Mnóstwo czasu, a właściwie lat zajęło mi zdobycie tej płyty. Kiedy wychodziła, mogłem o niej tylko poczytać. Potem na bardzo długo zapomniałem, o tym zespole, który właściwie nagrał jeśli się nie mylę tylko ta jedna płytę. Aż tu któregoś dnia będąc w markecie i jak zwykle sprawdzając co tam ciekawego znów sprzedawcy wrzucili na półki z wyprzedażami płytowymi.
Obok kilku znakomitych płyt z klasycznymi pozycjami rockowych gigantów w cenach śmiesznych leżała właśnie płyta naszego Grasssnake w jeszcze śmieszniejszej cenie. Jak widać na załączonych obrazkach nabyłem ją i zaraz wrzuciłem do odtwarzacza w samochodzie. No i co będę ukrywał. Nie spodobało mi się to co usłyszałem. Nie to brzmienie, nie to granie pomyślałem. Odłożyłem na półkę z zamiarem zjechania jej na blogu.
Jednak woziłem ją cały czas i w drodze do pracy co jakiś czas sobie ją włączałem. Po kilku tygodniach okazało się, że nie wyciągam jej z odtwarzacza. Oczywiście nie jest to jakiś mega wypas i super płyta nagrana w naszym kraju, ale słucham jej z przyjemnością. Nie nuży, nie nudzi, a kilka numerów jest naprawdę bardzo dobrych.
Gdybym miał ją i słuchał w momencie premiery, to zapewne podobała by mi się jeszcze bardziej. Dzisiaj niestety już takie dźwięki mi nie są wstanie wywrócić świata do góry nogami, ale droga do pracy okazuje się nadzwyczaj przyjemna. Co zatem gra Grasssnake. Nowoczesny jak na tamte lata rock metal z riffowaniem na gitarach, melodyjnym wokalem i niezłymi solówkami. Podsumowując niezła, równa płyta, która jest w stanie się spodobać garstce fanatyków polskiego rocka. Trochę szkoda, że od połowy płyty zaczyna się to wszystko lekko rozłazić i nudzić. Trzeba mieć dzień na takie granie, albo żadnej innej płyty w samochodzie na zmianę. Gdybym miał przyznać ocenę, czego nigdy do tej pory nie robiłem to wystawiłbym trójkę z plusem.
Co ciekawe płyta wydana z pełną książeczką wypełnioną grafikami i zawierającą teksty. No to prawdziwy ewenement w dzisiejszych czasach digipaków zawierających jedynie jedną kartę. Najlepsze numery na płycie to spokojniejszy "Things Can Change" i mocniejszy "You Failed". Posłuchajcie sobie całej płyty. Jestem w szoku, że ją ktoś tu wrzucił. Dałem mocną trójkę, ale przyznam, że z każdym razem ten krążek podoba mi się coraz bardziej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz