piątek, 13 lipca 2012

Kult- Z Archiwum Polskiego Jazzu


Chyba ostatnia wielka płyta Kultu. Ostatnia płyta, która w całości się broni. Oczywiście pełna eklektyzmu i sięgania do różnych muzycznych przegródek. Pamiętam, że gdy zapodałem sobie ją pierwszy raz, otwierający ją numer- Goopya Peezda, zaszokował mnie. Przyzwyczajony do dostojnych brzmień i temp z poprzednich płyt. Dostałem po gębie prawie beatem techno, trashową gitarą. Myślę co jest , czy to jakieś jaja? Kolejny żart Kazika? Dopiero po kilku przesłuchaniach ten utwór stał się jednym z lepszych fragmentów tej płyty. Ależ byłem strasznym konserwatystą, oczekującym na kolejną wersję Spokojnie.


Płyta długa, może i troszeczkę za długa, ale kompletnie się nie nudzi. Ta jej różnorodność jest jej mocną stroną. Kazik tekstowo- w wybornej formie. Przyjemnie się słucha tych felietonów. No i oczywiście kilka ogólnopolskich przebojów na tym krążku się znalazło. Katowane są do dzisiaj w radio i we wszystkich telewizjach pseudo muzycznych. Przez to opuszczam je gdy słucham „Krachu”


Móstwo znakomitych kompozycji się tu znajduje. Po latach nic nie straciły ze swej mocy a wręcz przeciwnie, przy późniejszych kiepskich płytach Kultowych, tutaj nie ma słabeuszy, i kazdy utwór nie daje wytchnienia. Do moich najlepszych rzeczy na tej płycie zaliczyłbym: 3 Gwiazdy- niesamowity klimat, trąbka, klawisz i tekst. Drugim murowanym beściakiem może być odlotowy Kto Wie i Jatne- rewelacja. Nie moge zapomnieć tez o potężnym, gitarowym, okraszonym skretchami i rewelacyjnym tekstem Ja Wiem To. Praktycznie każdy utwór zasługuje na osobny post, lecz w takim razie nigdy nie zakończył bym tematu Kultu i bez końca pisał o ich płytach, stąd tyle linków dzisiaj.


I na koniec utwór, który kiedyś najmniej mi się podobał, a dzisiaj najbardziej. Co za czad!

2 komentarze:

  1. warto dodac ze tytul plyty zaczerpniety z jednego z wywiadow z Jelo Biafrą :)

    "...Najbardziej lubię wizualizować sobie ostateczny krach systemu korporacji..."

    swietna produkcja..i jedna z moich ulubionych plyt...zwlaszcza okladka ktora po rozlozeniu daje obraz wielkiego smietniska...i wowczas wiemy o co tu chodzi ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnia wielka, choć taka niespójna. Ale to w tym eklektyzmie leży cała moc. Ba, gdybym miał wybrać najlepszą, to nie wiem czy nie wygrałaby ze Spokojnie.
    Widzę, że nawet te same kawałki uważamy za najciekawsze - im więcej różnorodności tym lepiej. A po Ostatecznym Krachu Kazik stworzył równie wyborne LMDLM i Melassę

    OdpowiedzUsuń