środa, 30 listopada 2011

Kult- Landy


Pierwsza pozycja z dyskografii Kultu z jaką się zetknąłem na swej muzycznej drodze. Od razu rzecz najlepsza, bo chyba co do tego nie ma o czym dyskutować. Po tej płycie dopiero sięgnąłem po inne płyty tej kompanii. Były to czasy, kiedy jeszcze Kazik nie nagrywał płyt pod różnymi szyldami co pół roku. Wtedy Kult należał do moich ulubionych polskich zespołów. Na półce stały dumnie obok siebie kasety: " Kult", "Posłuchaj to do ciebie", "Kaseta", "Your Eyes", "45-89". Wszystkie te pozycje to dla mnie ważne płyty i o każdej mogę pisać i pisać.

"Spokojnie" to płyta mojej młodości. Genialna rzecz, od okładki począwszy, poprzez muzykę i teksty. Teksty to wręcz moralitety, to listy do narodu, listy do wiernych. Biblia muzyczno- tekstowa. Kazik na wyżynach swojego tekściarstwa. Tak nie przesadzę, jeśli stwierdzę, że teksty z tej płyty mnie ukształtowały moralnie i duchowo. Jezu, co za zwierzenia! Kazik moim ojcem, knajpa domem, a muzyka matką.

 ojciec
















matka


Fajny motyw z tym nazywaniem płyt przez Kult, od tytułu utworu z płyty poprzedniej. Nie pamietam od której płyty, ten proces nie ma już zastosowania. Chyba od "Wydafcy mojego"

Jest to na tyle ważna dla mnie i mego pokolenia płyta (znam kilku, którzy również mają nabożny stosunek do "Spokojnie"), że pozwolę sobie w kilku prostych żołnierskich zdaniach opisać każdy z utworów, bo na to zasługują:

"Patrz!"- dla mnie rewolucja jako młodego buntownika, Kazik atakuje instytucje kościelną, to mi pasowało wtedy, tak to odebrałem, muzycznie typowy żywy Kult, z dęciakami

"Arahja"- kogo nie rusza ten hymn. Jeden z pierwszych kawałków jakie nauczyłem się grać na gitarze. Klasyczny, ah ten Kazik i jego teksty, jedyny utwór jaki przewijam słuchając tej płyty- skatowany na śmierć przeze mnie i przez media i nawiedzonych ogniskowych śpiewaków, i pseudo znawców Kultu i muzyki rockowej. Ale potęga jest, te Hamondy!

"Jeźdzcy"- jeden z moich ulubionych fragmentów płyty, opus magnum- tekstowo i muzycznie

"Axe"- najbardziej enigmatyczny, kiedyś niedoceniony przeze mnie kawałek "Spokojnie" Kilka wersów do dzisiaj mnie zastanawia. "...

"Do Ani"- mało jest takich tekstów o miłośći, a do tego genialna muzyka. Nagrać to swojej kobiecie i już nic więcej mówić nie trzeba. Nie wiem tylko, która wersja tej kompozycji jest lepsza, ta czy ta z poprzedniej płyty.

"Niejeden"- same prawdy życiowe. Obok  "Jeźdźców" drugi fundament tej płyty. Dęciaki i Hamondy rządzą! Koicham fragment gdy zostaje sama gitara i wali akrody, to mnie rozbryzguje po ścianach. Ma to miejsce w 4 minucie i 7 sekundzie. Wiem to sama końcówka utworu, ale jaka!

"Landy"- proste, prawdziwe treściwe. Powiedz: Kiedy trzymałeś ostatnio za rękę swą miłość? Harmonijka lesza niż u Boba Dylana.

"Tan"- byłem przerażony rozpostartą tą wizją świata. Nie chciałem tak żyć, myślałem , nie mnie to nie spotka i co? Tak właśnie żyję, żyję dla fabryki, fabryka żywi, dzień i noc, codzienne podróże, raz krócej raz dłużej, w obie strony pochylony, przygarbiony. Muzycznie fajnie buja ten numer.

"Wstać!"- mały czad na koniec płyty.

"Czarne słońca"- nie piszę nic o tym bo na analogu i na kasecie tego kawałka nie było, to tylko w edycji kompaktowej wyszło jeśli się nie mylę, a nie będę się teraz podpierał wiedzą interentową.


jest śmiałek do analizy tekstu? Ciekawsze wersy, czy też co bardziej intrygujące podświetliłem

Za oknem, za oknem ucieka wieś
Dach domu czyjegoś
Za oknem, za oknem ucieka wieś
Dach domu czyjegoś
Dnia potężna moc wypiera noc
Dnia potężna moc wypiera noc
A śpiący czytają gazety obok mnie
A to nie powtórzy się
Śpiący czytają gazety obok mnie
A to nie powtórzy się

Ty wiesz, czasem czuję jakbym myślał przez ciebie

Wiesz, czasem czuję jakbym myślał przez ciebie
Wiesz, czasem czuję jakbym myślał przez ciebie
A muzyka, muzyka, muzyka gra, a dzień ucieka
A muzyka, muzyka, muzyka gra, a dzień ucieka
Zrośnięty z fotelem ktoś marnuje się sam
Zrośnięty z fotelem ktoś marnuje się sam
Zrośnięty z fotelem ktoś marnuje się sam
A ty wiesz, ty wiesz, ty wiesz, ty wiesz
Ty wiesz, ty wiesz, ty wiesz, ty wiesz
Ty wiesz, czasem czuję jakbym myślał przez ciebie
Wiesz, czasem czuję jakbym myślał przez ciebie
Wiesz, czasem czuję jakbym myślał przez ciebie

Piasek, piasek, piasek na plaży jest na mojej twarzy
To piasek, piasek, piasek na plaży jest na mojej twarzy
A to szum wody słonej, ja siedzę tu pochylony
Szum wody słonej, siedzę tu pochylony
I czuję ciebie gdzieś tu obok mnie
Czuję ciebie gdzieś tu obok mnie
Czuję ciebie gdzieś tu obok mnie
Czuję ciebie, a ty wiesz że
Ty wiesz, czasem czuję jakbym myślał przez ciebie
Wiesz, czasem czuję jakbym myślał przez ciebie
Wiesz, czasem czuję jakbym myślał przez ciebie.

kombinuję tak: podmiot liryczny jedzie pociągiem (specyficzny rytm utworu na to wskazuje i pierwsze wersy przez szybę ucieka krajobraz), kończy się noc, zaczyna dzień, a dalej nie wiem. Nie mam żadnej biografii ani tym bardziej wielkiej księgi Kultu, może tam kryje się rozwiązanie tych nostadamusowych pięciowierszy.

dzisiaj więcej czytania niż grania. Elaborat mi magisterski prawie wyszedł. Przepraszam, ale warto to dzieło tak opisywać.

wtorek, 29 listopada 2011

Gdzie Cikwiaty- (Błazen) wyciskacz łez


Musze wrócić do tego zespołu bo na to zasługują, zajmują strasznie dużo miejsca w mojej głowie i sercu, dlatego ten zdawkowy post, który napisałem jakiś czas temu, obraża mnie i zespół, który dla mnie uczynił wiele dobrego. Byłem z nimi praktycznie od samego ich początku i ta płyta to jeden z takich odnośników, kamieni milowych w moich kontaktach z polskim rockiem. Jeśli myślę, mówię o polskiej muzyce lat dziewięćdziesiątych to odruchowo mam przed uszami i oczyma pierwszą płytę Gdzie Cikwiatów.



 Wzorcowo podane ostre granie z energią, wyrazisty wokal, mnóstwo ultraprzebojowych riffów i refrenów. Właściwie wszystko tu jest przebojowe. Czuć świeżość i radość grania. Po prostu jedna z moich ulubionych płyt. Właściwie nigdy jej nie odsuwałem od siebie, regularnie słucham jej cały czas. Mimo usilnych chęci, słabych momentów na tym wydawnictwie nie znajduję. Jak dla mnie klasyka polskiego  rocka.


