Sam siebie natchnąłem by dzisiaj zrobić wpis o projekcie Jędrzeja. Natchnienie wzięło się z niedawnego (można juz to w miesiącach liczyć) opisywania utworu Marzenia. Co to za płyta i dlaczego ją wydano wszyscy wiedzą, więc nie będę się nad tym rozwodził. Krótko rzec tylko muszę, wrażenia dźwiękowe są pierwszorzędne. Inteligentne granie- czy też jak kto woli samplowanie, do tego z tradycyjnym poczuciem humoru autora i lidera tych żuli. Kompletnie nie przeszkadza mi fakt, iż połowa utworów jest znana z innych wersji zespołu macierzystego lidera. Kodym z kumplami autokowerowali się po części na tym wydawnictwie.
Posiadana przeze mnie wersja kompaktowa ma tak wyszukana szatę graficzną, iż musiałem sam wykonać kowera okładki, bo pierwszego wydania nie posiadam, a reedycje wydawali graficy bez ambicji.
Przesłuchałem dzisiaj tą płytę trzy razy z rzędu, trudno nadal mi o niej pisać, faktycznie na trzeźwo jest już znakomita, aż boję się jej słuchać w odmiennych stanach świadomości. Nie wiem jaki numer ma reprezentować ten odlot. Same strumienie wolnej świadomości wylatują z głośników. Druga część płyty mnie porywa luzactwem i brakiem jakiejkolwiek napinki. Płyną, grają, odlatują. W końcu niedaleko spadło Noje Dada od Apteki.
Ta ostatnia recenzja, którą tu podesłałeś jest pióra osoby która zaglądam do ciebie na blog.
OdpowiedzUsuńNie częsty to przypadek ;-)
łe to fajno, zazdroszczę takim ludziom tak lekkiego pióra. chciałbym umieć takie recenzje smarzyć. Czy pan autor tej recenzji pisze coś w sieci,? zapewne jego archiwa sa bogate. Przy okazji pozdrawiam i zapraszam w me skromne progi
OdpowiedzUsuńpojawia się czasem i piotry2
OdpowiedzUsuń