sobota, 31 stycznia 2015

Będzie Dobrze- Human NRG


Chyba to nie ta płyta. Pamiętam słyszałem kiedyś ten zespół i poruszył jedną z moich strun jestestwa odpowiedzialnych za muzykę rege podobną. Ale to chyba nie ta płyta. Pierwszej części tego wydawnictwa kompletnie nie mogę strawić. Za kwadratowo, za mocno. Mimo iż intro zapowiada się bardzo ciekawie. Słyszę tu mocne inspiracje Izraelowym "1991" i nie jest to wcale zarzut, a raczej komplement.  Z tą różnicą, że Izraelowa płytę połykam w całości, a tutaj sinusoida.


Na jeden niezły numer, jeden słabszy. Kompletnie nie podoba mi się przeróbka "Exodus", która najbardziej mnie razi na tym wydawnictwie. W sumie to nie wiem po co marudzę, w latach dziewięćdziesiątych łykałem taką muzykę z pocałowaniem ręki, a dzisiaj wybrzydzam. Będzie Dobrze i tak bije na kilometr współczesne polskie regałowe kapele, które poszły w nieznane i niezrozumiałe dla mnie flirty z rapem i elektroniką. Tutaj przynajmniej chłopaki naparzają na żywych instrumentach i mają normalne wokale, a nie udają dziwnej maniery Szagiego Bombastika czy jak mu tam było.

środa, 28 stycznia 2015

Proletaryt- Live Antena NSM


To kolejny z koncertów jakie sobie zorganizowaliśmy w naszym mieście. Tym razem klasycy polskiego rocka lat dziewięćdziesiątych czyli Proletaryat. Powiem szczerze, że spodziewałem się dobrego ich występu, ale to co zobaczyłem i usłyszałem przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Lata na scenie zrobiły swoje. Od początku do końca petarda muzyczno słowna. Darłem mordę praktycznie przez cały koncert, a gęsia skórka nie schodziła mi z ciała.


Dobór numerów przemyślany i jedyny możliwy i słuszny, nie mogło przecież zabraknąć zespołowych klasyków, chociaż chciałbym jeszcze kilka numerów, których nie usłyszałem. Klimatu koncertu oczywiście nie oddadzą żądne słowa, zdjęcia może w części uchwyciły ten klimat. Zatem oglądam sobie te migawki z sobotniego wieczoru a z głośników leci płyta "Czarne Szeregi". Legenda jak dla mnie trwa nadal. Zawsze pochlebnie pisałem na blogu o ich płytach, tym razem jeszcze dołożę pozytywne wrażenia koncertowe.







Na marginesie dodam, że panowie prywatnie okazali sięz  jak najbardziej ludzkiej i rokendrolowej strony. Doświadczenia zakulisowe również procentują cały czas. Porozmawialiśmy sobie o sprzęcie, o trunkach dostępnych w Biedronce. Szacunek. Nasze nagłośnienie się spisało, a scena zarówno na zdjęciach jak i na żywo wygląda zawodowo. Jestem z tego dumny. A pisałem już że grały u nas Róże Europy, a zagra też Cree i wiele innych zacnych bandów?









Zdjęcia wykonał i udostępnił Szymon Konieczny. Dzięki.

prawie tak było, a właściwie lepiej.


niedziela, 25 stycznia 2015

SBB- Pamięć


Sięgnąłem po kolejną płytę SBB i chyba nawet udaje mi się zachować chronologię. Sięgnąłem i słucham, i słyszę logiczne rozwinięcie płyt poprzednich. Natchnione granie na światowym poziomie. Nie jest to co prawda muzyka, której dużo ostatnio bym słuchał, ale właśnie takie powroty do płyt mało lub wcale słuchanych lubię najbardziej. Nie będę udawał ani się kreował na wielkiego fana tego zespołu i jego twórczości, ale jako słuchacz polskiego rocka nie mogę przecież ich pominąć i nie znać.


Ten trzeci ich album chyba najbardziej jak do tej pory mi się muzycznie podoba. Chociażby z tego względu, że muzyka jest bardziej rockowo, artrockowa i mniej tu fragmentów improwizowanych, więcej zwartytch tematów i momentów. Oczywiście nie są to piosenki ale utwory bardziej rockowe niż jazzowo- odjechane. Trochę za późno zabrałem się za SBB, przez to już nie mogę ich pełną piersią słuchać i sercem zrozumieć.

W Kołysce Dłoni Twych



Smaku całości dodaje mi fakt, że słucham tej płyty z czarnego krążka. Za to ciepłe brzmienie dodaje im jeszcze pół gwiazdki. 


 

czwartek, 22 stycznia 2015

Pustki- Do Mi No


To dla mnie najlepsza płyta Pustek. Mega przebojowe piosenkowo rockowe granie. Rock bez obciachu. Chociaż nie ma tu mocnych gitar i riffów, a wokale to duety damsko-męskie to niesie mnie to wysoko i daleko. Nie ma w Polandzie takich zespołów z takim graniem. Zabawy słowem najwyższych lotów. Długo nie mogłem się przekonać do nich. Wydawali mi się zbyt popowi, ale tu nie ma banalnego popu. to bardzo inteligentne granie. Świetnie zagrane i nagrane.



Zwracam honor tej płycie. Słucham jej bardzo często i nie chcę nic innego. A opisywany już kiedyś "Telefon Do Przyjaciela" urósł do rangi przeboju co najmniej roku. I co, można nagrać dobry materiał grając przystępnie, lekko. Jestem pod wrażeniem. To kolejna płyta do której musiałem dorosnąć. Chyba nabrałem ochoty na ich nową płytę.
Kiedyś nazwa Pustki nie kojarzyła mi się zbyt dobrze, wiecie, babka na wokalu jakieś nieprzesterowane gitary i te sprawy, ale jednego weekendu na TVP Kultura był ich koncert, taki z cyklu Made In Poland czy jakoś tak i oczywiście nie podał mi się i głośno marudziłem jakie to słabe i beznadziejne, ale z każdym kolejnym utworem zacząłem się przekonywać i słyszeć dobre dźwięki. Cały czas tak mam. Od nienawiści do uwielbienia.

wtorek, 20 stycznia 2015

Frontside- Sprawa Jest Osobista


No to mnie zaskoczyli tym albumem. Do tej pory jak wiadomo grali zupełnie inaczej i zupełnie mnie to nie kręciło. A tutaj proszę jakie oko puścili do słuchaczy. W końcu wyluzowali i bez nadęcia pokazali, że umieją zagrać hard rocka, mając przy tym ogromny dystans do siebie i swojej muzyki. Dołożyli też do tego całkiem smaczne poczucie humoru.


Co prawda takie podejście do tematu ma dwie strony, bo z jednej taka jajcarska płyta ma to do siebie, że śmieszy za pierwszym i może za drugim i trzecim razem, potem staje się tylko ciekawostką, bo jakoś tak odbieram płyty, które są zbyt jajcarskie. Z drugiej strony mogę się domyślać jak czują się "prawdziwi" fani zespołu, dla których taka płyta i takie granie to zdrada. Jak na razie bawi mnie ta płyta i słucham jej z uśmiechem na twarzy. Do tego klipy mają chłopaki znakomite, zresztą nie tylko te promujące ta płytę.

Najlepszy fragment płyty to numer "Polska" ze znakomitym tekstem i muzyką, oraz chyba jeszcze lepszy utwór Jaki Kraj Taki Rock And Roll, z tekstem, który chyba sobie powieszę nad biurkiem i będę sobie go czytał każdego dnia, w którym znów zapragnę być gwiazdą rocka.
Najpierw na szóstą do roboty,
etat "niewolnik własnych marzeń",
wieczór na scenie, strugam gwiazdora
na backstage chodźcie, co za obora.

To ROCK'N'ROLL

To nie, nie tak miało być.
Jaki kraj, jaki kraj, jaki,
Jaki kraj, taki rock'n'roll

Skąd miałem, miałem wiedzieć że
Jaki kraj, jaki kraj, jaki,
Jaki kraj, taki rock'n'roll

ROCK'N'ROLL

Od idealisty do cynika,
w konfrontacji z rzeczywistością,
pseudo kariera, show frajera
bo rock'n'roll poniewiera.

To ROCK'N'ROLL

To nie, nie tak miało być.
Jaki kraj, jaki kraj, jaki,
Jaki kraj, taki rock'n'roll

Skąd miałem, miałem wiedzieć, że
Jaki kraj, jaki kraj, jaki
Jaki kraj, taki rock'n'roll.

niedziela, 18 stycznia 2015

Stan Borys Bizony- To Ziemia


A co mi szkodzi przy niedzieli oddać się chwili relaksu i przesłuchać płytę, która rockową raczej nie jest, lecz która na pewno położyła podwaliny pod jego powstanie. Dostałem ją kiedyś w pakiecie innych płyt i tak sobie do dzisiaj stała na półce nieodsłuchana. Po pierwsze jest strasznie zniszczona ale to tylko dodaje jej uroku. Te wszystkie szelesty i trzaski. Bez nich chyba bym tego krążka nie przesłuchał w całości. No cóż Stan Borys śpiewa piosenki. Sam się zdziwiłem, że "Spacer Dziką Plażą" to jego utwór, tzn przez niego śpiewany.
No nawet czasem i dłuższa ostrzejsza solówka gitarowa się trafi jak w utworze "Nie Pójdę Za Tobą". No pozytywnie jestem zaskoczony przyznać się muszę. Warto poznać historię. Spodziewałem się o wiele gorszego brzmienia i kompozycji, a tu proszę pozytywne zaskoczenie. Całkiem rockowe te numery, no może oprócz utworu o górach. A swoją drogą Stan Borys przecież rockendrolowcem jest do dzisiaj.

czwartek, 15 stycznia 2015

Izrael- In Dub

 
 
Jak dla mnie totalnie niepotrzebna płyta. Liczyłem na bardziej ludzkie granie. Ciezko się połapać w tych utworach, bo niewiele maja wspólnego z wersjami podstawowymi bo chyba takie było założenie by podać znane utwory w wersjach udabowionych. Chociaż z drugiej strony skoro nie słucham takich klimatów to jak moge to rozumieć i się o tym wypowiadać. Tak czy inaczej nie rozumiem tego krążka.
 

 
 

wtorek, 13 stycznia 2015

Homo Twist- Homo Twist

 
 
Coś mam z tym Homo Twistem, gdyż strasznie źle ten zespół czy może takie granie znosi próbęczasu. Kiedyś ich muzyka była miodem dla mych uszu, dzisiaj natomiast przebrnięcie przez cały krążek bez chwili odpoczynku jest zajęciem niewykonalnym. Strasznie męczą mnie te surowe wręcz toporne brzmienia i narkotyczno hipnotyczne dźwiękowe transy Maleńczuka. Dziwię się sam sobie, bo do tej pory takie właśnie instrumentarium i podejście do muzyki bardzo mi odpowiadało. Przecież takie "Techno i Porno" czy "Populares Uber Alles" były moimi prywatnymi przebojami. Chociaż akurat te pierwsze numery i cała pierwsza część płyty jest bardzo obiecująca chociaż wymagająca skupienia.
 
 
 
No i na tej płycie znajduje się przecież numer "Petarda". No i jak tu nie kochać Maleńczuka, chociażby za teksty? Klasyka to przecież muzyczno poezyjna jest. Im dalej w płytę tym czuję się bardziej zmęczony, to chyba jednak starość, bo to naprawdę przecież jest dobra płyta. Kiedyś się zasłuchiwałem, dzisiaj od wielkiego dzwonu ta płyta ląduje w odtwarzaczu. Wszystko wydaje się mi dzisiaj klasyką. Dajmy na to utwory "Mandela", "Krew Na Butach" czy każdy z pozostałych jest tak oczywistym obrazem jak grał i jakim zespołem był Homo Twist, że mówię Homo Twist słyszę pierwsze trzy płyty zespołu. Ale, cóż to co kiedyś było dla mnie ważne i dobre muzycznie dzisiaj zostało jedynie miłym wspomnieniem.
 
 

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Acid Drinkers- 25 Cents For A Riff


Nie czekałem tyle czasu jak to było w przypadku poprzedniej płyty. Piszę zatem na świeżo. Nie rozumiem tej płyty, nie słyszałem nic bardziej nudnego w ostatnim czasie. Nie rozumiem fenomenu tego zespołu i rzeszy oddanych fanów, a tym bardziej wszystkich pismaków bijących pokłony. Nie słyszę tu nic oprócz przyzwoitego rzemiosła. Pokażcie mi chociaż jeden zapadający w ucho riff. Nie słyszę. Nie dałbym nawet złamanego eurocenta za te riffy. Nuda jak cholera. Na tym kończę.  

 

 

sobota, 10 stycznia 2015

Kult- Tan

 

Strasznie zazdrościłem tej kasety jako fizycznego nośnika mojemu byłemu koledze. Byłemu bo zdradził on wszystkie ideały, które kiedys yły dla nas ważne i oddał się polityce lokalnej. Ale nie o nim ta opowieść. No więc on miał tą kasetę i nawet mi pożyczył. Co prawda zanim jej nie słyszałem, to była to chyba najbardziej pożądana przeze mnie muzyczna rzecz jakiej pragnąłem. Po przesłuchaniu jej niestety emocje opadły i poczułem się lekko zawiedziony, bo ani brzmienie dobre, ani dobór kompozycji trafiony. Tak mi się wtedy wydawało. 


Zostawiłem zatem ta koncertówke Kultu na szereg lat i dopiero ten blog kazał mi przypomnieć sobie i sprawdzić, co po latach zostało z tych wspomnień i czy może jednak to wydawnictwo się broni dzisiaj muzycznie. Na tle dzisiejszych kultowych wypocin "Tan" jawi się nadspodziewanie dobrze, chociaż nadal uważam, że niektóre numery tutaj zawarte są najzwyczajniej słabe i nudne. Natomiast jeśli miałbym wskazać dobre strony tego krazka to napewno będzie to utwór "Waeren" wciągający i bujający. Nie jestem może kultologiem i nie kojarzę go z innego niż właśnie ta koncertówka wydawnictwa.
 

Waeren


Numery jak "Konsument czy tez "Polska" to klasyka i zawsze zabrzmią dobrze. Lekko działającym mi na nerwy utworem jest "TDK Kaseta" chociaż wszytsko i tak zalezy od mego nastroju, bo dzisiaj słucham sobie tej płyty po raz kolejny i towarzyszą mi raczej pozytywne odczucia muzyczne. Zyskała wiele ta płyta w moich uszach. Być może dlatego, bo nie da się słuchać nowych rzeczy Kultu, to idealizuję przeszłość?
 
 
 
 
 

środa, 7 stycznia 2015

Hey- ?

 

Miałem wtedy dość hejomanii i wypisałem sie z tej sekty. Praktycznie od tej płyty na bardzo długi czas odszedłem od nich. Wróciłem co prawda wybiórczo ale wróciłem. Czuję się jakbym słyszał te dźwięki po raz pierwszy, chociaż znam przecież tą płytę doskonale. Po latach smakuje mi jeszcze bardziej. Teraz tak słucham i nawet trochę żałuję, że spisałem ich wtedy tak szybko i zbyt pochopnie na straty.


 
 
Płyta jest bardzo hejowa i chwała im za to. Najlepszymi numerami i tak są covery zespołu Dum Dum, ale to zupełnie inna historia. One też brzmią bardzo ... hejowo. Wiem, że odbieram dzisiaj tą muzykę bardzo emocjonalnie i słucham jej przez pryzmat lat minionych, ale bardzo dobrze się tego słucha, w przeciwieństwie do płyt z tego okresu, które kiedyś mi robiły, a dzisiaj sie ich wstydzę. No i Katarzyna jak zwykle w genialnej formie jako poetka rocka. To zdanie zawsze pojawia się, gdy piszę o tym zespole. Jedynie okładka kiepskawa.