Oprócz muzyki, mnóstwo fajnych wersów w tekstach, które zostają w głowie na zawsze. To tez jedna z kaset, teraz płyt, która wiem że jest ważna również nie tylko dla mnie. Chłopaki rzadziej lub częściej, ale wracają do niej i słuchają. No jest moc przeokrutna, a jak brzmi potężnie ten krążek. Szkoda, że druga ich płyta jakoś mi nie podeszła kompletnie.



Jaki utwór wybrać, same dobre, jest problem. Wygrywa chyba (Błazen) wyciskacz łez. Piękna rzecz. Wyjście solówki, śni mi się po nocach. Znam na pamięć tą płytę. Nie zliczę ile razy przekładałem strony tej kasety w moich odtwarzaczach czy to stacjinarnym czy przenośnym, ale setki razy to były. Kolejna płyta, którą zabieram na przysłowiową "bezludną wyspę".


oddajmy głos liderowi:




poniedziałek, 28 listopada 2011

Apteka- Ostateczne rozwiązanie


Jak mam o nich nie pisać często i jak mam ich nie kochać, skoro cały czas potrafią tworzyć takie kompozycje. Ten utwór to wizytówka muzyczna tego zespołu. Apteka w najczystrzym wydaniu. Mistrzowie transu. Senny klimat, gitary jak zwykle na wah wah, na pogłosach i flangerach, brakuje mi takiego grania, tym bardziej więc się cieszę, że aptekarze nadal są w formie i co jakiś czas wydadzą dziełko, dzięki któremu nie zapominam o tym kim jestem i dlaczego kocham rocka.


Ponad dwadzieścia kilka lat na lini frontu jak to sami o sobie mówią, a teksty Kodyma otwierają mi kolejne szuflady w głowie. Dzięki takim płytom nadal chcę stać na tej swojej barykadce walki z głupotą i ciemnotą. Nawet jeśli to ma się odbywać tylko w mojej głowie to i tak warto.

totalny odlot- Ostateczne rozwiązanie

Chłopaki jak to na froncie, rzucają tekstowymi granatami i robią to bardzo celnie. Tyle razy już Apteka pojawiała się tutaj, że wstawię link tylko do jednego utworu, chociaż ciągle mam wrażenie, że robię to za rzadko, a tyle genialnych kompozycji jest jeszcze do opisania.

Jeszcze tylko słów kilka o okładce, nie jest może jakaś strasznie kontrowersyjna, ale żeby mi się jakoś strasznie podobała, czy tez oddawała klimat płyty to powiedzieć nie mogę.

niedziela, 27 listopada 2011

IMTM- Love In Itself


Uwielbiam kowery. Lubię sprawdzać jak sobie różne zespoły radzą w zmierzeniu się z tym czy z innym oryginałem , najczęściej klasykiem. Uwielbiam gdy kowerobiorca jest lepszy od kowerowanego, albo przynajmniej na tyle jego wersja jest daleka od oryginału, że powstaje nowa jakość.

W tym wypadku powstał nowy niezależny twór. Bardzo dobry. Z utworu synth-popowego, new romantickowego, zrobili zupełny odlotowy chilloutcikowy numer. Wiem, mam słabośc do IMTM i (kilkukrotnie już pojawiali się na moim blogu), nawet nie przeszkadza mi, że przeszli płynnie od rocka do nazwijmy to acid jazzu, czy jakkolwiek inaczej nazwać by to co tu grają.



Gdzie są inne nagrania w tym stylu, przecież wszędzie opowiadali, że tak teraz grają, tak nagrywają. A sam utwór pochodzi z całkiem niezłej składanki tribjutowej nagranej przez naszych rodzimych wykonawców w hołdzie zespołowi Depeche Mode, który na marginesie bardzo kocham.

w tym artykule wszystko co powinno się wiedzieć o tej składance sie znajduje. Wiele z tych utworów- kowerów, jest wyśmienitych. Tak, Polak potrafi.

nie może się obyć bez oryginału: Depeche Mode- Love In Itself. Też znakomity kawałek.

piątek, 25 listopada 2011

Jan Chrzciciel- Koniec czasu


Jak ja lubię się czasem zrelaksować przy takiej muzyce. Oczyszczenie pełne. Krótko i na temat. Wsamplowana wstawka na początku kawałka  dobrana idealnie. Lubię takie rzeczy. 
Piękna ściana dźwięku, lekko się przy tym wykonuje ciężkie prace domowe i ogrodowe.



