No i to lubię, czad jak się patrzy. W tej wersji więcej jest wyziewu niż w niejednej polskiej blackowej kapeli, która gra ku pokrzepieniu rogatego. A tu proszę jazzują sobie chłopaki na całej kasecie, a na drugiej stronie pojawia się Kazik i użycza głosu w swoim utworze co prawda, ale jest na czym ucho zawiesić. No i całkiem zyskuje ta kaseta na jakości, bo plumkanie bardzo dobrych muzyków mi nie wystarcza bym się mógł delektować tym Surzynowym wydawnictwem w pełni. A dzięki tym dwóm utworom kasetę czasem zapodaję sobie na poprawę humoru.
Swoją drogą nie wiem co takiego jest w tym utworze, że tyle ma on wykonań i różnych wersji. Nie wiem co jest ale mi się też on podoba i lubię takie zwięzłe formy muzyczne z poruszającym treściwym, skondensowanym przekazem lirycznym.
A tutaj wersja Zaciera, nie wiem ale jakos takie wersje do mnie jednak nie przemawiają:
Kazikowa wersja, również niczego sobie, przyjemna owszem nawet bardzo:
"Odpad" napisał/stworzył Zacier
OdpowiedzUsuńSzkoda że ciekawie to w tym numerze jest dopiero gdzieś koło 1.20 min.Normalnie to po 30 sec. bym wyłączył :)
OdpowiedzUsuńA ha i jeszcze dodam że dla mnie Zacier jest o niebo lepszy
OdpowiedzUsuńno początek w sumie przegadany
OdpowiedzUsuń