Depresja drugie ich imię. Dawno mnie nic tak nie przybiło
muzycznie jak ta płyta. Nie chodzi wcale o to. Że to źle zagrane jest, ale ten
rodzaj muzycznych opowieści i wybrana stylistyka kompletnie do mnie nie trafia.
Jest tak ponuro i dołująco, że słońce gaśnie na niebie i chmury zachodzą w
jasny dzień. Tacy młodzi ci muzycy, a z utworów bije tyle negatywnych przeżyć
jakby panowie przeżyli już wszystkie plagi egipskie i czterdzieści i lat
komunizmu w najgorszej postaci, a do tego na pewno jak wychodzą ze swoich domów
to zawsze zaczyna padać deszcz. Nie wiem skąd w nich dyle smutku, ale
niech im będzie. No ja tego nie kupuję. Jeśli mam słuchać muzyki, która mnie
dołuje to niestety wybieram "klasyków gatunku".
Szkoda, że wszystkie kompozycje są bardzo monotonne i w
gruncie rzeczy bardzo podobne do siebie. W połowie płyty już byłem gotowy na
skok z okna w celu zakończenia swojej marnej egzystencji co spowodowane było
dźwiękiem płynącym z głośników. Zatrzymałem się jednak i do końca przesłuchałem
ten krążek. Okno zamknąłem, płytę wyjąłem z odtwarzacza. Przecież tyle dobrych
jeszcze płyt jest do przesłuchania, że nie warto z powodu jednego krążka
pozbawiać się możliwości ich poznania. Cóż przeczesuję polską muzyczną dżunglę
nadal, w poszukiwaniu płyty życia lub chociażby płyty miesiąca. Zespół
Idioteque niestety nie nagrał takiej i chyba już nie nagrało, bo słuch po nich
zresztą zaginął.