Strasznie zazdrościłem tej kasety jako fizycznego nośnika mojemu byłemu koledze. Byłemu bo zdradził on wszystkie ideały, które kiedys yły dla nas ważne i oddał się polityce lokalnej. Ale nie o nim ta opowieść. No więc on miał tą kasetę i nawet mi pożyczył. Co prawda zanim jej nie słyszałem, to była to chyba najbardziej pożądana przeze mnie muzyczna rzecz jakiej pragnąłem. Po przesłuchaniu jej niestety emocje opadły i poczułem się lekko zawiedziony, bo ani brzmienie dobre, ani dobór kompozycji trafiony. Tak mi się wtedy wydawało.
Zostawiłem zatem ta koncertówke Kultu na szereg lat i dopiero ten blog kazał mi przypomnieć sobie i sprawdzić, co po latach zostało z tych wspomnień i czy może jednak to wydawnictwo się broni dzisiaj muzycznie. Na tle dzisiejszych kultowych wypocin "Tan" jawi się nadspodziewanie dobrze, chociaż nadal uważam, że niektóre numery tutaj zawarte są najzwyczajniej słabe i nudne. Natomiast jeśli miałbym wskazać dobre strony tego krazka to napewno będzie to utwór "Waeren" wciągający i bujający. Nie jestem może kultologiem i nie kojarzę go z innego niż właśnie ta koncertówka wydawnictwa.
Waeren
Numery jak "Konsument czy tez "Polska" to klasyka i zawsze zabrzmią dobrze. Lekko działającym mi na nerwy utworem jest "TDK Kaseta" chociaż wszytsko i tak zalezy od mego nastroju, bo dzisiaj słucham sobie tej płyty po raz kolejny i towarzyszą mi raczej pozytywne odczucia muzyczne. Zyskała wiele ta płyta w moich uszach. Być może dlatego, bo nie da się słuchać nowych rzeczy Kultu, to idealizuję przeszłość?
Stryj miał "Tan" na analogu, a płyty analogowe leżały na wysokiej szafie. Będąc szczylem zawsze czekałem na wakacje kiedy do stryja zjeżdżało się cioteczne rodzeństwo, starsze, więc i wyższe, i odbywało się komisyjne i grupowe zdejmowanie czarnego krążka z owej szafy. A później odpalanie na równie magicznej wieży (chyba był to Panasonic), w której najwyższym segmencie znajdował się gramofon. Dla mnie wtedy też to był przedmiot pożądania, odpalenie jej było magicznymi chwilami, które pamiętam do dziś. I wtedy była to płyta doskonała, kto wie czy to nie pierwszy album kultowy, którego słuchałem. Dziś jedynie mógłbym przyczepić się do tragicznej jakości nagrań - zaważyła ona na decyzji o nie nagrywaniu kolejnego albumu koncertowego (niestety do dziś fani nie doczekali się takowego, bo "MTV Unplugged" z pewnością to nie Kult koncertowy).
OdpowiedzUsuńA "Waeren" rzeczywiście pojawił się tylko na tej płycie, tak samo jak "TDK Kaseta".