piątek, 30 listopada 2012

Pivo- Żądza- suplement


W ramach różnych reminescencji, suplementów, nawiązań i powtórek jakie czasem pojawiają się na tym blogu dzisiaj uzupełnienie posta o zespole Pivo. Jakież moje pisarstwo jeszcze ponad rok temu było pójściem na łatwiznę. Zamiast dokopania się do archiwalnych materiałów, pisałem co mi ślina na język przyniesie i posiłkowałem się co pierwszym lepszym znalezionym zdjęciem w sieci. Oj nie tak to ma wyglądać panie be_red.


zapowiedzi zapowiedziami, a inaczej to wyszło:


 Musiałem co prawda też samemu określić jak ma wyglądać post trochę to trwało, ale już wiem. Dlatego ilekroć przypomnę sobie tego posta to lekko mi wstyd, że taką popelinę odwaliłem. Nie to, że treść nieszczera, jeno utwór ten zasługuje na lepsze traktowanie. A więc jeszcze raz Panie i Panowie, przed wami zespół Pivo w utworze:


No najmniej reprezentatywny utwór dla tej płyty, wiem, ale oprócz słońca, które znam, to ten klimat najbardziej mi został w głowie. A wszędzie mówią, że to jeden z lepszych bandów z tamtych lat, hm...



A teraz garść materiałów archiwalnych przybliżających tamten czas i ten zespół.


i trochę później




 A wiecie że Garwol dalej działa i nagrywa rzeczy przecudnej urody? Chcecie zobaczyć jakie?

Już chciałem wkleić linka, ale to jest tak dobre, że zrobię z tego osobnego posta, tylko się czegoś więcej dowiem.

czwartek, 29 listopada 2012

Formacja Nieżywych Schabuff- Bal Jasnych Ludzi


Ciężko dorównać pierwszej płycie, i pewnie się to nigdy już nie udało zespołowi. To ostatnie wydawnictwo Schabuff jakie mogę z przyjemnością słuchać. Wszystko nagrane potem to chłam medialny stworzony kompletnie niepotrzebnie. Strasznie długo nie słuchałem tego wydawnictwa. Przez kilkanaście lat leżało odtrącone i zapomniane. Przed samym sobą nie dopuszczałem myśli by odtworzyć sobie popową płytę. Jednak płynąc na fali powrotów do muzyki z lat młodzieńczych dokonałem powtórnego odkrycia tej muzyki. Nie ma mowy oczywiście nad zachwytami nad tymi dźwiękami. Taka sobie muzyka tła ale mimo wszystko znam na pamięć wszystkie numery i nóżka czasem podskakuje przy co żywszych fragmentach.


Jednym tylko jestem załamany. Nie znalazłem nic, kompletnie nic więcej, oprócz tej mało przychylnej recenzji i krótkiej opowiastki wokalisty zespołu w swoich archiwaliach, co mógłbym tu wkleić jako dodatek do słowa pisanego. Numer najlepszy z tej płyty. Pop i tyle.



wtorek, 27 listopada 2012

KSU- Pokolenie' 80


Znów sobie wróciłem do tej płyty. Może nie ma aż tak ogromnej siły rażenia co pierwsza płyta, lecz niewiele jej ustępuje. Prosta muza proste bezpośrednie teksty a jaki czad! Utwór tytułowy można zobaczyć i usłyszeć a nawet o nim przeczytać TUTAJ.

Normalnie same przeboje. Więcej tu chwytliwych melodii, niż we współczesnych produkcjach popowych pseudowykonawców. Zadam sobie sam pytanie, bo teraz mi się ono w głowie pojawiło. Czy jest ta płyta wydana na srebrzystym dysku? Chyba raczej nei bo się nie spotkałem. Na winylu też chyba to nie ujrzało światła dziennego , bo to schyłek czarnych płyt był. To co słucham- kaseta, lub dostępna w sieci empetrójkowa wersja raczej bardoz słabo brzmi.



Kurczę, chyba jednak edycja kompaktowa. O szczęśliwcy, którzy ją posiadają.




Wywiad z czasów późniejszych, niż wydanie płyty "Ustrzyki", ale dużo o przeszłości zespołu:



niedziela, 25 listopada 2012

Alkohol W Polskim Rocku


Dzisiejsze swoje wystąpienie chciałbym poświęcić jednemu z kilku ważnych atrybutów muzyki rockowej zarówno na świecie jak i w Polsce. Alkohol to nieodzowny składnik w krajobrazie naszego kraju, pojawia się on wszędzie i w każdej formie. Pod różnymi postaciami jest też obecny w polskim rocku. Zarówno jako bohater wielu kompozycji ale też jako sprawca wielu porażek i sukcesów naszych grajków. Panie i Panowie, alkohol w polskim rocku:


Czyli, na całym świecie, źle się dzieje koledzy ... w podtytule, albo raczej w oryginalnym tytule

Dosadny manifest Kazika i jego kompanów, w temacie roli alkoholu jako narzędzia używanego przez systemy państwowe do manipulacji i sterowania swoimi obywatelami. Więcej pisać nie trzeba. Utwór jest pomnikowy, kroczący dostojny. Mam ciarki.

Zbudowali fabryki
Opracowali maszyny
Produkują wódkę
Tak, dużo, dużo, dużo, dużo, dużo, dużo, dużo wódki
Bo im tylko, tylko o to chodzi
Abyś sam sobie szkodził
Abyś sam nie mógł myśleć
Abyś sam nie mógł chodzić
Ustawili kominy
Zbudowali drabiny
To już wszystko pracuje
Pracuje i truje
Bo im tylko o to chodzi
Abyś sam sobie szkodził
Abyś sam nie mógł myśleć
Abyś sam nie mógł chodzić
Jeszcze dymią kominy
Produkują spaliny
Produkują wódkę
Tak, dużo, dużo, dużo, dużo, dużo, dużo, dużo wódki
Bo im tylko, tylko o to chodzi
Abyś sam sobie szkodził
Abyś sam nie mógł myśleć
Abyś sam nie mógł chodzić

Zbudowali fabryki
Opracowali maszyny
Produkują wódkę
Tak, dużo, dużo, dużo, dużo, dużo, dużo, dużo wódki
Bo im tylko, tylko o to chodzi
Abyś sam sobie szkodził
Abyś sam nie mógł myśleć
Abyś sam nie mógł chodzić
Ustawili kominy
Zbudowali drabiny
To już wszystko pracuje
Pracuje i truje
Bo im tylko o to chodzi
Abyś sam sobie szkodził
Abyś sam nie mógł myśleć
Abyś sam nie mógł chodzić
Jeszcze dymią kominy
Produkują spaliny
Produkują wódkę
Tak, dużo, dużo, dużo, dużo, dużo, dużo, dużo wódki
Bo im tylko, tylko o to chodzi
Abyś sam sobie szkodził
Abyś sam nie mógł myśleć
Abyś sam nie mógł chodzić.


No to pijemy dalej, znaczy się jedziemy dalej chciałem rzec,



Ewidentny tribute to C2H5OH. Chłopaki ukazali też zgubny wpływ trunków wyskokowych na upadek moralny  i duchowy kobiet, które nie znały umiaru. Utwór ten to też mały ukłon dla chłopaków, którzy pochodzą z mojego miasta i chociaż nie do końca jest to muzyka, której słucham, to szanuję zespół za postawę i wierność swym ideałom do końca.

Szła Marianna raz pijana prowadził ją stróż
Cała morda zarzygana a w kieszeni nóż

O alkoholu Ty dobra wódko
Kto Cie nie pije ten żyje krótko
My Cie pijemy dniami nocami
O alkoholu my Cie kochamy

Szła Marianna raz pijana prowadził ją stróż
Cała morda zarzygana a w kieszeni nóż

O alkoholu Ty dobra wódko
Kto Cie nie pije ten żyje krótko
My Cie pijemy dniami nocami
O alkoholu my Cie kochamy

Szła Marianna raz pijana prowadził ją stróż
Cała morda zarzygana a w kieszeni nóż

O alkoholu Ty dobra wódko
Kto Cie nie pije ten żyje krótko
My Cie pijemy dniami nocami
O alkoholu my Cie kochamy
O alkoholu Ty dobra wódko
Kto Cie nie pije ten żyje krótko
My Cie pijemy dniami nocami
O alkoholu my Cie kochamy
O alkoholu Ty dobra wódko
Kto Cie nie pije ten żyje krótko
My Cie pijemy dniami nocami
O alkoholu my Cie kochamy

Pij, pij bracie

No to szefie jedziemy dalej
Koniec nagrania
Łe no kurwa i co tero
O! Kto zostawił światło w sraczu



Prosto i na temat. Dobrze się tego słucha i wznosi toasty. Petarda. Wstrząśnięta niemieszana.


Szybko biją serca w nas
Jeszcze prędzej goni czas
Chcemy dostać wszystko co najlepsze

Alkohol, alkohol
Alkohol, alkohol

Miałeś usiąść musisz stać
Czy uciekniesz gdy się da
Niebezpiecznie jest tak stać na wietrze

Alkohol, alkohol
Alkohol, alkohol

Chciałeś słowa, rzeka słów
Chciałeś chleba, pusty stół
Bo dla głodnych słowa i powietrze jest

Chciałeś słowa, rzeka słów
Chciałeś chleba, pusty stół
Bo dla głodnych słowa i powietrze, to

Alkohol, alkohol
Alkohol, alkohol

Szybko biją serca w nas
Jeszcze prędzej goni czas
Dostajemy tylko urojenia

Stoisz mocno jesteś tu
To się zdaje lecisz z nóg
W stany kompletnego upojenia

Alkohol, alkohol
Alkohol, alkohol

A teraz swoisty hymn:

Klasyka klasyki.  Tekst zrozumiały chyba jedynie dla pokolenia, które pamięta kłopoty związane z dystrybucją i zaopatrzeniem ówczesnych punktów sprzedaży różnych płynów wyskokowych. Utwór z polotem i inteligencją.

Kolejka jak zwykle ustawiła się
Wszyscy tu mnie znają, ja ich też
Odliczoną forsę lekko w ręku mnę
Przede mną trzydziestu, nie jest źle

Za 10 minut trzynasta
Za 10 minut trzynasta
Za 10 minut trzynasta
Za 10...

Zapalam klubasa, ręka lekko drży
Och nie lubię czekać, słabo mi
Przyszli Stach i Maniek, oni mają gest
Ćwiczymy alpagę, fajno jest

Już za 5 minut trzynasta
Już za 5 minut trzynasta
Już za 5 minut trzynasta
Za 5...

Trzynasta wybiła, wstaje nowy dzień
Ruszyła kolejka, wszystkim lżej
Życie po trzynastej tu zaczyna się
Poproszę trzy flaszki, nie siedem!



Trzeba trochę zwolnić, bo nie dotrzymam do końca posta i padnę na twarz, jeśli w takim tempie będziemy sobie popijać.  Zdrowa Woda preferuje sączenie piwa w dobrym nastroju i dobrym towarzystwie, by osiągnąć błogostan czyli nirwanę. Nie mylić proszę ze stanem upojenia alkoholowego. Na marginesie muszę dodać od siebie, że podobno mężczyźni gorzej rozróżniają kolory i mają kłopoty z ich nazwaniem. Ja się do nich zaliczam. No bo co to znaczy kolor bordo albo indygo? Seledyn? Turkus? Nie wiem widzę tylko zielony, czerwony, niebieski, żółty. I rzeczy mogą być albo jasno zielone albo ciemno zielone. No i dlatego mam problem z pierwszym wersem tego numeru. No bo nie wiem czy piwo się zieleni? Dla mnie bardziej się żółci.. a wam?


Lubię kiedy się zieleni, lubię jak się piwo pieni
I gdy można w pianę lekko wsunąć wąs
Chociaż czasem tak się spoję, że do domu iść się boję
No bo stara łapie zaraz dziwny dąs

Lecą garnki i talerze, lekko się unosi pierze
No i gratkę ma sąsiedztwo na dokładkę
Drży w posadach kamienica, taki szum robi diablica
Pewnie już ją każdy bierze za wariatkę

By wprowadzić ład i spokój cicho więc opuszczam pokój
I unoszę całe życie na ulicę.
Tam na rogu kumple stoją, oni też się widzę boją,
Bo ratunek wszelki czerpią wprost z butelki

A ja wiem, że na mój ból dobry jest żywiecki full
Sprężam ciało i do baru wale śmiało
I po chwili już radośnie znowu się przyglądam wiośnie
Barman leje a wokoło jest wesoło

Lubię kiedy się zieleni, lubię jak się piwo pieni
Gdyby to zrozumieć chciała moja mała
Świat by inne miał wymiary, znikły wreszcie by koszmary
No a życie by płynęło należycie

Otwieramy nastęną butelkę


Potężnie rockowy numer, chociaż poetyka tekstu jest dla mnie raczej zagadką, ale chwytliwe frazy nucę sobie po dziś dzień

alkoholowe ilustracje są blisko mnie
otwierają usta wtedy słowa jak rzeka
to dotyka mnie bardzo i sprawia że czuję
ile błędów dzieciństwa popełniłem na ulicy

a potem głową w dół
spadam głową w dół
a potem głową w dół
ulica na pół - głowa na pół

alkoholowe sytuacje są blisko mnie
rozwiązują ręce wtedy wszystko jest takie proste
to dotyka mnie bardzo i sprawia że myślę
jak niewiele trzeba żeby przejrzeć na oczy

Smutna kariera hasła No Future potraktowana zbyt dosłownie przez młodzież kończy się w taki o to sposób:


Metoda na życie i sposób na tłum
Na kryzys, na gnicie, na chaos, na ból

Gdy nie wiesz dokąd iść krzyk zmęczył Cię
Za szyjkę mocno chwyć i napij się

Jabol Punk

Przepali ci nery, przetrawi Ci mózg
Już nie masz problemów i jesteś jak Bóg

Gdy nie wiesz dokąd iść krzyk zmęczył Cię
Za szyjkę mocno chwyć i napij się

Jabol Punk

Już razem pijemy ten szampan dla mas
I wszystko w nim znajdziesz smród, siarę i kwas

Gdy nie wiesz dokąd iść krzyk zmęczył Cię
Za szyjkę mocno chwyć i napij się

Jabol Punk



albo tak:

Jabolowe Ofiary- KSU


To jakby rozwinięcie, uzupełnienie i ciag dalszy utworu poprzedniego. Morał? Przestroga? Smutna prawda?

Ręce moje przepalone, szlag mnie trafia gdzieś od środka
Pali, piecze, rwie i szczypie, każdy patrzy w moją stronę
Jeszcze trochę mi zostało w mej butelce gdzieś na dnie
Krzyczę choć nie mogę krzyczeć, wypić już nie mogę też.

Już drętwieje prawa strona lewa już zaczyna też
Twarz jest cała sino czerwona i znowu gryzie kolejna wesz
Ciało me lekkie się wydaje, zawroty głowy, tracę świadomość
Dusza odchodzi lecz wrak zostaje, czuję że płacę za dwulicowość.

Koniec, leżę w grobie samotnie
Koniec, a nade mną krzyż
Koniec, w tym mroku jest okropnie
Koniec, kolejny będziesz Ty
Kolejna będziesz Ty
Kolejni będziecie Wy,
Jabolowe ofiary.



Skoro już uczestniczymy w tej alkoholowej imprezie, nie mogłem nie zaprosić liderów spożycia na naszej scenie czyli Acidów:


To nieprawda, że jestem pijakiem
Chociaż matka słała mnie do diabła tysiące razy
To nie tak, że jestem niewdzięcznikiem
Chociaż nie jestem bez skaz

Zgadza się, Jim omal mnie nie zabił
Chociaż nie był moim mistrzem
Tak jest - nie drżę przed kwasem
A teraz chciałbym wszystko

Ktoś powiedział, że jestem dzieckiem
Nie mylił się ani o jotę
Ktoś przyuważył mnie
Gdy przyrządzałem Krwawego Titusa
Przyuważył i stwierdził że to żadna atrakcja

Za moimi plecami tańczyła spita pani
Na ciele nic poza moją skórą
Zamierzałem zerżnąć ją na zimno
Ale nie dałem rady - przegiąłem

To prawda, jestem nikczemny
Chociaż wielokrotnie mi dziękowano
To prawda, jestem skurwielem
Ale nie czuję do siebie odrazy

A ty mi nie mów, nawet nie próbuj
Że wina jest wyłącznie moja

I nie potępiaj kwasu
Kosztuje niewiele
A kopie wybornie

Mi o kwas chodzi! Gustujesz?!



 
O matko, ale dołożyli do pieca, impreza rozkręcona do granic możliwości



no więc bez owijania w bawełnę:

Chlajmy

Jest sobota po południu
W październiku, w sierpniu, grudniu
Mamy siłę mamy rządzę
Dość powodów nie pieniądze
Dużo czasu jak cholera
Choć to zajebiemy ryja
Szlag z żonami i dzieciami
Teraz wóda jest przed nami

Już mi we łbie trochę trąbi
Zaraz będzie ze mnie zombi
Już pół litra i trzy ćwierci
Kumpel gada coś o śmierci
Co z pieniędzmi i z reformą
Ach wyrżnąłem w szafę mordą
Tyle tego z życia mamy
Ile teraz wyłykamy

Więc chlajmy teraz do dna to co się da
Niech w koło kreci się świat
I ze sto lat




Na chwilę trochę smutniej jakby się zrobiło:

Randez-vous z koszerną- Róże Europy

Chodzimy po tych samych ulicach
Przepychamy się po tych samych chodnikach
Potrącone są osoby
Groźnie marszczą czoło wielce obrażone
A Ty pij pij pij ile możesz
W razie potrzeby dostaniesz więcej
pij pij pij ile możesz
W razie potrzeby dostaniesz więcej
pij pij pij ile możesz
W razie potrzeby dostaniesz więcej

Każdy ściska mocno
Każdy swoją torbę
Każdy nosi w torbie
Swoje zapomnienie
Zaszantażowani są przechodnie
Zaszantażowani wszyscy wkoło

A Ty pij pij pij ile możesz
W razie potrzeby dostaniesz więcej
pij pij pij ile możesz
W razie potrzeby dostaniesz więcej
pij pij pij ile możesz
W razie potrzeby dostaniesz więcej

Patrzą na nas z witryn
Patrzą manekiny przeraźliwie głupie
Plastikowe miny
Zataczając się przeklinam
Dotąd byłem jeden a przecież teraz
A Ty pij pij pij ile możesz
pij pij pij ile możesz
W razie potrzeby dostaniesz więcej
pij pij pij ile możesz
W razie potrzeby dostaniesz więcej

Chociaż Róże potrafią też w mniej poważny sposób potraktować alkohol:


Latem biegamy bez majtek
Ale za to w podartych skarpetkach
Po wydmach między choinkami
Uganiamy się za mewami
A zimą kiedy spadnie wielki śnieg
Na nartach piratujemy po górach
I wjeżdżamy między kolana
Źle wychowanych turystek


My jesteśmy rock'n'rollowcami

Pijemy tanie wino, pijemy je litrami

Nocą uciekamy z domów
I bawimy się w koktajl-barach
W towarzystwie fordancerek
Kradniemy te dni naszej młodości
A w dzień, kiedy krzyczą obowiązki
My przesiadujemy w kawiarniach
I pijemy tanie wino
Rozmawiając o dziewczynach


Teraz sobie tak myślę, czy rockamni piją więcej niż inne zawody? Chyba nie. Ten temat zdaje się nie ma końca. Muszę powoli zwolnić tempo i zakończyć tą szaleńczą imprezę.
No i niestety tak to się musiało skończyć:


Chłopcy- Apteka

Po tej ogromniej dawce alkoholu i miksturze jego rodzajów wszelakich nic dobrego mnie nie czeka oprócz kaca. Mimo wszystko było warto


Za młodu, kompletnie nie pojmowałem o czym chłopaki spiewają, o ja naiwny i niedoświadczony. Tekst traktowałem jedynie w kategoriach abstrakcji.

Pogasły światła sceny
po plecach klepie ktoś
W kieliszku już się pieni
dla rock and rolla hołd
Wieczorem się zaczyna
balanga w klubie "Park"
A zaraz potem finał
Niestety znów ten sam...

Za oknem skoro świt - Kilimandżaro
Wyrasta co dzień mi - Kilimandżaro
Do góry parę mil - Kilimandżaro
Najbardziej suchy szczyt - Kilimandżaro

Sahara się rozciąga
gdzie spojrzeć wzdłuż i wszerz
Awaria w wodociągach
Znów wodę zamknął cieć
Zapukałbym z ochotą
do samych rajskich bram,
żeby zapytać o to,
czy piwo dają tam


Przepraszam artystów za wykorzystanie ich wizerunku jako ilustracji moich słownych treści. Moim zamiarem nie było ich obrażanie a jedynie spójność słowa i obrazu

Na koniec w takim razie pytanie do Was (nieliczni słuchacze i patrzacze). Wiem, że nie ująłem wszystkich utworów powiązanych tematycznie. Czekam na propozycję, zrobię być może z tego drugiego posta. (Utwór Dżemu o wiadomym tytule, nie może być podany do listy, bo go nie lubię)

Zadanie drugie: Czy potraficie rozpoznać te osobistości naszej sceny rockowej, które występują na zdjęciach a nie są podpisane?

I jeszcze jeden pees. Alkohol w lodówkach jest mój i go wypiję w najbliższym czasie.

piątek, 23 listopada 2012

Jan Bo- Moja Wolność


Pierwszy Jan Bo zwalił mnie z nóg, słuchałem bez przerwy z czerwonymi od podniecenia uszami. Janek grał pięknie. Solówkował, riffował no i spiewał może najmniej pięknie, ale dawał radę. Na "Mojej Wolności" (sam tytuł już jest pretensjonalny) jest trochę już niestety gorzej. Gorzej czyli nudniej.  Ciężko przebić poprzednia płytę stąd może moje narzekania, bo na "wolności jego" gra podobnie, te same klimaty, może po prostu mniej świeżości i brak efektu szoku jaki towarzyszył mi, gdy słuchałem "Wojny w mieście",  bo cały czas zadawałem sobie wtedy pytanie: Czy to ten lejdipankowy Janek gra? Czy to możliwe?


Na dobrą sprawę to nie wiem sam czemu się czepiam, właśnie teraz słucham tej płyty i leci czwarty numer i do tej pory bujanko na maksa, solówy rewelacja, riffowanie na poziomie. O co mi chodziło? No chyba o następny numer ta ballada- "Smutek duszy" trochę mi wstyd i czerwienie się za ten numer, chociaż solo piękne. Też mi smutno na duszy za ten popowy smut. Ale dalej już jada panowie mocno, równo szybko do przodu, noga sama chodzi. O matko, jeszcze jeden słabeusz jest tutaj, a tytuł jego: "Obein", nie mogę go słuchać.





Krótko: Człeku! Słuchaczu! Jeśli podobała ci się poprzednia płyta Janka i byłeś nią zachwycony, to ta też ci przypasuje. To logiczne rozwinięcie poprzedniej płyty. Może i zachwytów tylu nie ma, lecz i tak słucha się takiego grania wybornie.

środa, 21 listopada 2012

Izrael -Brotherhood Of Man


Uszy mi drżały, gdy dowiedziałem się, że Izrael nagrął nową płytę. Liczyłem, niesłusznie zresztą, że usłyszę coś w stylu i na miarę płyty "1991", którą chłonę bez przerwy z nieniknącą szczęścliwością, że takie dźwięki nagrano w naszym kraju co prawda nagrali je w Anglii ale jak najbardziej jest to polska płyta. Niestety zawiodłem się. Na "Dża Ludzie" muzyka jest zbyt oczywista, zbyt przewidywalna. Jak dla mnie to mało tu po prostu Izraela w Izraelu.


Wydawałoby się, że takie nazwiska jakie firmują tą płytę gwarantują mistyczne przeżycie i przekaz na najwyższym poziomie, lecz dla mnie to strasznie mdło i wręcz popowo wyszło. Nie wiem dlaczego tak ostro traktuję płytę bądź co bądź Bryla- mego ojca duchowego i wyznacznika podejścia do muzyki, ale no nie mogę zakochać się ostatniej płycie wrogów Babilonu.


I najlepszy na płycie utwór pierwszy nie ratuje tej płyty. Chociaż, do niego tylko wracam i tam jest trochę tej magii, za którą kocham Izrael. Może za mało razy przesłuchałem ten krążek? 




Materiałów prasowych tym razem nie umieszczam, bo to w miarę świeża płyta i każdy czytał artykuły w Teraz Rocku i je pamięta.

poniedziałek, 19 listopada 2012

Falarek Band- Freex



Taką transowość w muzyce cenię sobie strasznie wysoko. Lubię brylewszczyznę pod każdą postacią. Można odlecieć. Pamiętam jak ciężko było dostać tą kasetę. Właściwie, to po prostu nie miałem kasy by ją nabyć sobie i była ona po prostu obiektem moich westchnień, gdy spotykałem ją na półkach sklepowych. Gdy kasa była już mniejszym problemem, to znów z dostępnością Falarka było ciężko. I chyba nadal niezbyt łatwo to wydawnictwo nabyć.



Do tego wszystkiego psychodelia okraszona nie mniej odjechanym tekstem. Tak, poezja rockowa. A co z resztą płyty? Falarek style! Może nie jest to jakieś wielkie dzieło oparte na przebojach, bo nei takie ząłożenie chyba było. To płyta do przetrawienia, trzeba jej się oddać i wtedy będzie dopiero kąsała i zapadnie w głowie na dłużej. Mam dni, że nie  mogę jej słuchać, a czasami jak trafi w klimat to jest lekarstwem na zmęczenie i mogę z nią polecieć tam gdzie inni muszą zapodać sobie różne wspomagacze by tam trafić.


W kwestii formalnej. Recenzje, które zamieszczam, czytam dopiero po napisaniu swojego posta, by się nie sugerować. Jeśli czasem treści i wnioski są podobne to znaczy... właściwie to nic nie znaczy. Wiecie co chciałem napisać.


Dobrze, że w momencie gdy ta płyta wychodziła, nie poznałem jej w całości, bo nie spodobałaby mi się. Nie ma takiej siły. Potepił bym ją i zrzucił w otchłań piekielną z opisem: niestrawny, hałas oparty na chaosie i rozmydlonych gitarach i wokalach", a tak dzięki "spóźnionej premierze" w moich uszach znalazła się znakomita płyta. I takie granie dzisiaj bardziej mi robi niż kiedykolwiek.