Dobrze że ta płyta trwa tylko 24 minuty i średnio każdy numer poniżej 2 minut, bo chyba w większej dawce nużące by było takie granie. Ale jako kofeina muzyczna rewelacja

czwartek, 24 listopada 2011

Oczi Cziorne vs. Tymon i trupy czyli Be Carefull= The Enemy



Właśnie mnie olśniło! dopiero dzisiaj ten fakt skojarzyłem. Tyle lat słuchania i wyszedłem na ignoranta i głuchym jak pień okazałem się! Cały dzień za mną dzisiaj chodziła melodia dziewczyn, w głowie kołatała mi myśl, że przecież już to gdzieś słyszałem w innym wykonaniu.

Przecież kawałek zespołu Oczi Cziorne- Be Carefull to baza dla utworu Tymona i trupów z płyty "Songs for Genpo" pt. The Enemy  Obie wersje znakomite. A myślałem, że mnie już nic nie zaskoczy.

środa, 23 listopada 2011

Oczi Cziorne- Be Carefull + inne rarytasy


Ten zespół to była jedna z zagadek epoki radiowej. W telewizji ani widu ani słychu, prasy muzycznej praktycznie brak, o internecie nikt jeszcze nie śnił. W radio puszczając ich utwory prezenterzy podkręcali tylko moją ciekawość mówiąc, że to zespół samych dziewczyn, a do tego ładnych i seksownych. Pani wokalistka o aksamitnym głosie, śpiewające fajne frazy. Tak ten głos nawet nazwałbym namiętnym. Cały czas wyobrażałem sobie jak one mogą wyglądać.


Dopiero fragmenty teledysków Yacha Paszkiewicza puszczane gdzieś i czasem, zaspokoiły moją ciekawość. A czy wspomniałem już o tym, że to kolejny band z Trójmiasta?


Dzisiaj posta tego dedykuję mojej dziewczynie- żonie. Bo ten utwór jest jej ulubionym i zawsze śpiewała go sobie dawno temu a może spiewa go nadal: Czarna lepka kołysanka.


Jako iż nie będe już wracał w postach do tego zespołu, bo co mógłbym jeszcze innego napisać niż dzisiaj, dlatego zadecydowałem, że zamieszczę więcej niż jeden ich utwór. Są mi one bardziej bliskie i nadal ich słucham, czyli spełniają kryteria aby znaleźć się na moim blogu.

Moim faworytem w ich niezbyt obfitej dyskografii jest kawałek:


Co za klimat! Co za klip, typowy dla początku lat dziewięćdziesiątych.
Te utwory są przy mnie od dobrych kilkunastu lat,a do tego, może po prostu kojarzą mi się znów radiomagnetofonem rodzimej produkcji i Rozgłośnią Harcerską. W sumie to nie wiem, czy są gdzieś dostępne wersje pierwotne tych poniższych utworów,  czy tylko te z oficjalnej płyty nagrane na początku ubiegłej dekady.

I chyba ich najbardziej znany utwór: Mroczny kryminał. Właściwie to chyba wszystkie te utwory z tego posta sa znane, jeśłi tak można powiedzieć o zespole Oczi Cziorne- że jest znany.

 

poniedziałek, 21 listopada 2011

Mr Z'oob- To tylko ja


Pierwsza płyta Zoobów, i jak dla mnie trochę zaskoczenie in minus. Tak naprawdę to tylko utwór tytułowy w moim klimacie jest, czy właściwie w klimacie utworów "mistera" jakie kocham. Jakaś ta płyta bez wyrazu powiem ogólnie. Takie czasy były kiedyś w muzyce, że jeśli utwór wychodził na singlu to potem często nie trafiał już na regularną płytę zespołu. No bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że nie ma tu najwiekszych hiciorów jak np. kawałka podłogi czy też kartki dla Waldka. Honoru tego wydawnictwa broni tylko utwór tytułowy.


największe przeboje zespołu:

kawałek podłogi (w moim pokoju):


oraz kartka dla Waldka:


(Kartka ze zbiorów rodzinnych- datowana na okres późnego Jaruzelskiego)


Do tej pory o Mr Zoobie się mi tutaj napisało.

 

niedziela, 20 listopada 2011

Balkan Electrique- Hijackers' Party


Strasznie mi smutno, że zespół ten przepadł, i tak mało się o nim mówi, a przede wszystkim szkoda mi, że nie nagrali nic więcej oprócz tych dwóch swoich płyt. Wiem że może wybitnie rockowe granie to nie jest i bardziej jest ten numer w klimatach wczesnego Depeche Mode. Ale lubie takie klimaty. Oczywiście do utworu No Longer With You żadna kompozycja z tej płyty się nie zbliża przebojowościa ale "Hijackers' Party" reprezentuje takie nuty jakie bardzo mi w duszy grają. Ni to smutne ni nastrojowe, a jednak w głowie mi zostaje i wracać mi się chce do tego.


Ostatnio pojawiają się "suplementy" do zespołów, które już umieszczałem na blogu ale robię to świadomie z kilku powodów:

Po pierwsze, niektóre te posty są żałosne jakościowo- szczególnie te z pierwszych miesięcy mojego bazgrolenia (tekst+ grafika), teraz staram się dodawać wszelkie materiały prasowe czy wydawnictwa, które posiadam by post był pełniejszy, bardziej wyczerpujący temat.

Po drugie, zespoły te, czy opisywane płyty mają często nie tylko jeden znakomity utwór na opisywanej przeze mnie płycie, który już zamieściłem, lecz są tam też inne kompozycje, ważne dla mnie i warte uwagi numery, więc wracam do tego wykonawcy ponownie.



perełka z pierwszej płyty, a do tego z teledyskiem:

Hijacker's Party

Tak to sobie umyśliłem i tego będę się trzymał, teraz mniej więcej wiem jak chcę by ten blog wyglądał.

piątek, 18 listopada 2011

TSA- Heavy Metal Świat


Ten gitarowy huk, jak ryk wściekłego lwa

to Heavy Metal Rock!

Niczym armatni strzał kiedyś obudzi cię

wtedy odkryjesz, że...

Hałasy wielkich miast i brudnych maszyn zgiełk

Gniewnego tłumu ryk, całkiem zagłuszył cię

Ale pozostał nam, nasz Heavy Metal krzyk!

Kroczy świat, dokąd nie wie nikt

Głuchy już na twój krzyk

Dzisiaj wiec, z nami głośno krzycz

może usłyszy nas...

Twoje życie jest Heavy, twoje problemy są Heavy

Miasto, w którym mieszkasz jest Heavy Metal!

Nigdzie nie znajdziesz ciszy...

Ten nasz przeklęty świat, już nie uciszy się,

już go nie zmieni nic...

Hałasy wielkich miast i brudnych maszyn zgiełk,

a w środku mały Ty i nie wysłucha nikt

Twojego szeptu, gdy błagać będziesz chciał

Wiec razem z nami krzycz, może usłyszy nas

ten Heavy Metal Świat!

Kroczy świat...

Czy trzeba pisać coś więcej?

Potęga i miazga. Muzyczny walec rozgniatający wszystko na swej drodze. Kolejny barykadowy numer.


poniżej bardzo ciekawe kower story opisujące wszystko co chcielibyscie o tej okładce wiedzieć a nie wiecie albo boicie się zapytać:


Jestem wyznawcą rocka! Marku prowadź!

PS.
wersja angielskojęzyczna tego utworu nie umywa się do pierwowzoru! Ale to wszyscy wiedzą.

TSA na blogu:

czwartek, 17 listopada 2011

Lech Janerka- Daj mi


Jeden z ostatnich jeśli nie ostatni reprezentant niezależności na naszej scenie rockowej. Chylę czoła, dla postawy a przede wszystkim dla muzyki. Ta płyta w całości jest przecudna. Na pewno nie jest łatwa w odbiorze, ale gdy już wejdzie w głowę to za każdym przesłuchaniem zyskuje coraz więcej. Za każdym razem gdy jej słucham odnajduje nowe smaczki. Mnóstwo się tu dzieje na drugim a nawet trzecim planie. Muzyka do słuchania w skupieniu, najlepiej na słuchawkach.



Nie wiem co Lech Janerka ma w głowie albo co bierze lub pije, bo żeby takie teksty napisać i do tego taką muzykę wysmażyć to nie można być zwykłym szarpidrutem. Pisałem już przy okazji posta o Klausie Mitffochu, że trudna to muzyka i nie wszystko mi się podoba, ale ta płyta mnie rozwala od początku do końca. Same mistrzowskie kompozycje. Wszystko oparte na gitarze basowej a to przecież dla mnie dodatkowy plus.


Chciałbym powiedzieć że
No chciałbym ale i nie
Raczej nie
Za dużo znaczeń

Pseudo Dionizy wie
I Karol przez duże "p"
Jak to jest gdy się zobaczy
A ja nie widzę nic

Daj mi gdzie nie dał nikt
Daj mi wywołaj błysk
Ratuj mnie
Niechże zobaczę

Musi być jakiś sens
Poza muzyką dance i tłem
Więc daj daj go zobaczyć

Wracać nie ma już gdzie
Lecz ciągle jest dokąd pójść
Słuchać słów i przeinaczać

Musi być jakiś sens
Poza muzyką dance i tłem
Więc daj daj go zobaczyć


Ciężko wybrać jakiś utwór. Niech będzie właśnie ten. I tradycyjnie może ktoś pokusi się o jakąś interpretację tekstu. Nie będę sadził więcej głodnych kawałków dajmy wypowiedzieć się mistrzowi:


środa, 16 listopada 2011

Turbo- Już nie z tobą


Na prawdę nie lubiłem kiedyś takiego grania i to mocno. Ale ostatnio mi się odmienia. O Turbo pisałem przu okazji utworu One Way oraz Legenda Thora. To zupełnie inne granie i praktycznie inny zespół. "Smak ciszy" to płyta przeze mnie odkryta na nowo. Kawał mocnego dobrego grania. Może i "Ironowo" grają, ale po naszemu, a Kupczyk paszczę  nadziera zawodowo i nie można mu odmówić tego, że dobrym wokalistą był- jest. A dopiero co pisałem, że nie lubię takich wokali. Kupczyka jednak jakoś mogę słuchać bez krzywienia się. Oczywiście nie wszystkich płyt.
Szkoda, że nie ma nigdzie dostępnego teledysku jaki był do tego utworu zrobiony. Z tego co pamiętam, i z tego co można wyczytać tu i ówdzie teledysk był taki nasz słowiański, chłopaki jechali syrenką albo innym pojazdem rodem z peerelu chyba. Ale stawiam piwo temu, kto ma to video lub chociażby streścić fabułę może.


Dobra okładka, prosta a wymowna i ten napis- Heavy Metal Rock- potęga, idealnie oddaje zawartość tej płyty, w sam raz na koszulkę. Do tego wszystkiego dobry tekst. Idealnie pasujący do mojej młodości i do młodości kilku moich friendów, którzy obecnie prowadzą w miarę ustabilizowane życie. Ale gdy masz lat naście, i cierpisz werterowskie katusze i kobiety, które wydaje ci się, że kochasz czesto cię zostawiają, to ten utwór potrafi wyzwolić. Krzycząc z Kupczykiem wersy tego numeru nie ma siły czujesz się lepiej. Kilkanaście lat temu smutek egzystencjalny spowodował, że razem z P. przepiliśmy "komarka" jego dziadka a ja całe stypendium w parę dni. Tak się kiedyś cierpiało.

