sobota, 31 marca 2012

Dezerter- Pokój i Krew


Tydzień walki z polityką- dzień drugi

Miesiąc bez Dezertera? Niemożliwe. Więc znów są, na posterunku. Tekst jak zwykle u Dezertera, celnie- w sam środek. Dobra okładka. Ten numer jest świetnie zagrany, aż nie do wiary, że ma już tyle lat. Muzycznie brzmi bardzo świeżo. A mówią że punk to trzy akordy i darcie mordy. Dzisiaj polityka w skali makro. Walczymy o pokój!




Jak ja nie lubię polityki

piątek, 30 marca 2012

Wu-Hae- Wojna o stołki


Tydzień walki z polityką- dzień pierwszy

Jak ja nie lubię polityków i polityki. Dlaczego się wszyscy tym podniecają skoro i tak nic nie da się zmienić i wszystko jest poukładane przez nich. A oni zamiast zająć się budowaniem czegoś konkretnego zajmują antenowy czas, podczas którego pieprzą głupoty i kłócą się o swoje racje za moje pieniądze.

Wojna o stołki

Jako bonus utwór również idealnie pasujący do tematu. Również Wu Hae i kawałek Ludzi masa. To jeden z pierwszych moich postów, więc słabo to wygląda, ale utwór przedni.

Klip do tego utworu, ale słaby dźwięk

czwartek, 29 marca 2012

Variete- Dryf


To taka płyta z której ciężko wybrać jeden utwór, który mógłby ją reprezentować

To taka płyta, której trzeba słuchać w całości

To taka płyta, której trzeba słuchać w skupieniu

To taka muzyka, jaka ostatnio coraz bardziej mnie kręci i wciąga

To płyta z dobrymi tekstami

To muzyka przy której można wpaść w trans

To Variete i nie sposób ich pomylić z kimś innym



Dryf

Variete juz gościło u mnie przy okazji jeszcze lepszej ich płyty pt. Zapach Wyjścia

środa, 28 marca 2012

Voo Voo- Kokoryn I, II, III


Za dużo wrażeń muzycznych to może i tutaj nie ma. Mimo to, słucha się tego znakomicie.  Jan Peszek rewelacyjnie recytuje te trzy krótkie ni to przypowieści, ni wiersze. Nie można się oderwać od tych numerów, zawsze czekam na morał tych opowieści z takim samym napięciem. Jedynym minusem jest jedynie to, że nie można tego za często słuchać bo po prostu może się to znudzić. Lecz raz do roku jak najbardziej. Zabawa i poprawa humoru murowana





Jak już kiedyś pisałem, Voo Voo do ulubionych moich artystów nie należy i nigdy bym nie wpadł na te utwory, gdyby nie tradycyjne kiedyś nasiadówy muzyczne i przesłuchiwanie nowych nabytków płytowych u kolegi M.


Tym razem tekst lepszy od muzyki.

poniedziałek, 26 marca 2012

Świetliki i Linda- Filandia


Lech Janerka jako wstęp. Gdy miałem siedemnaście lat ten wycinek z Tylko Rocka powiesiłem sobie nad biurkiem przez całe licealne i studenckie czasy. Patrzyłem na to, czytałem, zastanawiałem się i dzisiaj wiem, że Lech nie ma racji.  Co tu pisać. Jak sobie człowiek uświadomi pewne sprawy, to aż zimny dreszcz mnie przenika. Co to będzie jak dopadnie mnie kryzys wieku średniego.






niedziela, 25 marca 2012

Freak Of Nature- Bad Dreams


Ten numer poznałem dzięki składance Minimax.pl i to własnie on zrobił wtedy na mnie najwieksze wrażenie. Świetnie w klimacie niespokojnym i tajemniczym jest to zagrane. Specyficzny wokal momentami dramatyczny. Lubię taką muzykę. Refren mnie powala.


Bad Dreams

sobota, 24 marca 2012

Indios Bravos- Sign


Lubię Piotra Banacha, zarówno w Hey-u jak i solowego czyli z Indios Bravos. Facet gra sercem na gitarze, nie potrzebuje wodotrysków i masturbacji na gryfie instrumentu. Pewnie może zagrać na gitarze wszystko, ale nie musi tego pokazywać. Dźwięki mają mieć duszę, a nie technikę. Bardzo lubiłem Heyowe gitary za czasów Banacha ale wyszło jak wyszło i chłop poszedł swoją droga i dobrze.


Sympatyczna płyta do słuchania rano i wieczorem, a nawet po południu. Bardzo dobry wokalista, jeden z nielicznych facetów jacy w ostatnich latach śpiewają w Polsce. Specyficzny to głos, bardzo ciepły, aksamitny.


środa, 21 marca 2012

Acid Drinkers- Track Time: 66.6 sec.


Tak jest panowie! W końcu Acidzi na poważnie. Acid Drinkers z jajami, ale ciężkimi i metalowymi. Jak tego się słucha, a jak to brzmi. Jedna z moich ulubionych płyt tego zespołu. Cały czas aktualna i nie nudzi się. Dobry rock zawsze się obroni.


Z tego dobrobytu nie wiem za co się zabrać pisząc tego posta, same dobre numery, same zapadające w pamięć riffy i wokale. Najlepsze osiągnięcie pierwszego składu. Okładka płyty też mocna. Bez sensu, nie ma się do czego przyczepić. Do posłuchania wybrałem, najkrótszy, najbardziej wymowny fragment płyty. Perełka.



I jak tu nie kochać lat dziewięćdziesiątych, co wydana płyta to rewelacja. Dorzucę jeszcze jeden numer z tej płyty bo kręci mnie ogromnie i nie mogłem sie powstrzymać

wtorek, 20 marca 2012

Kashtany- Koniec


Jak dla mnie to prototyp zespołu Black River. Ta sama energia, ten sam styl. No i ten sam znakomity wokalista. Maciej Taff, podpora co najmniej kilku znaczących metalowo-rockowych polskich kapel. Szkoda, że ten debiut, a właściwie projekt to tylko sześć numerów. Sześć numerów i tylko dwadzieścia kilka minut dźwięków. Wszystkie utwory trafiają w tarczę. Idealna dawka adrenaliny muzycznej. 


Jeszcze jedna rzecz łączy band Kashtany z Black River. To właściwie nie rzecz a jeden z utworów. Na płycie Kashtany to Blondie, a posłuchajcie teraz utworu zespołu Black River- Punky Blonde. No tak nic nie odkryłem, to ten sam utwór.


Nasłabszym elementem znów niestety jak to często w przypadku polskich produkcji bywa to grafika. Bezsensowny liść rośliny wiadomej na okładce, nie ma raczej nic wspólnego ani z muzyką ani z tekstami. Na pierwszy rzut oka może sie kojarzyć z okładką jakiejś tandetnej hiphopowej ekipy, która bez liścia nie zaczyna dnia. A przecież to porządne rockowe łojenie więc jeśli już, to ogień i gołe tyłki powinny z okładki do nas się uśmiechać.


No i ta piękna słowiańska dziewoja , która raczej pasuje do norweskiego folk metalu, niż do płyty rockerów z nad Wisły. Przyczepiłem się bez sensu, a przecież muzyka jest najważniejsza. Polecam tą Ep-kę, można ja nabyć nadal za smiesznie małe pieniądze (z przesyłką można zmieścić się w kwocie - dziesięciu złotych polskich po denominacji)

Koniec

PS.

a rośliną wiadomą jest oczywiście nasz swojski kasztanowiec (Aesculus hippocastanum L.)

poniedziałek, 19 marca 2012

Kult- 1932...


Bardzo lubię tą płytę, i nie chcę jej oceniać w kategoriach lepszej czy gorszej produkcji, mniejszych czy też większych umiejetności warsztatowych muzyków. Same dobre numery, a po latach obcowania z tą pozycją z dyskografii Kultu, tylko utwierdzam się w przekonaniu, że ten pierwszy Kult brzmi jak prawdziwy Kult. Niby brak tutaj jakichś ogromnych kultowych standardów oprócz "Krwi Boga", a wszystkie kompozycje trzymają mnie w pozytywnym napięciu i słucham ich w skupieniu, bo łatwych dźwięków tutaj raczej brak.

taka sobie relacja:


Najsłabszym fragmentem tej płyty jest numer "Religia starego Babilonu" za bardzo wydumany i wlecze sie jak wóz drabiniasty przez przejazd kolejowy. Za to największą sympatią darzę utwór, który ma w sobie nastrój knajpiany, bardzo rzekłbym "kultowy" czyli 1932 Berlin. Urzeka mnie bardzo ten numer. W sumie bardzo różnorodna to płyta, nie można się nudzić słuchając tego debiutu. Gdy dzisiaj ją sobie włączyłem, po raz kolejny zadałem sobie pytanie, dlaczego tak rzadko jej słucham?


A jeszcze muszę to powiedzieć, że bardzo mi się podoba okładka tej płyty. O Kulcie jest dostępnych tyle materiałów prasowych, że można by wklejać artykuły i zdjęcia bez końca, w zwiazku z tym, poprzestanę jedynie na tych kilku czarno-białych zdjęciach, które tu umieściłem.

niedziela, 18 marca 2012

Tubylcy Betonu- Jak dwa słońca


Nie mam tej składanki, a sądząc po zawartości wygląda dosyć ciekawie. Szukałem tego utworu bardzo długo w końcu udało mi się go odnaleźć. Tubylcy Betonu w nostalgicznym wydaniu. Nie spodziewałem sie po nich takiego grania. Precież to prekursorzy kompletnie innego grania w Polsce. Ni to techno ni acidowe granie. Szczerze mówiąc nie moja bajka i po latach gdy do nich wróciłem i posłuchałem płyt "Wielki ogień" i płyty z kowerami, również mnie nie przekonali w całości, aczkolwiek doceniam ich nowatorstwo. Owszem są pojedyńcze numery, które się bronią, lecz chyba za dużo tu dla mnie elektroniki. Za to ten numer to rewelacja.

Styl muzyczny Tubylców:


A tu ich romantyczne wcielenie:


sobota, 17 marca 2012

Marek Jackowski- Oprócz


Zostanę w tym nastroju jeszcze i dzisiaj. Podobne brzmienia, podobny nastrój. Świetny ponadczasowy tekst. Nic dodać nic ująć. Właściwie to nie wiem czy to Maanam czy Marek Jackowski wykonuje, nie będę się wgłębiał w rys historyczny, ale zawsze traktowałem ten numer jako wynik solowej działalności jednego z liderów Maanamu. Tak mi się jakoś to utrwaliło, może błędnie.


Oprócz

Jest jeszcze oczywiście nowsza wersja, którą Marek Jackowski nagrał na swoją solową płytę w latach dziewięćdziesiątych, ale już nie ma tej mocy- Oprócz 94

Jest jeszcze bardzo dobra wersja tego utworu w wykonaniu zespołu Golden Life, ale zostawię ją sobie do następnego cyklu o coverach.

czwartek, 15 marca 2012

Maanam- Blues Kory


Znakomicie się tego słucha. Kolejny utwór z tych, które mogłyby się nie kończyć. Ależ to pięknie jest zagrane. Nie ma tego utworu chyba na żadnej studyjnej płycie poza "Balladami", chociaż mogę się mylić. Jednak ten wczesny Maanam miał moc ogromną, a ja stanowczo za rzadko sięgam do tych płyt. Muszę to nadrobić.



Na płycie "Ballady" utwór ten umieszczono w troszeczkę innej wersji, mniej subtelnej, chociaż ze znakomitą solówką saksofonu. Osobiście uważam, że ta wersja jest troszeczkę gorsza od tej z pierwszego linka . Zresztą zobaczcie sami.


Gdzie mogę znaleźć tą pierwszą wersję?

środa, 14 marca 2012

Lech Janerka- Historia podwodna & Ta zabawa nie jest dla dziewczynek

Dzisiaj również post wiązany, bo te dwa genialne numery idealnie do siebie pasują muzycznie, a do tego pochodzą z tej samej płyty. Świetna płyta, taka w stu procentach janerkowa. Po tylu latach nadal brzmi świeżo i słucha się jej znakomicie. Mógłbym jeszcze wymienić praktycznie wszystkie kompozycje z tego krążka bo dobrobytu tutaj mnóstwo. Świetne "Niewole", "Jest jak w niebie", "Lola" gwarantują już wysoki poziom tej płyty. Jedynie co mi sie tu nie podoba to utwór "Konstytucje", taki za bardzo w klimacie Voo Voo, jeszcze tylko brakuje, żeby Lech śpiewał "łobi jabi" w tekście. Wiem, że to kultowa kompozycja ale nie trafia do mnie ta stylistyka, bo ja przecież ponury z natury jestem, stąd też preferuję raczej smutne i dźwięki.

Powstanie płyty:


Za co kocham te dwa kawałki? Właśnie za ten janerkowy klimat, nastrój , swego rodzaju smutek i niepokój. Do tego oba numery oparte są na wyrazistym basie i idelanie wkomponowanej wiolączeli. Smakołyki dla ucha po prostu. W utworze tytułowym wokalu użyczyła Małgosia Ostrowska- znakomicie to pasuje do tego utworu.


Historia podwodna

Cały Lech Janerka:


Natomiast drugi bohater dzisiejszego posta


nie wiem czy tak bym go opisał, ale ta notka prasowa brzmi intrygująco. Znakomite granie. Za każdym razem mam ciary gdy zaczyna się ten utwór.


Ta zabawa nie jest dla dziewczynek