środa, 29 czerwca 2016

Mary Komasa- Come


Nieźle namieszał mi w głowie singlowy "Come". Znakomita mroczna elektronika niepozbawiona przebojowości, czyli wszystko to co za co kocham taką muzykę. Nie przeszkadzał mi nawet damski wokal, do którego znacie wszyscy mój stosunek, tutaj pasował idealnie. Sięgając po płytę liczyłem właśnie na takie kompozycje. Dynamiczne, elektroniczne z basowym pulsem. Otrzymałem niestety garść ckliwych kobiecych ballad. To nie moja estetyka, nie moja muzyka. Szkoda, że Mary nagrała tylko jeden taki utwór. 




poniedziałek, 27 czerwca 2016

How Dare You Alexis- What Went Wrong


No i w końcu się doczekałem jakiejś płytki od chłopaków z poznańskiego How Dare You Alexis. Krocząc za sceną polskiego elektropopu trafiła mi się bardzo densowa Epka chłopaków. Brzmi ona grubo i donośnie. Szeroko po kanałach kładą się basy i klawisze przyjemnie tną powietrze. Jeśli jeszcze tylko wspomnę, że poziom przebojowości kompozycji zawartej na tym kilkuutworowym wydawnictwie jest równie wysoki co osiągnięte przez zespół brzmienie to mamy w rękach znakomity produkt nadający się na piątkową taneczną balangę.
 

Z niecierpliwością czekam na pełnowymiarowe wydawnictwo panów z How Dare You Alexis. Panowie, wstydu nie ma, możecie podbijać parkiety klubowe nie tylko w naszym kraju. Byłem na waszym koncercie to widziałem jak działa wasza muzyka. Brawo.




sobota, 18 czerwca 2016

The And- I.D.N.C.U.

W pogoni za polską muzyką elektro natrafiłem na zespół The And. Potencjał przebojowy tego utworu wręcz powalający. W pierwszej chwili nie chciałem wierzyć, że to skład z Polski. A tu popatrz taka niespodzianka. Być może słuchanie przeze mnie w ostatnich miesiącach tego rodzaju muzyki jest krótką sezonową modą, albo  odskocznią od schematów rockowych- nie wiem sam. Tak czy inaczej ten utwór i dziesiątki jemu podobnych wykorzystam na różnego rodzaju składankach, które uwielbiam sobie tworzyć i męczyć nimi ludzi. Dobra, ja nie tańczę, ale wy możecie.






niedziela, 29 maja 2016

Kashtany- Sleeveface


Wiosna, prawie lato. Myślę o czym mam napisać, stąd taki przestój na blogu. Czyżbym doszedł do kresu? Trzeba będzie zająć się chyba skarbnicą światowego rocka.

poniedziałek, 23 maja 2016

Hey- Hey


W roku wydania tej płyty byłem chyba największym obojętnym fanem tego zespołu na to co grają i na to co wydają. Wydawali mi się zbyt dziecinni, zbyt już zjadający swój ogon i szczerze mówiąc nawet nie kwapiłem się by poznać zawartość tej płyty. Chyba zupełnie niepotrzebnie. Słucham tej płyty po latach wielu i nie słyszę tu nic co mogłoby mnie odrzucić od muzyki tego zespołu i za co mógłbym ich skarcić czy do czegoś się przyczepić. 


Poetka Katarzyna Nosowska jak zwykle w wysokiej formie, i wiele wersów trafić może do podręczników języka polskiego dla przyszłych pokoleń. Muzycznie jest jak najbardziej heyowo, co samo w sobie jest gwarantem wysokiej jakości. Może płyta jako całość nie wnosi nic nowego do obrazu zespołu i przełomowym ani też epokowym dziełem nie jest, lecz chyba wtedy nikt od nich tego nie oczekiwał. 


Dopiero sam Hey postawił sobie nowe wyznania i zaczął penetrować regiony do tej pory mu muzycznie obce, czego dowodem są ostatnie płyty zespołu. Chociaż ostatnia sądząc po singlowym utworze może mnie w końcu do siebie przekonać. 

  
Wracając na koniec na krótko do płyty najlepszym dla mnie momentem tego krążka zarówno tekstowo jak i muzycznie jest utwór "Czas Spełnienia". Ponadczasowe.
 

niedziela, 15 maja 2016

Marylin Monroe- Muka


Na początku lat dziewięćdziesiątych zakochiwałem się praktycznie w każdej kasecie jaką można było tylko dostać na rynku. Jednym z takich przykładów jest zespół Marylin Monroe. Muza totalnie od czapy. Trudno ją stylistycznie zaklasyfikować. Słuchałem ich długo i byłem dumnym posiadaczem tej kasety. Niestety pozbyłem się jej w dobie rewolucji cyfrowej przełomu wieków. Nie słuchałem od tej pory ich bardzo długo. Dzisiaj coś mnie tknęło i przypomniałem sobie o ich istnieniu. Postanowiłem skonfrontować siłę swoich wspomnień z dniem dzisiejszym. 


Powiem krótko. Dzisiaj ta płyta tudzież kaseta podoba mi się tak samo a może i bardziej niż te dwadzieścia kilka lat temu. Niesamowite, że tak wtedy ci panowie grali w naszym pięknym kraju, a jeszcze większym szokiem jest dla mnie fakt, że ktoś im tą płytę wydał. Jak ja lubię te nadmorskie klimaty muzyczne. Przypomniał mi się jeden z przebojów mojej młodości, a mianowicie utwór "Szczepanik". Brzmienie gitar i aranżacja tego numeru nawet po latach mnie powala. Znajdziecie nawet do niego teledysk na teledyskowym kanale. 







 

poniedziałek, 9 maja 2016

3moonboys- 3moonboys


Strasznie się podjarałem gdzieś na początku nowego tysiąclecia, gdy usłyszałem kilka kompozycji z tego krążka w nocnej trójkowej audycji Piotra Kosińskiego jeśli dobrze pamiętam. Taki miałem wtedy okres eksplorowania różnych dźwięków i wszystko co odbiegało od tradycyjnego schematu zwrotka- refren przejście- solówka refren bardzo mnie podniecało. Dzisiaj niestety przesłuchanie tej płyty, która wydawała mi się znakomita staje się nie lada wyzwaniem. Podejrzewam, że muzyka raczej się nie zmieniła, a jedynie moje jej postrzeganie uległo totalnemu przesunięciu. Nie mogę już słuchać tych wszystkich postrockowych i alternatywno ambitnych dźwięków. 

 
Dzisiaj jestem gdzieś zupełnie indziej, tym nie mniej z szacunku do roku 2003 ująłem ten zespół na łamach swojego bloga. Wstyd się może przyznać, ale następnych ich płyt już nie poznałem i chyba za bardzo nie mam na to już ochoty. 

sobota, 7 maja 2016

Czerwone Gitary- Port Piratów


Kolejne Czerwone Gitary na blogu, tym razem bardzo piosenkowe, choć gitarowe. Na sobotni poranek w sam raz. Miło tak przy słonecznej pogodzie cofnąć się do lat siedemdziesiątych, gdzie rządziły gitary wah wah i syntezatorowe brzmienia podane w rytmach funk. Do tego Alibabki udzielają się wokalnie bardzo dużo na tej płycie. Seweryn Krajewski jak słychać potrafi odnaleźć się w każdej stylistyce muzycznej, a do tego jak wynika z opisu na płycie gra nie tylko na gitarze, ale i radzi sobie z moogiem, skrzypcami, fortepianem, mandoliną cytrą, lutnią. O matko, rzekłby Organek.


Próbuj Sam Przez Trudne Lata Przejść 


No i na tej płycie jest jeden utwór, który pamiętam ewidentnie z dzieciństwa, leciał on praktycznie non stop w pierwszym programie polskiego radia. Ja szykowałem się do przedszkola, rodzice do pracy, a w kuchni radio grało poranne audycje, a tam na bank puszczano ten numer. No bo skąd bym go znał.

 


wtorek, 26 kwietnia 2016

Bajm- Bajm


Zacznę od tego od czego zawsze zaczynam tego typu wpisy. A więc szkoda, że nie ma tej płyty w wersji kompaktowej. Nie wiedzieć czemu tak się stało i dzieje. Tym bardziej, że to całkiem udana propozycja tego zespołu, której twórczość w całości jakoś za bardzo mi nie przypadała do gustu. Natomiast ich debiut jest bardzo przyjemny w obcowaniu z nim, głównie może ze względu na dziecięcy sentyment do takich utworów jak "Józek Nie Daruje Ci Tej Nocy", czy "Nie Ma wody Na Pustyni". Któż ich nie zna i nie nuci sobie pod nosem. 


No przecież nie będę udawał, że mi się te numery nie podobają. Za stary jestem na takie wstydzenie się. Zresztą takich całkiem niezłych numerów jest tu więcej, bo i "Różowa Kula" też jest całkiem słuchalna. A będąc już całkiem szczery, to słabych utworów to na tym krążku raczej brak. Właściwie chyba każdy utwór hulał dosyć sporo i mocno w na radiowych falach. Trochę zespołowi zaszkodziło chyba to, że grają nadal, bo teraz ich nazwa jest dla mnie synonimem bezpłciowego grania i popowego średniactwa. A wtedy, takie kompozycje jak "W Drodze Do Jej Serca" mimo iż popowe w założeniu to miały w sobie całkiem rockowe korzenie i podejście do muzyki.





 Im więcej i dłużej słucham tej płyty po latach i kiedy stałem się mniej ortodoksyjnym muzycznym faszystą w ocenianiu muzyki i skazywaniu na niebyt w mojej głowie zespołów chociażby za ich nazwę doceniam takie płyty i zawarte na nich kompozycje. Oczywiście dzisiaj pewnie nikt już tej płyty w "normalnym" radio by nie puścił ale we wszelakich rozgłośniach typu złote przeboje albo hit of 80, można by ta całą płyte prezentować bez wybierania singlowych kompozycji. Od początku do końcu dobra popowo rockowa robota.


 

sobota, 23 kwietnia 2016

Das Moon- Weekend In Paradise


Obsuwa straszna, ale nie wiem nawet dlaczego gdzieś mi wypadło to wydarzenie w grafiku moim pisarskim, niby czekali sobie w kolejce na notkę, a przeleciał prawie rok. A wydarzenie warte jak najbardziej odnotowania. Bardzo sceptycznie podchodziłem do tego koncertu, bo nie dość, że skład bardzo elektronicznym to na wokalu kobitka. Wszystkie jednak moje obawy okazały się bezzasadne. Zespół dawał radę, a wokalistka była elektryzująco przyciągająca wizualnie, a do tego świetnie śpiewała.



Elektronika w wydaniu Das Moon nie jest łatwa w odbiorze, melodie które mimo wszystko są w utworach są bardzo głęboko ukryte niemal zasłonięte całkiem sporą dawką industrialnej elektroniki. Tym bardziej mi się to podobało, bo widać, że zespół kombinuje i chce grać ambitnie, a nie poddać się ładnej popowo elektronicznej estetyce tak modnej ostatnio, a do której nic oczywiście nie mam. 


Koncert i muzyka to jedno, do tego cały ich występ był okraszony wizualizacjami które wyświetlano za ich plecami, tak więc widowisko było kompletne i bardzo atrakcyjne dla odbiorcy. Od tego występu stałem się ich fanem. Idąc na koncert nie znałem ich żadnego utworu, tak więc moc występu była ogromna. Promowali swoją druga płytę, której do dzisiaj niestety nadal nie zakupiłem.  W sumie to sam nie wiem na co czekam. Muzycznie jeden z lepszych występów jakie dano było mi zobaczyć w ostatnim roku. 





poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Lady Pank- O Dwóch Takich Co Ukradli Księżyc


Tak się złożyło, że moje dzieciństwo właśnie miało miejsce wtedy, kiedy Lady Pank nagrał soundtrack do tej animacji. Niestety nie poczułem wtedy nic dobrego oglądając szkaradne postacie i animacje. Do dzisiaj zresztą dziwię się, że dopuszczono tak psychodeliczne wizje, które wykrzywić mogły dziecięce mózgi. Mniejsza jednak o fabułę i sam film, bo sama muzyka jednak, która powstała na jego potrzeby jest znakomita. 

Jak to jednak już tradycyjnie ze mną bywa doceniłem ją po latach. Wszystkie kompozycje nawet te typowo ilustracyjne są jeśli nie dobre, to bardzo dobre. Któż oczywiście nie zna takich hiciorów jak "Dwuosobowa Banda" czy "Marchewkowe Pole". Zresztą każdy kolejny utwór jest bardzo dobry, a cały krążek brzmi znakomicie. Szkoda tylko, że to wydanie cd takie dziadowskie trochę po taniości zrobione i wydane.

