No tak intymnie to jeszcze na tym blogu nie było. Selfie z kasetą. Do tego mnie ten tydzień słuchania kaset doprowadził. Kasety i tak na swoim blogu prezentuję, niezależnie od tego czy jest to międzynarodowy tydzień ich słuchania czy nie, więc nic się nie stanie jeśli dzisiaj zwierzę się co nieco. Poniżej na zdjęciach najbardziej eksploatowane moje kasety, na których było nagrane tyle warstw, że ta kaseta nie ma prawa dobrze funkcjonować.
A pamiętacie dlaczego mój Basf ma zaklejone dziurki? A wiecie i pamiętacie dlaczego te dziurki się robiło a potem zaklejało? Cholera znów uderzam w kombatanckie nuty, a zawsze się tym brzydziłem i śmiałem się ze staruchów, któzy ciągle wracali do przeszłości. Teraz sam jestem dziadkiem i tak robię.
Nawiązując do posta Edgara o własnoręcznie wykonywanych okładkach do kaset i ich zawartości oczywiście dorzucam i swoje, bo chyba każdy je robił. Istota cierpienia była podobna kolego i u mnie. Ja jednak na okładkach zawierałem inne tęsknoty.
Jeszcze trochę ogłoszeń parafialnych. Edgarze, magnetofon od Ciebie stoi w salonie na honorowym mijescu i stał się również gadżetem wielce dizajnerskim, rodzącym uczucie zazdrości u odwiedzających czasem nasz dom gości. Oczywiście jest podłączony i działa.
Najlepszą ilustracją muzyczną dzisiejszego tribute to kaseta niech będzie utwór Kultu.
Nie wiem co napisać, bo wzruszony jestem nieco....
OdpowiedzUsuń