Znałem ten numer od momentu jego wydania, ówczesna telewizja puszczała go bardzo często czy to w programie Wojtka Pijanowskiego i Krzysztofa Szewczyka- Wideoteka czy też w programie Jarmark. W każdym razie napewno gdzieś za młodu ten utwór jak i kilka jeszcze przebojów Kapitana Nemo utkwiło mi w pamięci z publicznej tivi.
Potem bardzo długi czas nie mogłem słuchać takiej muzy. Bo umówmy się, że Kapitan Nemo wokal ma powiedzmy to specyficzny, a i muzyka zagrana i nagrana na syntezatorach, które dzisiaj pewnie można kupić w markecie Tesco jako dodatek do soku pomarańczowego lub na innym prymitywnym sprzęcie do rockowej prowieniencji nie należy. Tak mi i chyba nie tylko mi teraz twórczość Nemo kojarzy.
No brzmienie utworu jest archaiczne i nie ma co do tego wątpliwości, ale wtedy wszyscy tak brzmieli nazwijmy to dla uproszczenia w nurcie new romantic, a do tego w polskim wydaniu.
Do dzisiaj chyba nazwa Kapitan Nemo wywołuje uśmiech politowania na twarzach, widzę to po swoich znajomych, którzy się śmieją gdy chcę włączyć jakiś numer Kapitana. I doskonale ich rozumiem. A szczerze mówiąc ostatnio ten kawałek mnie urzekł. Ma moc i rockowy potencjał. To zamknięty killer rockowy w brzmieniu z epoki lat osiemdziesiątych. To zagrać z gitarami, na takim lekkim czadzie. To może być coś!
Bardzo mi się ten kawałek podoba i chyba dołączę go do składanki do samochodu z kawałkami polskimi z epoki PRL-u, a może zrobię imprezę : Tribute to ejtis" gdzie będę sam didżejem i w końcu będę sam mógł w końcu poskakać po densflorze przy rytmach, które mnie kręcą.
Nie wiem, którą wersję beretu miał nasz Kapitan.
strona A singla
PS
szkoda, że nie ma nigdzie, albo nie znalazłem oficjalnego teledysku.
Warto jeszcze dodać, że słowa napisał etatowy tekściarz tamtych lat Andrzej "Mniej niż zero" Mogielnicki, a nagranie wyprodukowała spółka "Wesołowski&Zabrodzki. Czyli starzy wyjadacze. Gajkowski też należał do debiutantów, debiutował w latach 70.
OdpowiedzUsuńTakie granie synth-pop po polsku, było, wtedy bardzo popularne. Oparł się tej modzie Piotr Kaczkowski i publicznie, w jednej ze swoich audycji w Trójce, powiedział, że on Kapitana Nemo grał nie będzie, i mimo wielu nacisków ze strony fanów, pozostał konsekwentny.
Było jeszcze kilka tak grających grup, Kombi, Klincz, Papa Dance. Wszystkie wymyślone były przez starych wyjadaczy, co to z niejednego pieca chleb już jedli.
Gajkowski odstawiał z nich największy fajans.
Popieram pomysł z imprezą i życzę powodzenia. Mnie osobiście takie brzmienia urzekają (choć jeszcze parę lat temu, gdym był zdeklarowanym punkowcem gardziłem tego typu wynalazkami). Co do komentarza winylka - zgadzam się, że to produkcja, ale z wymienionych przez Ciebie wykonawców, Kapitan Nemo i tak zawsze wydawał mi się najbardziej przekonujący.
OdpowiedzUsuńA pamiętacie taką efemeryczną grupę Różowe Czuby? To dopiero była produkcja - http://www.youtube.com/watch?v=mDro8cTYZuM, na wokalu niejaka Maryla Biesiadna. Taki średnio udany żart ze stylistyki new wave.
Kapitan Bert przekonywujący? Przecież to jakiś żart. No litości. Ponad 35 letni facet, melorecytujący niskim głosem piosenki dla nastoletnich panienek. Ha ha ha.
OdpowiedzUsuńKombi to muzycy z krwi i kości, fabryka przebojów, w różnych stylach.
Klincz to przede wszystkim Ryszard Kniat, również fabryka przebojów, a także muzyk producent itp.
Papa Dance, to najlepszy studyjny produkt tamtych lat, słodki do bólu, ale oto chodziło.
Żart bardzo udany, lepiej zobacz kto słowa napisał.
Jakbyś miał problem z odnalezieniem autora, to podpowiadam:
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=xTdEcvvTHKA
Znam autora tej piosenki (Jacek Bieleński). Chodziło mi raczej o Marylę. Nie trawię jej za bardzo. A już na pewno nie w takiej wersji. Beret był tragiczny, to fakt. Ale tak swojsko tragiczny. Jakkolwiek. Mam sentyment do tej twórczości...
OdpowiedzUsuńNie mam sentymentu do "twórczości" tego. Działa na mnie irytująco, nie trawię.
OdpowiedzUsuńMam ogromny sentyment do Maryli Rodowicz, szczególnie do tej z lat 70 i 80. Trawię wszystko
Teledysk SOS dla planety pamiętam tak przez mgłę za to bardziej w pamięci utkwiła mi videonarkomania Kapitana Nemo. No dobra, jednym się podoba innym nie, w końcu o to w muzyce chodzi aby znaleźć grono swoich sympatyków - mnie się podoba. Przyznajcie sami - takiego gościa na polskiej scenie nie było wtedy, głos jaki by nie był, był rozpoznawalny, to jedno, a druga rzecz dołączam się do tych którzy lubią Gajkowskiego. Przyznaję, że od momentu powstania nurtu new romantic, kręciły mnie i same dźwięki i cały ten zgiełk wokół tej muzy ( aranżacje muzyczne,fryzury, ciuchy itp. )- faktycznie czasem i śmieszyło, niektóre kawałki prymitywne jak cholera, ale i tak wolę takie granie od wszelkich hip-hopów itp.
OdpowiedzUsuńW Polsce ten nurt, jak i inne, to był tylko blady cień tego co działa się na zachodzie. Polska to wtedy było straszne zadupie
OdpowiedzUsuń