poniedziałek, 31 marca 2014

Mamo mój komputer jest zepsuty!!!!


Najbardziej mnie wkurwia, jak mam zepsuty komputer i brak łączności ze światem. Dlatego mnie tyle czasu nie było. Jeśli ktoś sie stęsknił to oświadczam, iż moja nieobecność była spowodowana przez tą machine piekielną, bez której już chyba żyć nie mogę.
 
 
 

środa, 26 marca 2014

Dog In The Fog- Synaptyczny Błąd- teledysk

 
 
W końcu przedstawiamy nasz klip do utworu "Synaptyczny Błąd". W sieci jest już co prawda od jakiegoś czasu, ale czekał ze spokojem by w końcu znaleźć się tutaj. Po obejrzeniu klipu krótka relacja typu making of.

Synaptyczny Błąd




 
 
 
 
 
 
 



 
Tak to się robi

wtorek, 25 marca 2014

Janek Kyks Skrzek- Górnik Blues

 

No to również nie jest moja ulubiona strona muzyki. Blues ze śląska podany akustycznie i o górnikach. Może to dobry pomysł na prezent dla górników w dniu ich święta, ale dla mnie to niestrawny kawałek winylu. Tak czy inaczej jak widać i słychać, że to twórczość zaangażowana.
 

Nie mam nic więcej do dodania, więc zdejmuję płytę z talerza i wkładam na niego kolejne mało strawne danie.
 




niedziela, 23 marca 2014

Oranżada- Drzewa W Sadzie Zdzikły

 
Kolejna dobra płyta Oranżady, którą tu odsłuchuję razem z wami. Takie rzeczy do mnie trafiają. Nie jest to przebojowe, bo być nie może. Jak to w przypadku tego zespołu oczekuję transu i zdźbła psychodelii. Jestem usatysfakcjonowany, bo otrzymałem to co chciałem. Czasami senne, czasami bardziej agresywne ale zawsze zakręcone dźwięki.
 
 

 
Właściwie wrzucić powinienem linki do większości numerów z tego krążka, bo wszędzie klimatu i odlotu mam pełno. Dobra płyta na nocne rozważania o wszystkim i o niczym. Mało takiego grania w naszym kraju było, jest i zapewne będzie. Tym bardziej więc kibicuję takim zespołom i takiej muzyce. Dwie pierwsze płyty Oranżady to dla mnie jazda obowiązkowa w ostatnich latach.
 
 
 
Momentami jest naprawdę szajba! to lubię.
 

 

 

 

czwartek, 20 marca 2014

Pidgyn- Don't Save It For Later

 

No i nagrał chłop wszystko chyba sam. Jednego czego brakuje to głosu wokalisty. Naprawdę ciężko się skupić przez cały czas trwania tej epki jedynie na pejzażach jakie maluje gitara. Trochę to za mało. Obrazek do utworu zawodowy. Ładnie się patrzy na te leniwe romantyczne obrazy i owszem. Nie wiem natomiast co kierowało muzykiem, by oddać w nasze ręce ten produkt, któremu zabiera się coś co mogłoby go wyróżniać. Uważam, że dobry wokal w tych numerach tylko by się przyczynił do większej popularności, czy może rozpoznawalności tego projektu, a tak otrzymałem muzykę ilustracyjną, do której po jednokrotnym przesłuchaniu tego krążka nie chce mi się za bardzo wracać.
 

 
Zresztą, czy ja się znam na takiej muzyce? Pewnie nie. Może to jakaś nowoczesna forma wyrazu i tak się teraz gra. Jeszcze nie tak dawno się zresztą dziwowałem, że zespoły metalowe przestały grać solówki. Myśle sobie, że nie umieją to nie grają. W przypadku Pidgyna podejrzewam, że śpiewać umie, jednak z jakichś względów tego nie czyni. Jeśli w założeniu jest to muzyka instrumentalna to ja tego nie kupuję. Jeśli natomiast ma to być jakiś trend, o którym nie wiem to sorry. Gołąb, weź no zaśpiewaj!
 

 

wtorek, 18 marca 2014

Napszyklat- NP


No tak, tutaj to mnie jeszcze nie było. Żeby mi nikt nie powiedział, że się zamykam i jestem nietolerancyjny dla innych rodzajów muzyki, zatem proszę bardzo. Zespół NP czyli chyba Naprzyklat. Chyba tak to się pisze. Nie wiem co to za rodzaj muzyki, chyba można by to określić jako awangardowy hip hop. Fanem takiego grania nie zostanę, przekaz do mnie nie trafia, ale jak wspomniałem spróbowałem i przesłuchałem. Ileż to dźwięków różnych człowieki nagrywają.
 
 

 
 
A ten numer jest nawet w miarę rockowy jak na taki rodzaj muzyki. Baprawdę dziwne to granie jest. ZWykłego hip hopu raczej bym nie zniósł a ten jest dla mnie niestrawny ale nie prostacki. A może to nie jest hip hopowa płyta? Specjalnie nie szukałem nic o nich w necie by mieć świeże spojrzenie na ich twórczość, tak więc nadal nie wiem, kim są ci dziwni dźwięków twórcy.
 

 

niedziela, 16 marca 2014

Materia- Case Of Noise

 

Jestem z siebie dumny. Przesłuchałem tą płytę. I na tym można by zakończyć ten wywód. Cieszę się, że coraz więcej młodych zespołów nagrywa profesjonalne płyty, że wydają je w ładnych digipakach, nie szczędzą na szacie graficznej. Nagrywają w takich znanych miejscach jak w tym wypadku w Izabelinie. Kręcą zawodowe klipy. Tylko, że za tym nic w parze nie idzie. Rzec można zespół jakich setki. Utwory jakich tysiące, nic nie wyróżnia się w tej materii.
 
 
 
Chorobą takich zespołów i takich płyt jest to, że dają się wtłoczyć w ramy gatunku i każda płyta i każdy zespół brzmi praktycznie tak samo. Do tego tak samo sztucznie i płasko. Gitary płaskie i brzęczące, perkusja tradycyjnie również płaska jak z komputera, zero mięcha i ciężaru. Wszystko zagrane z chirurgiczną precyzją, przez co na próżno szukać tu duszy. To tępe brzmienie skutecznie odbiera mi przyjemność z obcowania z tą muzyką, a przecież zawsze lubiłem jak chłopaki dołożą żaru na katodzie.
 

 
 


Sterylność, bez miejsca dla powietrza. Instrumenty nie grają, są wyprodukowane. Mam nadzieję, że panowie z Materii się na mnie nie obrażą, ale ich płyta posłużyła mi jako przykład dla opisania, co mnie drażni we współczesnym metalu. A u Rolowego ta płyta zyskała zupełnie inne notowania. A teraz dopiero zakumałem, że byli w Must Be The Music.




Ten ostatni numer najbardziej mi się podoba. Niezła szajba

piątek, 14 marca 2014

Bloodthirst- Żądza Krwi


 
 

Znów młócka i znów niezbyt chce mi się tego słuchać. Podobnie jak w przypadku Panzer X to granie pozbawione jakiejkolwiek dobrze rozumianej przebojowości. Rąbią chłopaki thrash ale taki w stylu lat osiemdziesiątych, naparzają riffami, ale chyba specjalnie wymyślają je by były one jak najmniej zapadające w pamięć. Przecież nie oczekuję melodyjności rodem z list przebojów, ale riff w takiej muzyce musi miażdżyć głośniki i słuchacza. Po przesłuchaniu nie zostaje mi nic w głowie, ani jeden fragment kompozycji. Dobrze, że to tylko demo, bo chyba pełnowymiarowego materiału bym nie zniósł.




Tak sobie piszę i myślę, że może nie powinienem pisać o tej płycie, bo to gatunek raczej dla zaciekłych ordodoksów i im zapewne takie granie odpowiada i jest dla nich odkrywcze, albo po prostu spełniające ich oczekiwania. Dla mnie to trochę za mało. Schematyczna łupanka bez pomysłu. Sprawność muzyków na niewiele się tu zdaje, bo wolę krzywo zagrane dobre akordy niż technicznie wysmażone steki bez przypraw. No i teksty. Tak jest. Jak by to opisać jednym zdaniem. Panowie walczą werbalnie z chrześcijaństwem. Czyli nie mogą zagrać na jednej scenie z Litzą i jego braćmi dobrej nadziei. Plus za to, że śpiewają po polsku i ich nienawiść jest dla mnie zrozumiała bez zagłębiania się w książeczki, w których zapewne teksty podane byłyby cyrylicą lub inną czcionką należącą do kanonu złego metalu, a której oczywiście nie szło by się doczytać.
 
 
 
Jak zwykle na koniec pokłony i szacunek za to że panowie wierzą w to co robią i to kochają. To jest i tak w muzyce najważniejsze.

Unicetwienie Duszy