Kolejna płyta z mojego boksu ze wszystkimi dziełami Johna. No nie jestem zazwyczaj zwolennikiem różnego rodzaju unplugged, i smęceń panów z gitarą, jednakże płyty solowe Portera nagrane w tej stylistyce łykam w całości jak młody pelikan. Tak jak w przypadku opisywanej Magic Moments tak i tu ten smutek mnie rozbija. Na szczescie dzisiaj już słucham tego w innej sytuacji społeczno politycznej, czy też własciwie sercowo-emocjonalnej powinienem napisać, lecz wtedy pieśni te rwały mi serce niczym Norwidowi Cyprianowi, gdy rzucał swoim fortepianem o bruk
elektryczne skrzypce potęgują tylko wrażenia i dodają klimatycznego smutku. Chyba Johnowi w tej Polsce było źle, że cały czas tak smutno grał. Super skrzypce. No i te cudowne gadki Johna pomiędzy utworami.
Z ręką na głowie albo na sercu, i bez emocji, które przez te wszystkie lata opadły i zbledły, muszę jednak obiektywnie stwierdzić, iż repertuarowo jest to jednak pozycja o kilogram słabsza od "Magic Moments". O dziwo, nie znalazłem nic z materiałów prasowych dotyczących Portera z z tamtych czasów, ani recenzji tej płyty. Hm, może słabo szukałem.
1.Ten box nie zawiera wszystkich dzieł artysty, brakuje, z tego co teraz pamiętam, 3 płyt, wydawnictw artysty.
OdpowiedzUsuń2.Ta płyta w wersji wydanej na kasecie audio, edycja Akademickiego Radia Pomorze, zawiera, z tego co teraz pamiętam, dwa nagrania więcej.
3.Podrzucę recenzję po południu, z tego co teraz pamiętam, płyta otrzymała 1 punkt na 10 możliwych.
4.Skrzypce są super, ale całość nuży tak bardzo, że ja dopiero za 10 albo 15 razem dosłuchałem do końca płyt. Mimo najszczerszych chęci słuchania dalej, zasypiałem. ;-)
1- no nie ma tej płyty dla dzieci i nie ma siedmiu życzeń
OdpowiedzUsuń2. u ciebie chyba na blogu było Incarnations też akustyczna płyta i chyba tam pisałes ze są dwa numery więcej a może na one love/ to by było ciekawe
3. recenzję prześlij bom ciekaw!
4. kwestia gustu
ad.1 Nie ma również "Life After Sex" oraz "Zgryz".
OdpowiedzUsuńad.2 Podsyłam te dwa brakujące nagrania, z one love, szczególnie pyszne jest stare ludowe nagranie zatytułowane Cocaine ;-)
3.Recenzja, jak widać, jest z sierpnia roku 1988, czyli edycja tej płyty na winylu ukazała się w roku 1988, a nie w roku 1987.
4.Na prawdę jesteś w stanie wytrzymać przez prawie 50 minut non stop tego żempolenia? ;-)
Co ja się edycji kasetowej naszukałem, pytałem przez kilka lat w bibliotece, w nadziei, że może pozycja się odnajdzie. Odpowiedź brzmiała, niestety, tak samo, że zaginała.
Aż któregoś raz, szukajć innej pozycji, pomyliłem numer katalogowy wypisując rewers, i jak gdyby nigdy nic przynieśli "zaginioną" pozycję.
jp1988.rar
http://www28.zippyshare.com/v/78521299/file.html