Przeczekałem okres burzy i naporu, kiedy wszyscy pisali, słuchali i mówili o nowym wydawnictwie jednego z najlepszych obecnie polskich zespołów. Chciałem dać sobie i płycie czas, który jak wiadomo najlepiej rewiduję zbyt pochopne sądy i oceny. Nie chciałem dać ponieść się emocjom i efektowi świeżości. Czyli zachowałem się rozsądnie i roztropnie. Oceniam zatem płytę którą już tak mi się wydaje poznałem i która nie ma przed mną tajemnic. Chociaż jak to w przypadku Riverside bywa za każdym razem inny fragment mnie zaskakuje. Zatem do rzeczy.
Absolutnie jak dla mnie to najlepsza rzecz jaką nagrali po zakończeniu swojej pierwszej trylogii. Może jest trochę bardziej piosenkowo i prościej to wszystko zagrane tak jak obiecywali. Chociaż słowo proste w przypadku tego zespołu jest raczej nie na miejscu. Wszystko co zagrają nawet wydawałoby się proste formy są i tak niedostepne dla zwykłych śmiertelników czyli grajków z nad Wisły. Światowo. Nie dziwi zatem liczba koncertów i miejsc jakie panowie zaliczają ostatnimi czasy.
Jak zwykle Riverside potrafi przyłożyć prawie progmetalowymi momentami, by potem przełamać to delikatnie brzmiącymi utworami, których melodie są tak piękne i subtelne, że w życiu podobnych nie słyszałem, a podobno w muzyce wszystko już było... Nie mogę powiedzieć, że słucham tej płyty z przyjemnością. "S.ON.G.S." się raczej przeżywa. Mnóstwo tu przestrzeni i powietrza, kompozycje oddychają i płyną bardzo wysoko po niebie doznań dźwiękowych.
Może daleki byłbym od stwierdzenia, że to najlepsza płyta tego kwartetu, bo nie o ranking tu chodzi, ale ważne i to cieszy, że zespół nadal stara się poszukiwać i dokładać coraz to nowe i inne elementy do swojej płytowej układanki. Bezapelacyjnie moim ulubionym fragmentem obok singlowego "Celebrity Touch" jest chyba jeden z najlepszych utworów jakie słyszałem w ostatnich latach, który posiada metkę "Made In Poland" czyli
Jak dla mnie to utwór kompletny. Ma wszystko. TE dwanaście minut mijają nie wiedzieć kiedy. Znakomity utwór. Jeden z najlepszych jakie zespół nagrał, a jakie ja słyszałem w zeszłym juz roku.
Materiałów pasowych tym razem nie umieszczam, gdyż jest tyle artykułów w prasie i w sieci o nich, że wszyscy zapewne wszystko znają i juz przeczytali. Na marginesie dodam, iż płyta z każdym kolejnym przesłuchaniem podoba mi się coraz bardziej. A takie płyty lubię najbardziej.
Dlatego ten album uznałem jednym z najlepszych w 2013 roku, bo po prostu jest świetny.
OdpowiedzUsuńZaraz tam "wszyscy". W życiu nie słyszełem tej kapeli ani o tej kapeli :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń