Kolejna płyta z wakacyjnego cyklu odgrzewanie starego kotleta czyli płyty, które już raz pojawiły się na blogu. Dzisiaj Alinas z jedynej ich płyty jaką posiadam, bo inne mi się po prostu nie podobają. Na początek mały skok w niedaleką przeszłość czyli pierwszy post o tym wydawnictwie. Właściwie wszystko to co miałem napisać to napisałem, nawet znalazłem materiały prasowe, jedyne czego brakowało to sam nośnik. Niniejszym naprawiam swe winy.
A swoją drogą płyta nadal ma kopa i zgoła przebojowy potencjał w niej drzemie. Jest czadowa melodia, są bujane rytmy, szkoda, że nikt nie che ze mną tej płyty słuchać podczas wieczorków tanecznych. Słucham, skaczę, mam fun.
A już myślałem, że wyszedł suplement. Odnośnie kopa -100% racji
OdpowiedzUsuń