Pamiętacie jak opisywałem płytę Świata Czarownic z Robertem Brylewskim? Nie nie pamiętacie. To tylko przypomnę, że się nią zachwycałem. Dzisiaj niestety nie mogę za wiele dobrego powiedzieć o tym krążku. a takie pilskie napierdalanie punkowo armiowo rockowe. Jak dla mnie zbyt oczywiste i nudnawe. Chociaż domyślam się, że dla fascynatów gatunku to album klasyczny i kultowy. Ja tam się zmęczyłem słuchając tej płyty, mając cały czas w uszach ich dzieło Z Brylewskim.
Jakoś tak mam, że podobają mi się te fragmenty regowe, a nie czadowe i wtedy zupełnie zmienia mi się odbiór tej muzyki. Bujający Kuźnik najlepszym tego przykładem. Więcej panowie, więcej takich rzeczy a jestem wasz. A najbardziej to wkurzają mnie te fleciki pastewne.
Nigdy nie podejrzewałbym siebie o to, że jestem fanem klasycznej pozycji w dorobku Świata Czarownic :)
OdpowiedzUsuńKurczę, powoli dobijam do trzydziestki, a to przecież nie jest zaawansowany wiek, a mimo to czuję się staro, włącza mi się nostalgia za latami gdy poznawałem muzykę, gdy chłonąłem Kult, Kury, Świat Czarownic, Pidżamę Porno. Dzisiejsza muzyka w większości wydaje mi się chłamem, pusta, gó...niana. Komercyjna? I te "fleciki pastewne" jeszcze podkręcają obecną pustkę mego codziennego dnia. I przypominają o jeszcze jednej płycie - "Gavroche" Aliansu, równie świetnej!