturalne, gitary bardziej mięsiste, perkusja poteżniejsza. Przyzwyczaiłem się do takiego brzmienia i nie przeszkadza mi to teraz aż tak bardzo. Jedyne co mi przeszkadza to brak edycji kompaktowej tego wydawnictwa, no bo ile mam jeszcze słuchać zripowanej kasety?

Shame

 
 
Może nie cenię ich tak wysoko jak Opozycję czy też Blitzkrieg bo to podobne klimaty, ale bez nich nie wyobrażam sobie mojej edukacji muzycznej. Edukacji piszę, bo znów bas w Jezabel Jazz pełni rolę pierwszoplanową, ale na szczęście nie kocham ich tylko za to.
 
 
Szkoda by o nich zapomniano. Mam jakiś niedosyt, bo wydaje mi się, że panowie wspólnie mogliby nagrać jeszcze co najmniej kilka dobrych płyt, a tak każdy poświęcił się grze w innych bardziej znanych zespołach i tak to się chyba rozeszło. Najbardziej znanym numerem z tej płyty jest chyba "Skorpion". Ma on nawet zadatki na przebój.
 
 
okładeczka od Piotyra2
 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz