Muszę trochę odpocząć od seansu z przeszłości. Przestrajam się zatem o kilka dekad do przodu i ląduję w połowie lat dziewięćdziesiątych za sprawą jednego z moich ulubionych krzykaczy metalowych czyli Maćka Taffa i kolejnego projektu, w którym brał udział czyli zespół LOW. Może jakoś specjalnie nie jestem zauroczony zawartością tego wydawnictwa, ale tego wokalu zawsze przyjemnie posłuchać. Nazwiska tworzące ten materiał są raczej dosyć znane w kręgach nazwijmy to metalowych, to starzy wyjadacze tworzący kilka dosyć znanych w tamtych czasach zespołów. W sumie to można to wydawnictwo potraktować raczej jako rarytas, bo nie wyszło ono oficjalnie z tego co wiem.
Mocne :)
OdpowiedzUsuń