Zauważyłem, że wszystko co ma w sobie przedrostek post mi nie służy. Począwszy od postu kościelnego na post roku i post punku kończąc. Takie granie wprawia mnie w nastrój podczas którego zadaję sobie pytanie, czy nie lepiej słuchać wesołych dyskotekowych rytmów przy których życie staje się prostsze, niż oddawać się cierpieniu za miliony i grzebać w mrokach ludzkiej egzystencji wychodząc zdruzgotanym po analizie dogłębnej ludzkiej zgnilizny i kondycji moralnej naszego gatunku. Cóż, rock to muzyka prawdy, brudu i cierpienia. Każdy muzyk rockowy szczególnie tak wrażliwy jak autor tekstów na tym wydawnictwie i wokalista zarazem, tapla się w syfie człowieczeństwa i dzieli się z nami czyli słuchaczami swoimi myślami.
Jestem tak zdołowany i ukrzyżowany moralnie po przesłuchaniu tej kasety, że muszę zapalić albo się napić i odreagować. Najlepiej chyba będzie jak zrobię to jednocześnie czyli wypiję drinka paląc przy tym jakiegoś papierosa z filtrem. Po czym rozwieję ten ponury nastrój jakąś płytą nieinwazyjną w psychę, a służącą jako rozrywka i odprężenie płytą. Sięgam zatem po jakiś krążek zachodniego popowego bandu z połowy lat osiemdziesiątych.
Ten numer jednak ma coś w sobie, słucham go i czuję się jak na jesiennym spacerze na który wychodzę wraz z moimi słuchawkami i idę bez celu przez dziesiątki znanych mi ulic. I zawsze odwiedzam te same miejsca . Robię to kilka razy w roku, czasami mniej a czasami bardziej świadomie i myślę sobie wtedy, że jestem kompletnie walnięty, bo ile można chodzić na dworzec PKS, z którego prawie nikt już nie odjeżdża i siadać ta na ławkach. Dlaczego nikt z moich znajomych nie był tam od lat dziewięćdzisiątych, a ja tam jestem relatywnie często. Miało być o muzyce, a ja się tu rozklejam i uzewnętrzniam, jak ktoś przeczyta z moich kumpli, że znów polazłem na ten dworzec to zaczną się o mnie poważnie martwić albo wytykać palcami.
A podobno to jedna z ważniejszych płyt naszego rodzimego rocka. Musiałem być na tej lekcji nieobecny w takim razie. Jak widać muzyka punkowa i jej pochodne nie są jednak moją mocną stroną. Za to ten numer był często grany w BRUMIE (chyba) i ma nawet niezły tekst.
pe es
Dylemat z początku postu rozwiązałem bardzo prosto. Postu kościelnego nie przestrzegam, a post punka nie słucham.
Stoję chyba po drugiej stronie barykady - jestem zdeklarowanym fanem wszystkiego z przedrostkiem "post" (choć przyznam uczciwie, że często gęsto ów przedrostek bywa nadużywany). Z Kolaborantów wybieramy Kościoły, bo przywołuje różne wspomnienia, lepsze i gorsze. Poza tym klimat ma ten kawałek niezwykły i niepodrabialny.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Kolabo, pod każdą postacią, czy to wczesny okres czy np. w.w album. Przede wszystkim teksty bardzo dobre, ostre, sarkastyczne a i muzyka jest dość oryginalna. Wiesz, nie musi to być przecież "postpunk", możesz nazwać "klimatami okołopankowymi" ;)).
OdpowiedzUsuńpzdr