Lubię Piotra Banacha, zarówno w Hey-u jak i solowego czyli z Indios Bravos. Facet gra sercem na gitarze, nie potrzebuje wodotrysków i masturbacji na gryfie instrumentu. Pewnie może zagrać na gitarze wszystko, ale nie musi tego pokazywać. Dźwięki mają mieć duszę, a nie technikę. Bardzo lubiłem Heyowe gitary za czasów Banacha ale wyszło jak wyszło i chłop poszedł swoją droga i dobrze.
Sympatyczna płyta do słuchania rano i wieczorem, a nawet po południu. Bardzo dobry wokalista, jeden z nielicznych facetów jacy w ostatnich latach śpiewają w Polsce. Specyficzny to głos, bardzo ciepły, aksamitny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz