wtorek, 30 grudnia 2014

Lady Pank- The Best Of


Nie będę robił żadnych muzycznych podsumowywań, bo trudno byłoby mi zebrać kilka płyt, które w tym roku zrobiły na mnie wrażenie. Nie wiem, może nic nie słyszałem, a może nic dobrego nie nagrano. Może zrobie sobie ranking singli, bo tych może kilka bym nazbierał w swojej pamięci. Bezapelacyjnie mimo to najlepszą płytą tego rocku jest dla mnie Organek i jego "Głupi". I to by było na tyle w tym temacie. Poza tym bezstresowo zamierzam dzisiaj i jutro słuchać sobie starego Lady Pank.


















 





niedziela, 28 grudnia 2014

Krzysztof Zalewski- Zelig

 

No nawet przez moment łudziłem się, że facet nagrał całkiem niezłą płytę. Kumple promowali mi ciągle numer „Jaśniej”. Mieli go nawet ustawiony jako dzwonek w telefonie i zapewniali mnie, żebym posłuchał, bo na pewno ci się spodoba- namawiali. Długo się opierałem, bo jakoś nie chciało mi się w to wierzyć. Po przesłuchaniu wielokrotnym musze im wszystkim odpowiedzieć: Chłopaki, no nie, nie podoba mi się. Bardzo popowe to nagrania. Rozumiem, że Zalef włożył w tą płytę całego siebie, ale nie jest to moja bajka. Jeszcze jeden ciekawy numer jaki mogę wykroić z tej płyty to „Folyn”. Dobre to jest to faktycznie, więcej takich klimatów powinno się tu znaleźć. Dwa utwory, to trochę mało.

 
Ciekawie Krzysztof Zalewski kombinuje, bawi się brzmieniami i pomysłami. Nie jestem widocznie targetem jego płyty. Zupełnie poważnie to wolę jego zupełnie inne wcielenie. Może następny krażek będzie bardziej wyzwolony.

 

piątek, 26 grudnia 2014

Underground- After Grunge


 
Znacie The Days Of The New? To taki band z zagranicy, któy gra taki trochę grunge na akustykach. Bardzo dobre granie. Takie było moje pierwsze skojarzenie, kiedy usłyszałem tą płytę. No i ten tytuł sugerujący praktycznie wszystko. Różnica jest taka, że Days Of The New na swoich trzech płytach grają porywająco, a panowie z Underground grają po polsku, czyli przeciętnie.
 
 
Zupełnie nie tego się spodziewałem po tym zespole, bo jakiś czas temu opisywałem płytę składankową, na której znalazł się zupełnie inny ich utwór, to znaczy w zupełnie onnym stylu niż te balladowe wersji podane w wersjach unplugged i myślałem, że to właśnie tym tropem drużyna będzie podążać. Cóż niestety. Zgodnie z tym co napisano w recenzji poniżej, wypadałoby mi poszukać ich debiutu, może tam znajdę chociaż część tego czego szukałem.
 
 
 
wersja bez prądu:
 
 
"Dancing Soldiers", to jedyna kompozycja, jakiej da się słuchać, Reszta to niestety niestrawne dla mnie akustyczne wykonania przeciętnych numerów. A mogło być tak nieźle. Jak na przykład tutaj:
 
 
 
Dla porównania Days Of The New:
 
 
 

czwartek, 25 grudnia 2014

Felieton okołorockowy cz. IV

 

Poruszę krótko dwie sprawy. Pierwsza. Postęp cywilizacyjny, jak już to niedawno zasygnalizowałem jest nieunikniony i przybiera najróżniejsze formy. Wkrada się on do każdej sfery życia. W życiu nie przypuszczałem, że będę świadkiem takiej sytuacji jak ta na zdjęciu. Jak widać facet kupił gotową choinkę z ozdobami! Przyszedł do marketu i wrócił do domu z ubraną gotową do swoich zadań choinką. Niezły numer.
 
 
Drugi wątek natomiast dotyczy tej płyty, którą otrzymałem za zajęcie drugiego miejsca w konkursie zorganizowanym przez portal SteroLife, a dowiedziałem się o nim od Edgara z Music On the Head, któremu zatem juz po raz kolejny mówię: dziękuję!
 
a muzycznie ostatnio ten numer mi siedzi:
 
 
 
 

wtorek, 23 grudnia 2014

Dog In The Fog- Zawróć (teledysk)

 
Nazbierało nam się trochę różnorakich materiałów filmowych, postanowiliśy więc je wykorzystać i zmontować filmik będący zarazem klipem do naszego utworu "Zawróć". Obraz przedstwia szeroko rozumiane życie w trasie oraz meandry nagrywania i promocji. Różni się ono od dajmy na to zespołu Kombi tym, że oni za te wszystkie męczarnie dostają kasę, a my musimy ją wydawać, byśmy mogli sobie zagraćdajmy na to chociaż koncert.
 
 
Dzięki Grycz za klip!
 
 

sobota, 20 grudnia 2014

Budka Suflera- 1974-1984

 
Aż chce się rzec: "trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść...". No i zeszli. W sumie niepokonani. Chociaż raczej nigdy nie znajdowali się w orbicie moich zainteresowań, to pojedyńcze numery mają zacne. Zresztą ta płyta jest tego najlepszym przykładem. Praktycznie same przeboje. Na szczęście z okresu, kiedy Budka faktycznie grała rocka i była na polskiej scenie znaczącym przedstawicielem tego nurtu. 
 
 


Powiem tak. Szanuję ich, chociaż nie słucham. (Szanuję, ale Tango i Piąty Bieg mogli sobie podarować). Tak czy inaczej szacun Panowie. A na okładce zawsze mnie zastanawiało, czy z tego helikoptera lecą świeczki czy tampony.




środa, 17 grudnia 2014

Wały Jagielońskie- Etykieta Zastępcza

 
Nie dalej niż latem opisywałem składankowe Wały Jagielońskie jakie znajdują się w mojej winylowej kolekcji, a nawet nie wiedziałem, że kiedyś kupując pakiet winyli nabyłem ich inną płytę, której co prawda materiał w dużej części się pokrywa, ale słucha się tego z równie wysoką porcją przyjemności. Dzisiaj wpadła mi ona w ręce, więc wylądowała od razu na talerzu.
 
 
Wspomnienia z minionej epoki mam jak każdy raczej niezbyt wesołe, ale nadal uśmiecham się słysząc takie numery jak chociażby właśnie pieśń o kombajnie, czy juz opisywane kiedyś utwory o Warsie, czy Monice, albo o balladę przeżyciach mieszkańców placówek penitencjarnych. Miło czasem odpocząć od hałasu rockowych gitar. Polecam. Niezły pomysł na tytuł płyty i okładkę. Pomysł na miarę minionych czasów.




poniedziałek, 15 grudnia 2014

Ryba And The Witches- Rain On Your Back

 
 
Ale głupia nazwa dla bandu pomyślałem sobie. A tu proszę taka niespodzianka. Nazwa na szczęscie nie gra. Znam co prawda tylko ten numer z klipem, ale już jestem na tak. Takie trochę Sisters Of Mercy wymieszane z Type O Negative. Widzę, że oprócz nowej płyty Decapitated będę musiał również rozejrzeć się za tym krążkiem. Cóż to za panowie z nikąd. Dawno nie słyszałem tak dobrego polskiego numeru.
 
 
 
 

sobota, 13 grudnia 2014

Apteka- Od Pacyfizmu Do Ludobójstwa

 

Nie wiem co się ze mną dzieje, ale to chyba pierwsza płyta Apteki, która mnie do siebie muzycznie nie przekonała. Specjalnie napisałem muzycznie, bo tekstowo jest jak zwykle znakomicie. Celne i inteligentne monologi Kodyma jak zwykle trafiają w samo sedno, lub też po prostu są genialne i dosadne w swoim przekazie. Co z tego skoro zawsze Apteka kojarzyła mi się z pewnego rodzaju transem i odlotem.
 
 
Tutaj jest bardzo mało takich fragmentów. Zespół rżnie ostrego topornego rockendrola, co samo w sobie nie jest zarzutem, ale nie ukrywam , że ciężko mi się tego słucha. Mocno i ciężko tak gra zespół. Pewnie zasługa to częstej zmiany składu zespołu, bo każdy krążek w ostatnich latach miał zupełnie inne oblicze. Ten jest bardzo rockowy. Kodym też mniej korzysta z różnych gitarowych zagrywek i efektów ograniczając się do ostrego przesteru. Jak wspomniałem ostro, punkowo, z mądrym tekstem.  W zasadzie powinno mi to odpowiadać, a jednak chwilami męczy.  
 
 
Dobrze, że takie numery jak Opowieść Medialna również znalazły się na tej płycie, bo chyba takich rzeczy mi właśnie najbardziej brakuje. A może znów najlepszą receptą okaże się czas, który jeśłi minie w odpowiedniej ilości spowoduje zupełnie inne moje podejście do ostatniej jak do tej pory propozycji płytowej jednego z najlepszych polskich bandów.

piątek, 12 grudnia 2014

Decapitated- Instinct

 
Oj dawno żadna tak ostro młócąca kapela nie zrobiła na mnie takiego wrażenia. A do tego, co najważniejsze- są z Polski. Co prawda nie słyszałem jeszcze całej płyty, ale ten singiel mnie rozłożył. Chcę posłuchać tego materiału w cąłości. Oj Vejdery i Behemoty, drżyjcie. To mi się bardziej podoba. Miazga! Już poluję na ten krążek.
 
 

środa, 10 grudnia 2014

Proletaryat- Revolt

 

Ach ten czar wspomnień. Po opisaniu proletarjackiej płyty "Prawda" nakręciłem się i odsłuchałem pierwsze płyty tego pabianickiego zespołu. Ależ to były piękne chwile wtedy i teraz. Zawsze będzie mi tego miło posłuchć i wracać do takich czasów, kiedy takie numery były na co dzień w telewizji i radio. By zatem przywołać tamte czasy dzisiaj płyta relatywnie nowa, lecz pochodząca z czasów, gdy zespół dopiero zaczynał swoją karierę. "Revolt" to raczej zapis dokumentalny tego jak wyglądał zespół i jego muzyka dwadzieścia kilka lat temu niż regularne wydawnictwo. Nadaje się na prezent dla najwierniejszych fanów zespołu. Na szczęście chłopaki zaserwowali coś fajnego, unikatowego, a nie tylko zwykłe the best czy też zapis kolejnego koncertu.
 

 
 

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Postęp Cywilizacyjny W Polskim Rocku. cz. I

 

Świat pędzi do przodu w każdej dziedzinie. Czy to technologia, czy muzyka. Każdy utwór i każda płyta jest znakiem swoich czasów. Słucham tej mojej muzyki lat już prawie trzydzieści i dopadł mnie syndrom zmian i patrzenia w przeszłość jeśli tak to można w skrócie obrazowo nazwać. Poniżej zamieszczę kilka utworów, które w ten czy inny sposób związane są nierozerwalnie z epoką w jakiej powstawały i niektóre z nich są już może nie tyle nie aktualne co po prostu niezrozumiałe dla wielu odbiorców. Pod warunkiem, że ci odbiorcy w ogóle na nie trafią. Postaram się zachować w miarę chronologię by ewolucja, a miejscami rewolucja był bardziej zauważalna i  jaskrawa. Dawno zresztą nie umieszczałem takich swoich przemyśleń około muzycznych więc wypadałoby czasem do nich powrócić. Niech więc post ten nosi dumną nazwę: Postęp technologiczny i cywilizacyjny w polskim rocku. Oczywiście nie jestem wstanie zawrzeć wszystkich utworów, które ten temat poruszają, więc liczę na kreatywność czytelników jeśli tacy jeszcze tu się zdarzają.
 
Na początek Kapitan Nemo i jego ponura wizja świata, która właśnie stała się rzeczywistością:







Zacznijmy od zespołu Kombi. Jeszcze przez jedno i. Już u nich w utworze „Królowie Życia” pojawia się już archaiczny wers „Na taśmie telerecordingu coś tam coś tam”. Co to ten telerecording myślicie sobie. No właśnie. A co powiecie na utwór Urszuli "Podwórkowa Kalkomania? Czy ktoś z was młodzi rodacy wiecie czym była kiedyś kalkomania? A do tego klip wymiata również.



Jeszcze jeden utwór poruszający tematykę obrazu i dźwięku. Lady Pank „Oglądamy Film” z płyty „Tacy Sami”. Sam utwór jest naprawdę niezły, pochodzi z drugiej połowy lat osiemdziesiątych, a tematykę porusza wiadomą, rzekłbym , że kulturę magnetowidów VHS, na których oglądało się amerykański film z dubbingem włoskim i na to nałożony był jakiś amatorski polski lektor o głosie nie przypominającym współczesnych spikerów. Do tego obraz był raczej podłej jakości i trzeba się było raczej domyslać co aktualnie się dzieje w filmie. Z tego właśnie okresu pamiętam filmy jakie widziałem po raz pierwszy w życiu: "Comando", "Kobra", "Rambo" I i II czy też chociażby "Miliony Brewstera" i "Akademia Policyjna".

 

A no i jeśli już oglądamy filmy to nie może jeszcze raz zabraknąć Kapitana Nemo i jegoo Videonarkomanii, która idealnie pasuje do mojego panelu dyskusyjnego, który właśnie wam drodzy słuchacze i czytacze prezentuję.

 
Podobnie rzecz się ma z closterkellerowym utworem z płyty „Violet” gdzie Anja śpiewa o „Video Filmie” Kto dzisiaj posiada magnetowid, a do tego sprawny? A to już są lata dziewięćdziesiąte.


 

Było wideo, magnetowidy, filmy, to i musi być Telewizja. Skoczymy teraz w swoich rozważaniach do rozwoju innych technologii. Najpierw Republika będzie się chwaliła że są tymi wybrańcami, którzy w latach osiemdziesiątych posiadali telefony stacjonarne i używali ich do różnych celów.


a to mój pierwszy telefon komórkowy:


Następnie wraz z zespołem Sex Bomba zapoznamy się z rozwojem i funkcjonowaniem współczesnej technologii komórkowej i internetu:


"...Halo, to ja, pędzę do ciebie światłowodem..." A dzisiaj światłowód jest czymś oczywistym, chociaż wtedy (no właśnie kiedy? kilkanaście lat temu), niewielu z nas wiedziało z czym to się je prawda? Telefony mamy załatwione, czas więc przejść do technologii bardziej zaawansowanej.


Wkraczamy w dwudziesty pierwszy wiek za sprawą niedawno wspomnianego już u mnie na blogu, acz wielce wymownego utworu „Mamo mój komputer jest zepsuty” zespołu Cool Kids Of Death. Rozumiem złość i rozpacz autorów tego utworu, który powinien stać się hymnem wszystkich użytkowników wszelkiego rodzaju pecetów, gdyż awaria naszych ukochanych urządzeń faktycznie jest dramatem. Przekonałem się o tym na właśnej skórze. Dzień bez internetu jest dla mnie początkiem końca świata.

Mamo mój komputer jest zepsuty

Ponownie Closterkeller w temacie komputerów czyli o tym jak rozróżnić życie w realu od tego wirtualnego. Gdzie jest granica, którą młodzież już zaczyna przekraczać czyli znakomity zresztą numer: „Nie Tylko Gra”


I tak doszliśmy do czasów współczesnych. Oczywiścei temat jest bardzo obszerny i jedynie zaznaczyłem kilka spraw i przedstawiłem kilka utworów tekstowo-muzycznych, które najszybciej wpadły mi do głowy. Jak tylko jakiś utwór będzie pasował mi do tej temetyki natychmiast go tu wrzucę. Nie poruszyłem kompletnie tematu fejsbuka, czy też wszelkiej maści reality szołów. Zapewne w naszym rocku te tematy nie przeszły bez echa. Liczę też na was czytelnicy, może ktoś ma w zanadrzu jakiś utwór, który pasowałby do naszego felietonu.

Radiomagnetofon czyli symbol swoich czasów. Kiedyś tylko kasetowe, potem z odtwarzaczem płyt cd, a dzisiaj z wejściem na USB, czyta empetrójki...