Zanim nabyłem ta płytę to byłem na ich koncercie gdzie własnie zagrali repertuar z tej płyty, która była totalna zmianą wizerunku i muzyki, jaką grali wcześniej i jakiej się spodziewałem po nich. Wyszło ich pełno, panna na wokalu, dęciaki, kupę ludzi na scenie i powalili mnie swoją energią to było objawienie. Od tego wieczoru o niczym innym nie myślałem, niż tylko o tym by nabyć ta płytę, która chyba wtedy jeszcze nawet nie była dostępna na rynku. Było to już ładnych parę lat temu i klimaty Pogodno były mocno na mnie odziaływujące.
Uwielbiałem- uwielbiam?! taki rodzaj absurdu tekstowego jakim naznaczona jest twórczość "budyniowego Pogodna". Bliska sercu jest mi też rockowa psychodelia jaka spogląda z każdej dotychczasowej płyty Pogodna. No są pojechani w każdej swojej odsłonie. "Pielgrzymka Psów" okazała się chyba jedną z najbardziej przebojowych pozycji w dyskografii zespołu. Oczywiścei mówię o płytach, które znam bo na "Pielgrzymce..." skończyłem swoją przygodę z tym zespołem. W sumie sam nie wiem dlaczego.
Wracając do tej płyty. Troszkę się zawiodłem. Przyczyna jest prosta. Najpierw doświadczyłem kosmicznej energii żywego grania, która mnie poraziła swoją mocą, a potem usłyszałem ten materiał w wersji studyjnej. Wersja studyjna okazała się z tych emocji lekko wykastrowana i płaska brzmieniowo. Wszystko z płytą jest w porządku, wszystko słychać jak należy, numery bujają. Po prostu w konfrontacji z żywym graniem przegrywa. Napewno nudzić się nie można przy tej płycie, tylko ja już chyba jestem innym człowiekem i ta radość bijąca z tego krążka mnie trochę razi. Wiem, że to dziwny zarzut wobec tej skąd inąd udanej płyty, lecz na dzisiaj tak się czuję i tak ją odbieram.
Człowiek Doskonały
Pierwsza część płyty jest naprawdę mocna, bo praktycznie kazdy utwór to swojego rodzaju przebój dla frików co prawda, bo normalny słuchacz przeciętnego radia żadnego potencjału przebojowości w tych kompozycjach nie dostrzeże.
Pojawiające się tu i ówdzie linki to fragmenty, które najbardziej mnie kręcą z tego krążka. No osobliwa to twórczość przyznacie. Czy to jest jeszcze rock? Może i nie. Idę sobie Joy Division posłuchać, bo wczoraj obejrzałem film "Control" i mnie jakoś tak rozedrgało. A poniżej nawet haniebnej jakości klip się znalazł.
Morał:
Kiedyś słuchałem (tej płyty) bardzo często, dzisiaj robię to z litości. Chyba dlatego nie zabrałem się za późniejsze płyty tego zespołu, bo bałem się, że zastanę na nich właśnie takie zbyt wesołe granie.
"Pierwsza część płyty jest naprawdę mocna"
OdpowiedzUsuńTo płyta CD miały kiedyś dwie części? To ciekawe nie znam takiej.
Pogodno - Szczecin, dzielnica ludzi bogatych