Długo można by pisać o twórczości Lecha Janerki. Właściwie
wszyscy piszą o jego płytach szczególnie tych z lat osiemdziesiątych w
kontekście tego czy płyta jest wydana mono czy stereo, oraz tego czy jest, była
lub czy będzie kiedyś reedycja, edycja, ambicja, itp. Mało w tym wszystkim zdań
najważniejszych czyli tych traktujących o muzyce. A jest tu czego słuchać.
Prawie połowa tej płyty znana jest mi głównie ze składanki „Co lepsze kawałki”,
którą zasłuchiwałem się długi czas, bo nie miałem innego dostępu do twórczości
pana Leszka. Czasy się zmieniły wszystko jest prawie dostępne na różnych
nośnikach, więc teraz płyta „Piosenki” ma dla mnie dwa oblicza. Jedno ze
znanymi utworami, a drugie to te utwory nie słuchane, praktycznie zatem
mi nieznane.
Recenzja z Non Stopu
Dopiero po latach miałem okazję przekonać się, że artysta raczej
słabych płyt nie nagrywał. Można je nazwać dziwnymi ale nie słabymi. Ta akurat
faktycznie jest dosyć piosenkowa z przebojowymi momentami. Jak tu nie
wykrzykiwać razem z Lechem wersów, że bez kolacji nie położymy się spać, czy
też wymieniamy nazwę bardzo egzotycznego dla nas kraju czyli Paragwaj. Nie dość
że odleciałem na Paragwaj to miniaturka „Wszyscy inteligentni mężczyźni idą do
wywiadu” to umieszczona tutaj perełka najcenniejsza.
Wywiad
będzie uczył swych agentów jak się cieszyć z twych wdzięków i że kiedy komuś
sprytnie stanik zdjąć, tak bez użycia rąk to błąd. To wielki błąd Niewybaczalny
błąd.
Minął
dzień. Prawie śpię. Gdy z boku słyszę – a sex! Jak ja rano mam wstać? Kiedy ja
chcę coś zjeść, to ty chcesz znowu mnie związać… Dłużej tego nie mogę znieść. I
bez kolacji nie chcę spać! Ja bez kolacji nie chcę spać! Bez kolacji.
To jest właśnie genialność Janerki jako tekściarza.
Uwielbiam takie zabawy słowem, jeśli jeszcze facet potrafi rzucać na lewo i
prawo w każdym utworze takimi wersami to musi być genialny. Rozumiem, że mu się
raz czy drugi mógł niezły frazeologizm albo neologizm przydarzył ale jeśli
artysta robi tak nieprzerwanie od trzydziestu prawie lat to musi to mieć we
krwi.
Tu następuje niestety brak dalszego tekstu, bo na drugiej stronie było zdjęcie zespołu Turbo i się wycięło i zawisło na słomiance.
'Paragwaj"... kiedy to bylo...
OdpowiedzUsuńJeden z niewielu polskich artystów, którego słuchanie nigdy mnie nie męczyło. Jeden z niewielu, którego nigdy nie wygwizdano w Jarocu.
OdpowiedzUsuń