No w sumie to się spodziewałem tego. Maniera wokalna pana Bajora jak dla mnie nie do zniesienia. Te drgające sylaby i ta orkiestracja mnie psychicznie wykańczają. Nie powinienem tej płyty słuchać, skoro mam o niej źle mówić, bo przecież nie o to chodzi, bym się wyżywał na muzyce, której i tak nie słucham. Skoro jednak ta płyta jakimś cudem znalazła się w mojej kolekcji, to zasłużyła na te zdjęcia i te kilka zdań.
Mam wrażenie, że słucham męskiej wersji Edyty Gepert i jej utworu o tym, że kocha życie nad życie. Przecież taki numer jak "Ogrzej Mnie" to prawie, że jego duchowo pochodna kompozycja. Strasznie ciężko się słucha tych autorskich piosenek. Właściwie to chciałem zrobić sleeveface z tej okładki ale nie mogłem znaleźć nigdzie takiego niebieskiego tła. Muszę zatem poczekać do lata, by stanąć na tle niebieskiego nieba i wtedy wrócę znów z panem Bajorem na bloga.
N
OdpowiedzUsuńI
E
!!!