Ależ ten Zbigniew się ciężko rodzi. Zmęczyłem się
uczestnicząc w tym porodzie. Przytłaczająca to muzyka. Wolę jednak Viribus
Unitis. Więcej tam światła i przestrzeni. Przy Zbigniewie czuję się lekko
klaustrofobicznie. Gdyby nie dwa utwory, o których za chwilę, to raczej nie
chciałbym obcować z tym wydawnictwem. Te utwory to właściwie pierwotnie
ujrzały światło dzienne jako wytwór Kory i Pudelsów, chociaż cała historia jest pewnie bardziej skomplikowana i nie mnie ja tu przytaczać i prostować. Mnie pozostały dwie płyty, będące niełatwą porcją muzyki.
Myślę sobie zatem, że przerobię naraz te dwie płyty bo chyba nie będzie lepszej okazji ku temu, by zająć się każdą z osobna, bo na to według mnie nie zasługują. Obie płyty są strasznie ciężkie i nieprzystepne w odbiorze. To wręcz fonograficzny cud, że takie wydumane rzeczy ujrzały nasz kraj i świat, a my je usłyszeliśmy. Najlepszymi numerami na płycie Pudelsów bez Kory są "Rege- Kocia Muzyka", który to jednak jest mi o wiele bliższy z wykonania miliona Bułgarów, z płyty "Teraz Albo Nigdy".
Drugim numerem przykuwającym uwagę jest "Hoża Moyra", oczywiście również preferuję i to po stokroć wersję Bułgarów. Jak ja kocham pierwszych Bułgarów. Kora jedzie po bandzie na tej płycie proszę cię ja was.
Nie przepadam szczególnie za obydwoma płytami, ale ciekawie wygląda to porównanie. Powinni te dwie płyty sprzedawać w jednym boksie. Jak się załapie odpowiednia fazę to można nawet te dwie płyty przesłuchać jednocześnie. Rzadko zdarza mi się mieć ochotę na te wydawnictwa, ale nie mogę ich pominąć w moim osobistym topie wszechczasów made in Poland.
No i na koniec mego biadolenia rzecz najlepsza moim zdaniem z tej całej muzyki. Jakby nie było to typowi Pudelsi:
mam tego nonstopa, kupiony w kiosku na Zamenhofa pzry os Piastowskim
OdpowiedzUsuńWszystko fajnie ale,
OdpowiedzUsuńPrawda była taka, w przypadku nagrania płyty "Bela Pupa"
że niejaki Maleńczuk - "syn Jana" który miał zaśpiewać
na tej płycie był na alkocholowym odlocie, od kilku miesięcy.
Płyty w PRL-u nagrywało się z przydziału, nie można było przekładać terminów - nagranie płyty to byla łaska boża.
Dlatego wzięli do nagrania, wtedy "bezrobotną" Korę.
Marna płyta, przypadkowa, jak się ukazała to po dwóch, trzech przesłuchaniach sprzedałem, za grosze.
Istnieje bootleg z tymi nagraniami, późniejszy o jakieś dwa lata, gdzie te pisoenki śpiewa MAleńczuk.
Jak już kolega grzebie w starej prasie muycznej z PRLu-
to zalecam czytanie ze zrozumieniem ówczesnego klimatu.