Ładna okładka i ładne wydanie. Nigdy nie byłem zwolennikiem akustycznych brzmień co już niejednokrotnie podkreślałem. Wszystkie anplagty zarówno rodzimych gwiazd jak i te kultowe światowe grania bez prądu patrz Nirvana, Clapton, Alice In Chains zazwyczaj mnie nudziły i nie znajdowałem w nich żadnej pociechy.
Doceniam kunszt Soyki Stanisława zarówno jako muzyka jak i wokalisty, ale ta płyta to zupełnie nie mój mój klimat. Na koncercie chyba bym musiał wyjść po trzecim utworze. Ładne to takie, kojarzy mi się bardziej z piosenką aktorską, gdzie muzyka jest raczej tylko towarzyszem dla przekazu tekstowego. Takie mam oto wrażenia. Widocznie niewrażliwy jestem. Chociaż jak znam siebie to za dziesięć lat odszczekam to co napisałem dzisiaj i będę zachwycony tą płytą. Kto wie.