"Komarek" dziadka czyli bohater ostatniej akcji jakoś tak wyglądał:


Sam
Sam
Sam
Sam ze sobą

Sam
Sam
Sam
Już nie z Tobą

Życie toczy się jak zaklęty krąg
Nic nie klei się mam już tego dość
Zostawiłaś mnie - gdzie cię szukać mam
Zostawiłaś mnie i znów jestem sam!

Sam
Sam
Sam
Wciąż bez ciebie

Sam
Sam
Sam Szukam ciebie

Życie toczy się jak zaklęty krąg
Nic nie klei się mam już tego dość
Zostawiłaś mnie - gdzie cię szukać mam
Zostawiłaś mnie i znów jestem sam!

re-we-la-cja
dobra płyta

wtorek, 15 listopada 2011

One Million Bulgarians- Maski dystans


Pierwsza kaseta z polskim zespołem jaką kupiłem. Oprócz tego kupiłem Sisters Of Mercy płytę „Floodland” Do dzisiaj te dwie kasety- płyty są w pierwszych dziesiątkach moich ulubionych płyt. Tak, kocham tą płytę. Oprócz sentymentów z okresu dojrzewania ta płyta ma coś jeszcze. Jest cholernie dobra i przebojowa. Uwielbiam wszystkie kawałki. Wiadomo cała historia jej jest znana, że wydana we Francji, że u nas praktycznie niedostępna. Swoją droga skąd piraci fonograficzni mieli oryginał, żeby zrobić kopię to nie mam pojęcia. To był dobry sklep z kasetami, uwielbiałem tam chodzić i chociażby poczuć zapach kaset. Tam zakupiłem w sumie pierwszych kilkanaście kaset w moim życiu.

Skontaktowałem się nawet z ówczesnymi właścicielami sklepu licząc na to, że mają może jakieś zdjęcia swego dawnego biznesu, ale niestety nie mają.  Aktualnie w tym miejscu gdzie  był sklep muzyczny "Beta" znajduje się teraz Sex shop.

Moja kaseta przepadła w mrokach historii albo w piwnicy.
Utwór tytułowy był na liście przebojów Trójki stąd ich poznałem, i dlatego pewnie  potem w sklepie z kasetami nazwa zespołu rzuciła mi się w oczy i praktycznie w ciemno nabyłem tą pozycję. Jak dla mnie co utwór to kiler. Nawet opowieść o kosmitach i misu Fazim jest zabawna i jej nie przewijam. Swego czasu z wielokrotnie tu wspominanym moim friendem R. katowaliśmy tą kasetę razem, czy to podczas wspólnie spędzanych chwil w czasach liceum, czy już potem na studiach gdy razem mieszkaliśmy.  Natchnione klimatyczne „Teraz albo nigdy”, prekursorski i bojowy rapowany  „Ptaszek” z wiertarkami i kliknięciem migawki aparatu, świetne nowoczesne granie, a to dopiero drugi kawałek. Wszystkie kawałki znam na pamięć i uwielbiam drzeć papę z Bułgarami. Uła ija auła- „Dupa”- petarda!
„Maski dystans”- lokomotywa, czy też najbardziej lajtowy, prawie balladowy- "I Don’t Like Moving" i maksymalna jazda „ Animal Love”, odjechana końcówka płyty potem następuje. Przepraszam za tą egzaltację emocjonalną ale naprawdę świetna to płyta! A do tego rarytas wydawniczy. Nie mam niestety tego kompaktu


Teraz tak patrzę, że lepiej pisać o czymś czego się nie lubi, niż o płytach, które się kocha. Po prostu słów mi brakuje, aby opisać to co czuję. Oczernić i wyśmiać łatwiej jest. Ale się dzisiaj napisałem.

„Gdyby wszystkie słowa objąć jednym słowem”

Maski dystans