niedziela, 29 listopada 2015

Skalpel- Skalpel


Przy okazji odkurzenia sobie płyty zespołu Pink Freud wpadła mi w ręce ta oto płyta, o której też właściwie zapomniałem, a również słuchałem jej bardzo długo i bez przerwy. Zespół Skalpel, który właściwie jest duetem didżejów, ale to co tworzą jest naprawdę niesamowite, zresztą ich kontrakt ze znaną światową wytwórnią Ninja Tune może robić nadal wrażenie. Współczesna elektronika połączona ze światem jazzu. Robi to wrażenie. 


Trudno oczywiście uznać to co robi Skalpel za muzykę łatwą miłą i przyjemną, ale ja takiej nie szukam. Muszę chyba na dłużej pozostać w takich nastrojach i odkurzać płyty z początku XXI wieku. Podobnie jak i w przypadku Pink Freud, przestałem właściwie śledzić, co też dalej zaproponował nam zespół. Co prawda słuchałem jeszcze płyty "Konfusion" ale kompletnie nie pamiętam z niej nic, ani jednego dźwięku. Zacznę zatem od niej. Póki co, Pierwszy Skalpel jest znakomity. Nie chce mi się aż wierzyć, że to już tyle lat minęło od premiery tego albumu.



czwartek, 26 listopada 2015

Pink Freud- Sorry Music Polska


Nie wiedzieć dlaczego nie słucham już tej płyty, a jeszcze kilka dobrych lat temu robiłem to wręcz nałogowo. Jako zatwardziały fan rocka udało mi się swego czasu przebić przez mur niezrozumienia dla jazzu i gatunków mu pochodnych i traktuję ta muzykę na równi z muzyką gitarową. Coltrejny i Majlse często pojawiają się w moim domu i goszczą podczas moich podróży po muzycznym świecie. Już zresztą kilkakrotnie pojawili się na blogu różni jazzmani. Dzisiaj po raz kolejny mam przyjemność obcować z twórczością Wojtka Mazolewskiego, który jest bardzo płodnym artystą. Pink Freud oprócz dobrej nazwy nagrał właśnie tą oto niezła płytę o jeszcze ciekawszym tytule. "Sorry Music Polska" to zbiór znakomitych kompozycji, do których nie trzeba się za długo przekonywać. W miarę wyraziste motywy i momentami przebojowe zagrywki instrumentalne powodują, że ten krążek słucha się nadzwyczaj dobrze i nie ma się wrażenia, że muzycy chcą nam pokazać jazz współczesny, który im bardziej niezrozumiały jest tym lepszy. 



Nie wiem też dlaczego swoja przygodę z tym zespołem właściwie zakończyłem na tej płycie. Chyba będzie to dobry bodziec ku temu, by sięgnąć po ich inne płyty. W końcu to najlepsze psychodeliczne dźwięki jakie zagrano na jazzowo. Zaraz mnie znawcy zjedzą, bo napisać, że Pink Freud gra jazz to tak jakby uznać, że Bon Jovi reprezentuje swoją grą hejwi metal bitewny. Zatem już prostuję. Oczywiście wysłuchali Państwo płytę zespołu grającego yass.

wtorek, 24 listopada 2015

Dead Snow Monster- I Wanted To See A Monster


Nadal chcecie mi powiedzieć, że w Polsce oprócz Vadera i Behemotha nie ma zespołów, które można by z duma pokazać za granicą na jakimś znanym festiwalu? Myślę, że po przesłuchaniu tego, co ma do zaproponowania band Dead Snow Monster można by z powodzeniem wcisnąć za granicą kit, że to jacyś młodzi brytole grający na czasie indie rock inspirowany gdzieś tam podskórnie Jackiem White'm. 


Mogę się przyczepić do zbyt może oczywistych zapożyczeń i wspomnianych inspiracji, ale dzisiaj nie mam na to ochoty i z przyjemnością wrzucam sobie każdy kolejny ich utwór z płyty, która powstała niedaleko mojej mieściny w Vintage Records z Porażyna. Prawdziwe vintage zarówno w środku jak w muzyce chłopaków. Jak ktoś podpisał któryś z klipów: Nieźle kombinujecie. Straszną jedynie rzeczą jest to, że takie granie i taki fajny obrazek jak do utworu "True Romance" ma tylko kilka tysięcy wyświetleń. 
 


niedziela, 22 listopada 2015

Skaldowie- Od Wschodu Do Zachodu Słońca


Kolejny szok i znów niemały. Skaldowie w rockowej odsłonie. Jednak mieliście rację. Te słowa kieruję do moich kolegów, którzy w komentarzach zachęcali mnie do zapoznania się z twórczością Skaldów, do zagłębienia się w ich muzykę. Nie pożałowałem, że spróbowałem. Człowiek szpera i szuka klejnotów muzycznych nagranych zagranicą. Penetruję nieznane kanony rocka, słucham drugoligowych zespołów, które nigdy nie zostały odkryte. Nie chcę słuchać tylko Black Sabbath, Led Zeppelin, czy Deep Purple, bo wiem, że mnóstwo powstało płyt, które są dobre i wartościowe, ale z różnych względów świat się na nich nie poznał i nie weszły do światowej klasyki rocka. wiele takich płyt znalazłem i słucham ich równei często co płyt ich bardziej sławnych kolegów. Po co to wszystko piszę. Ano chyba tylko po to by po raz kolejny ucieszyć się, że znalazłem kolejną dobrą nieznaną ( przynajmniej mnie) płytę. 


Znakomite teksty i świetna okładka idealnie wpisująca się w muzykę jak i lata kiedy ta płyta powstała. Co zatem na taką płytę musieli powiedzieć ci dla których Skaldowie byli dostarczycielami hitów łatwych miłych i przyjemnych. Musieli być w szoku, tak jak ja jestem słuchając tej płyty. 


Nie posiadam ani winylu ani wersji kompaktowej tej płyty. znak to tylko taki, że czym prędzej muszę się w nią zaopatrzyć, bo Skaldowie na tym longplayu grają światowo. Jest znakomity hammond, świetne zagrywki i klimat rodem z zachodnich wydawnictw powstałych w tamtych latach. To zupełnie inni Skaldowie, niż ci, którzy królują w mediach. Świetny rockowy album na miarę swoich czasów. Przepraszam za lekko egzaltowany wpis, ale tak jakoś w niedzielny poranek zadziałała na mnie ta płyta. Szukam w dyskografii Skaldów dalszych takich doznań. 
 

piątek, 20 listopada 2015

Czerwone Gitary- Pejzaż Miasta


Jestem pod wrażeniem. I to chyba nawet ogromnym. Z kilku zresztą powodów. Po pierwsze, że taki utwór nagrał zespół Czerwone Gitary. Po drugie dlatego, że nigdy go do tej pory nie słyszałem, a po trzecie to dlatego, że nie wiem kompletnie na jakiej płycie został on wydany. Nie jestem specem od twórczości tego zespołu, ale jeśli mają chociaż jedna płytę, an której tak grają, to ja ją chcę natychmiast. Chyba nie mam nic więcej do dodania. Proszę, dziękuję.

środa, 18 listopada 2015

Kury+ DJ Scissorkicks- 100 lat Undergroundu


Kolejne wcielenie Tymona. Tym razem elektroniczno rapowo hiphopowe. Słychać, że Kury spenetrowały kolejny obszar muzycznego kosmosu i udały się w ten trip. Czy mi z nimi na tej płycie po drodze? Raczej nie. Najlepsze z tego wszystkiego są jak zwykle teksty. Bardzo celne obserwacje życia codziennego, głębokie i celne metafory, zabawa słowem. 



Nie dorosłem do tych dźwięków i chyba już nie dorosnę, tak samo jak do lektury książki Tymańskiego, która leży już na półce od roku i nie zanosi się bym w końcu do niej zajrzał. Jeśli już to zrobię, to może.  dowiem się czegoś więcej o genezie powstania tej płyty Kur, bo na razie kompletnie nie kumam tego odpału Tymon.

poniedziałek, 16 listopada 2015

Arbeiter Klasse- Gry I Zabawy Towarzyskie


Dzisiaj postanowiłem na chwilę oderwać się od winylowych płyt i sięgnąć po nagranie z taśmy magnetofonowej niskoszumowej. Utwór legenda, zresztą chyba nie tylko dla mnie. Co więcej po nich zostało, raczej nic. Nie widziałem i nie słyszałem nic więcej. Jest wydana kaseta w minimalnym nakładzie i tylko to. Dzisiaj można by napisać, że zespół był przedstawicielem elektropopu, chociaż wtedy gdy słyszałem ten utwór na falach radiowych był on dla mnie jak najbardziej rockowy. 


Znakomity utwór, łza się w oku kręci. Tym bardziej, że wyczytałem gdzieś, że podobno całkiem niedawno zmarł wokalista tego zespołu. Od dłuższego już czasu chodził za mną ten utwór. Na próżno szukałem jakiejś wzmianki o nich w prasie, by ją tutaj umieścić. Niestety, widocznie słabo szukałem. No i proszę nawet teledysk znalazłem. Ciekawe gdzie go prezentowano.


sobota, 14 listopada 2015

Tadeusz Nalepa- Absolutnie


Nie sposób nie zgodzić się z recenzją zamieszczoną poniżej. Niestety dużo w niej prawdy. Za dużo banalnych dźwięków i utworów. Gdyby ta płyta nie była sygnowana nazwiskiem Nalepy, słysząc takie kompozycje miałbym wrażenie, że to kompozycje jakiegoś lokalnego bluesowego bandu, grającego na co dzień w jednym z tysięcy domów kultury.


Tak mnie naszło na ten krążek, bo dawno go nie słyszałem i nie wiedziałem czego się spodziewać. W dniu wczorajszym byłem na bluesowym koncercie i pewnie to mnie pchnęło w ramiona pana Nalepy. Być może kac, który się mnie uczepił wpływa na moją trzeźwość umysłu i percepcję dźwięków i to on powoduje tak chłodny odbiór płyty "Absolutnie". Czytam co napisałem i trochę mi wstyd, że tak pojechałem ten krążek. A przesłucham go sobie jeszcze raz, może następnym razem będzie lepiej.



Mogłem napisać dzisiaj o płycie "Zerwany Film", tam jest jeden utwór, który idealnie opisuje stan psycho-fizyczny w jakim się aktualnie znajduję. Dodam tylko, iż jest to utwór tytułowy.

czwartek, 12 listopada 2015

Jan "Ptaszyn" Wróblewski & Wojciech Karolak- Mainstream


No to tym razem trochę więcej jazzu, a właściwie sam jazz. Tytuł chyba nam mówi podobnie jak w przypadku płyty pana Makowicza, jaka to będzie płyta. Muzyka łatwa miła i przyjemna, sącząca się z głośników jako tło do inteligentnej rozmowy byle nie o polityce. Dwaj znani u uznani dżentelmeni polskiego jazzu.


I Hear Music 


Nie zadałem sobie nawet trudu by sprawdzić, czy ta płyta jest dostępna w wersji kompaktowej, bo ta gra tak dobrze, że niczego mi nie brakuje w jej brzmieniu. Dobrze, że jest pewien fascynat w niezbadanych zakamarkach internetu, który umieszcza na youtube wszystkie płyty jakie wydano w Polsce, dzięki temu mogę bardzo często ilustrować swojego posta muzyką. To już któryś raz, zdarza mi się korzystać z jego wrzutki. musicnonstopklasyka, oprócz tego pisze też swojego bloga, którego czytam.  Pozdrawiam, polecam i dziękuję.


wtorek, 10 listopada 2015

Adam Makowicz- Piano


Dzisiaj znów mała odskocznia od gitarowego świata rocka. Na talerzu wylądowała płyta Adama Makowicza z zacnej serii Polish Jazz. Płyta o wszystko mówiącym tytule "Piano". Adam Makowicz, jak sama nazwa wskazuje gra na fortepianie. Tylko czy trzeba było od razu nagrywać i wydawać płytę z taką muzyką? Jak dla mnie to po prostu zbiór miniatur, może nawet szkiców. Szkoda, że tylko słychać tu jeden instrument, przez co płyta staje się po chwili nico nużąca, żeby nie powiedzieć nudna i przewidywalna.


Oczywiście jest to moja opinia i zapewne koneserzy polskiego jazzu zrzucą mnie w przepaść niewiedzy i osądzą bez procesu. Chociaż jak na moje ucho za dużo jazzu to na tej płycie nie uraczymy. Takie granie prędzej pasuje do niemego kina, w którym muzyk siedzi i opisuje dźwiękami fabułę na czarno białym ekranie. Cóż, takie mam skojarzenia. 




niedziela, 8 listopada 2015

Terrific Sunday- Streets Of Love


Kolejny singiel Terrific Sunday. I znów utwór, po którym nie słychać, że powstał nad rzeką Wartą, a klip równie światowy co inne produkcje rockowych zespołów z wysp. Nigdy takie granie nie było tym czym się jarałem, ale powoli to co trafia do mnie od chłopaków z Poznania mnie przekonuje i z przyjemnością posłuchałbym całej płyty. Chciałbym by cała płyta składała się z takich strzałów jak "Bombs Away" czy dzisiejsze "Streets Of Love"


 

piątek, 6 listopada 2015

Organek- Live Poznań- 05.11.2015


Nazywał się Organek i wystąpił wczoraj w jednym z poznańskich klubów. Już tyle razy obiecywałem sobie, że nie pojadę do tego klubu bo tam wszystko brzmi źle i mam potem mieszane uczucia muzyczne. Z jednej strony wiem, że grali dobrze, ale z drugiej wysiłki akustyka idą zazwyczaj na marne. Nędzna jakość dźwięku. No bo raczej winne jest miejsce, a nie każdy kolejny akustyk nagłaśniający swoje zespoły. Tak też było i tym razem. Straciłem wiele doznań muzycznych z sprawą zbyt basowych gitar i nieczytelnego wokalu. Poza tym Tomasz Organek zagrał znakomity koncert. Byłem wręcz wduszony w podłogę i oczarowany klimatem.

Klipy umieszczam tutaj, bo we wpisie o płycie one jeszcze nie istniały



Kompozycje generalnie znane z debiutanckiej płyty ale każda zmieniona, wydłużona, rozimprowizowana. Pełen luz i zgranie zespołu swoboda wykonawcza. Znakomite wykonanie utworu ”Stay” przy którym poczułem się prawie jak na koncercie The Doors. Rzucony doorsowy hammond i Organek odprawiający egzorcyzmy wokalne zakończone szajbą pana perkusisty, który grał całym sobą, a jak trzeba było to grał i na stojąco. Obłęd. I tak do końca, nawet przerwy między utworami były warte uwagi, świetne połączenie między kawałkami nadawały ciągłości spektaklowi. Odśpiewane z całą salą „O Matko” i „Głupi ja” okazały się bardzo mocnymi fragmentami tego szoł. Organek darł japę, basista grał na bębnach i przeszkadzajkach i śpiewał. Nie nudziłem się ani przez chwilę. Pewnie mało jeżdżę na koncerty i mało widziałem i słyszałem, ale koncert Organka jak dla mnie petarda. 

  
Eskulapie, sorry. Ostatni raz tam byłem i chociażby miałbym sam tam zagrać to tam nie pojadę

wtorek, 3 listopada 2015

Superhalo- Danger! Poison


Trzeci singiel z nadchodzącej płyty. Znakomite granie. Czekam z niecierpliwością na płytę. Kiedy to nastąpi nie wiem. Ciekawe czy chociaż sam zespół to wie. Słuchasz i nie słychać, że to polski band. Patrzysz i nie widzisz, że to polski klip. 

 

niedziela, 1 listopada 2015

Karimski Club- Karimski Club


Pan Owczarek puszczał ten zespół bardzo często w Trójce w nocnej swojej audycji i trochę mnie wtedy urzekło to granie. Co prawda z tego co pamiętam prezentowane były zawsze nagrania live, w których ten zespół prezentował się znakomicie. Do tego jeszcze byłem w tedy w takim momencie swojego muzycznego żywota, w którym lekko zwątpiłem w rocka i poszukiwałem innych form muzycznego wyrazu. Stąd też byłem bardzo chłonny na dźwięki wszelakie.



Minęło kilka lat i w ręce wpadał mi ich płyta, z czego się wielce ucieszyłem. Tym prędzej odpaliłem ją sobie i znów niestety spotkał mnie srogi zawód. Nie to nie to, nie to nie ta muzyka, to chyba nie ten zespół. Takie myśli przelatywały mi w głowie. No i z tymi wrażeniami zostałem do dzisiaj. Płyta wylądowała w najczarniejszej otchłani mojej kolekcji i sięgam po nią tylko z okazji zbliżających się porządków kiedy trzeba wyjąć płyty z półek by wytrzeć na nich kurze, ewentualnie eksterminować pająki.



No i nie wiem dlaczego tak się stało. Być może wróciłem do rocka w końcu i takie clubowo jazzowo acidowe odloty przestały mnie kręcić. W sumie to sam nie wiem czego oczekiwałem po tym krążku. Może zawsze w nocy, kiedy słyszałem Karimski Club byłem w jakimś odmiennym stanie świadomości spowodowanym spożyciem alkoholu i wtedy noc plus promile powodowały, że moje stępione neuroprzekaźniki akceptowały te nagrania.


Za dużo elektroniki, za dużo gadania. Nie płynie to tak jak powinno płynąć i tyle. Wolałbym więcej żywego grania, więcej przestrzeni i luzu, a tu wszystko jest tak napakowane i upchane, że traci swą pierwotną lekkość. Do tego za dużo damskich wokali, za którymi tradycyjnie nie przepadam. A to już po prostu nie moja bajka.