Dwuosobowa Banda 



niedziela, 10 kwietnia 2016

maneKeen- Good Mourning


Po kilku postach z muzyką elektroniczną i po ucieczce do staroci z połowy ubiegłego wieku w końcu należy wrócić do teraźniejszości. Ostatnio zaprezentowałem wam zespół Shakin Pork, z południa naszego kraju,  a dzisiaj maneKeen z Wielkopolski. Trochę głupio pisać o zespole w którym samemu się gra i poddawać go ocenie. Ale skoro każdy pseudo pisarz o muzyce za jakiego się uważam jest niespełnionym muzykiem, to za sprawą tego utworu zamierzam się choć w części spełnić jako właśnie ten muzyk amator. Mam nadzieję, że to początek drogi i będę mógł się jeszcze wielokrotnie chwalić następnymi muzycznymi utworami, które wychodzą spod ręki moich przyjaciół i mnie. Nie będę oceniał siebie napisze tylko tyle, że jest to jak dla mnie moje najukochańsze muzyczne dziecko. Do tej pory prezentowałem swoje inne oblicze pod nazwą Dog In the Fog, którego też się nie wstydziłem. Dzisiaj wypuszczamy maneKeen'a. Miłych doznań muzyczno wizualnych.


sobota, 9 kwietnia 2016

Niebiesko Czarni- Rock Opera Naga


Kolejne muzyczne wykopalisko, po którego przesłuchaniu przecierałem ze zdziwienia oczy i wycierałem patyczkami uszy by z pełna jaskrawością umysłu usłyszeć wszystko. Nadal ciężko mi uwierzyć, że takie płyty powstawały w naszej siermiężnej rzeczywistości ówczesnego systemu politycznego. Naturalnie powinno się słuchać tej płyty w całości jako concept album, ale są pewne fragmenty, które bardziej niż inne wyrywają mi serce. Chociażby trzeci w kolejności utwór "Naga", brzmiący światowo, czy kolejny równie porywający utwór "O nagiej prawdzie słuchaj pieśni" z hammondami w roli głównej. 


Dobrze, że dopiero niedawno ta płyta mnie powaliła, bo wiem, że naście lat temu nawet bym na nią nie spojrzał, a teraz sam tytuł wydał mi się intrygujący. Tytuł tytułem, ale muzyka przerosła moje oczekiwania. Ależ wokal ma ten Wojciech Korda. Wiele bym dał by zobaczyć wystawienie tej opery w teatrze, co jak wyczytałem miało miejsce w Gdyni. Najpierw Skaldowie, teraz Niebiesko Czarni, ile jeszcze razy dam się zaskoczyć płytom z tamtych lat. Całe swoje życie myślałem, że tylko Nalepa i Niemen liczyli się muzycznie w tym kraju w tamtych czasach, a tu proszę jak miło.


A dalej robi się równie ciekawie. I o dziwo dobrze brzmi ten krążek, taki ma sound z epoki ale zestawiając tą płytę z innymi produkcjami z tego okresu, to wstydu nie ma. Czuję mocno, że ta wiosna będzie należała do tej płyty. 

poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Shakin Pork- Szkielet



Przed nami banda szaleńców ze Stronia Śląskiego wraz ze swoim pierwszym i ma nadizeję, że nie ostatnim singlem, który zapowiada nadejście ich debiutanckiej płyty. Płyta ukazuje się dziewiątego kwietnia, wtedy tez grają u siebie koncert promocyjny. Jako, iż poznałem ich jakiś czas temu w realnej rzeczywistości i widziałem powstawanie tego obrazu to mogę jedynie żałować, że mnie nie tam nie będzie, bo chłopaki bardzo miłe, a okolica przepiękna. Nie pozostaje mi zatem nic innego jak tylko obejrzeć ten klip raz kolejny i was do tego zaprosić. Szukajcie tej płyty i śledźcie ich. Jak tylko uda mi się nabyć ten krążek to nie omieszkam go opisać w kilku lub też w kilkunastu zdaniach. Jak to mówi sam zespół: Kwikens!


piątek, 1 kwietnia 2016

Skaldowie- Ty


Po takiej dawce nowoczesności z przyjemnością i tęsknotą wracam to archiwów polskiego rocka. Po raz kolejny niezawodni Skaldowie ze swoją płytą "Ty" którą pokochałem po pierwszym już przesłuchaniu. Skaldowie wyrośli w moich oczach na najlepszy polski zespół ery big beatu i początków rocka. Skaldowie bez wstydu korzystają z najlepszych ówczesnych wzorców grając momentami fenomenalnego progresywnego rocka. Z każdym przesłuchaniem jestem pod coraz większym wrażeniem i z oczarowaniem słucham tej  i innych płyt zespołu nagranych w tym stylu. 


Początek całkiem zakręcony jak na nasze realia a okładka jakby następnym kadrem do płyty zespołu Ten Years After- A Space In Time" tam panowie leżeli na łące wśród traw a tu weszli do rzadkiego lasu. Dalej mamy absolutną perełkę "Daw-Jeden-Zero Start" znakomity utwór z dobrym tekstem, ach te dęciaki robią tu całą robotę. A dalej chyba mój ulubiony " Na Wszystkich Dworcach Świata" z pięknym refrenem. Czy ktoś na świecie zna naszych Skaldów w tym wydaniu?

 
Wymieniłem tylko kilka utworów, może tych, które najbardziej wpadły mi w ucho, ale słucham tej płyty i coraz większy mam szacunek dla tamtych czasów i tego zespołu.

środa, 30 marca 2016

The Dumplings- Sea You Later


Początkowo wydawało mi się, że druga płyta dumplingsów jest słabsza, dzisiaj się zastanawiam czy czasem nie jest lepsza od debiutu. Zadaję sobie też pytanie, czy czasem nie wolę The Dumplings bardziej niż Rebekę. Stwierdzę ten fakt dopiero po zapoznaniu się z występem młodszego elektro duetu na żywo. Tak wtedy będę wiedział. Chociaż czy to ważne. Raczej nie, dobrze, że dwa takie zespoły mi się trafiły i grają zawodowo. Druga płyta „Sea You Later” urzekła mnie tym, że duet potrafi zagrać tajemniczo i wciągająco swoim transem jak chociażby chyba w moim ulubionym na płycie „Dark Side” czy „Możliwość Wyspy”. Zespół potrafi też zagrać bezczelnie popowo i to po polsku „Nie gotujemy” dodając też utwór z pokręconym tekstem „Kocham Być z Tobą”, którego to zresztą jako czterdziestolatek nie potrafię objąć swoim już kurczącym się umysłem.

Powala mnie lekkością „Blue Flower”. Właściwie wszystkie te numery są dojrzałe podane bez klawiszowego kiczu, słucham i nie nudzę się. Mogę ten krążek jedynie chwalić i zazdrościć (jako niespełniony muzyk) zespołowi, że potrafi w tak młodym wieku nagrać już dwie znakomite płyty, o których pisze cała muzyczna Polska i to raczej pochlebnie. No i dziewczyna na wokalu zarówno z zespole Rysy jak i w swoim macierzystym bandzie daje radę.  Utwory promujące klipami ten krążek nie są do końca reprezentatywne może dla całości, chociaż i tak wraz z pozostałymi kompozycjami tworzą spójną i logiczną całość. Brawo i jeszcze raz brawo.

niedziela, 27 marca 2016

Bokka- Bokka


W wypadku tej płyty już nie jestem tak zachwycony, w przeciwieństwie do internetów gdzie wszyscy chwalą tą płytę. Trochę zbyt dużo momentów spokojnych, które wprowadzają elementy dłużyzny, która strasznie mnie w dzisiejszych niespokojnych czasach drażni i powoduje brak możliwości skupienia się na czymś co tego skupienia mi nie daje. Wyrywając jednak niektóre fragmenty z całości muszę przyznać, że bronią się one znakomicie i właśnie tego mi brakuje, żeby cała płyta była taka spójna i mocna jak jej niewielkie fragmenty, dzięki którym nadal wracam do tej muzyki. Zobaczcie sami zresztą ten poniższy fragment. Mam ciary.


A przy klipie już nie mam